Kati1963

 
Rejestracja: 2008-10-17
dzień dzisiejszy jest szansą , by następne były lepsze więc....... :)
Punkty165więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 35
Ostatnia gra
Tysiąc

Tysiąc

Tysiąc
17 minut temu

Co sądzicie na ten temat?

Z góry się mityguję. Wiem, że bardzo dużo od Was mili moi wymagam, ale...

Bardzo jestem ciekawa ilu z Was przeczyta całość i ... Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ? :)

Wszystkim czytającym dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)


 Jeżeli naród zrezygnuje z nacjonalizmu, stanie do walki z siłami kosmopolitów bezbronny i walkę tę z pewnością przegra.
 Roman Dmowski napisał w Myślach nowoczesnego Polaka , że do najistotniejszych cech, jakie winny charakteryzować elity narodowe należą:
 siła przywiązania do idei Ojczyzny, gotowość ponoszenia ofiar na cele publiczne, bez domagania się za to osobistych korzyści.
 Ten wyższy, szlachetniejszy rodzaj patriotyzmu można nazywać nacjonalizmem.

 Wykładni pojęcia nacjonalizmu dokonało wielu wybitnych polskich nacjonalistów z Romanem Dmowskim na czele.
 Dziś antynarodowi politycy i antynarodowe media przypisują nacjonalizmowi wszelkie negatywne cechy szowinizmu,
choć są to zasadniczo różne, sprzeczne pojęcia. Ci politycy i media dopuszczają jedynie patriotyzm.

 Przypomnę zasadnicze cechy nacjonalizmu.

 Zakres pojęciowy nacjonalizmu jest znacznie szerszy niż patriotyzmu, który jest umiłowaniem ojczyzny i narodu, ojczystej kultury i historii.
 Patriotyzm nie zawiera w sobie krytycyzmu, nie analizuje i nie ocenia żadnych kwestii związanych z życiem i funkcjonowaniem narodu w ojczyźnie,
 czyli nie wyciąga wniosków mogących konstruktywnie kształtować rozwój własnej państwowości.
Spełnia te funkcje nacjonalizm. Jest patriotyzm uczuciem miłości do ojczyzny i narodu z całym dobrodziejstwem
inwentarza, z jego wszystkimi zaletami i wadami, a nawet szerzej  jest uczuciem miłości do społeczeństwa,
 czyli do narodu z mniejszościami wpływającymi pozytywnie i negatywnie na całokształt tych wszystkich spraw, które tworzą obraz ojczyzny i państwa.

 Nacjonalizm zawiera w sobie patriotyzm, ale wyzbywa się jego sentymentalizmu.
Nacjonalizm analizuje, poddaje krytycznej ocenie wszystko to, co tworzy obraz ojczyzny, narodu i w końcu państwa.
 Jest racjonalnym myśleniem o narodzie i państwie.
Pracuje nad wyborem najlepszej drogi dla rozwoju narodu i państwa.
 Stara się wynieść naród i państwo na wyższy poziom rozwoju i zagwarantować maksimum bezpieczeństwa we wszystkich sferach funkcjonowania narodu i państwa.

 Nacjonalizm, ponieważ odnosi się do nacji, szanuje inne narody i państwa, dąży do pokojowej koegzystencji z nimi.
 Szanuje i uznaje prawa mniejszości narodowych żyjących w obrębie państwa, ale pod warunkiem,
 że mniejszości te nie uzurpują sobie prawa do przejmowania kontroli i władzy nad rdzennym narodem
 i nie dążą do jego eliminacji w jakiejkolwiek sferze funkcjonowania organizmu państwowego.

 Nacjonalizm może niekiedy przybierać niebezpieczną, zwyrodniałą formę  tak w historii się zdarzało
  i może uznać wyższość własnej nacji i własnej organizacji państwowej nad każdą inną.
 Mamy wtedy do czynienia z szowinizmem.
 Szowinizm jest jednak zaprzeczeniem nacjonalizmu, nie posiada żadnego prawa, ani racjonalnego uzasadnienia dla własnego istnienia.

 W tym miejscu można i trzeba postawić pytanie: czy procesy i ludzie dążący do przekształcenia unii europejskiej
 w organizm państwowy z jakimś nieokreślonym narodem europejskim, łamiący i odrzucający naturalne prawa poszczególnych narodów
 kierują się europejskim-unijnym nacjonalizmem, czy raczej już szowinizmem?

 I dlaczego media i politycy odrzucają i negują nacjonalizm narodów, a hołubią szowinizm europejsko-unijny
 Nacjonalizm może ulec degeneracji również w przeciwnym kierunku, może zostać osłabiony (samoistnie lub częściej celowo przez czynnik obcy) i zaniknąć
. Naród i państwo staną się wtedy podatne na wszelkie procesy zmierzające do ich unicestwienia.

 Widzimy, więc, że procesy degeneracji nacjonalizmu w kierunku jego zaniku,
 czy w kierunku szowinizmu są dla narodu tak samo niebezpieczne i szkodliwe.

 Polski nacjonalizm ma charakter narodowo-katolicki.
 Jest już tradycyjnie związany z wartościami kultury łacińskiej, a więc i religii katolickiej.
 Szczególną wagę przywiązuje do zasad etyki i moralności katolickiej, które według polskiego nacjonalizmu muszą stanowić
 niepodważalny fundament dla wszelkich rozważań ekonomicznych,
 ponieważ właśnie one (etyka i moralność katolicka) nadają polityce ekonomicznej sens racjonalny i ludzki.

 Jednak polski nacjonalizm nie może zajmować bezkrytycznego stanowiska wobec hierarchii Kościoła katolickiego w Polsce.
 Po śmierci Prymasa Tysiąclecia, ks. kardynała S. Wyszyńskiego niektórzy hierarchowie polskiego Kościoła
ulegając wpływom elementów liberalno-globalistycznych świata zachodniego, których ideologie i działania
 zmierzają do zniszczenia narodowych państw i ich kultur, nie wspierają już narodowych wysiłków Polaków.
Hierarchia polskiego Kościoła przechodzi coraz wyraźniej napozycje  liberalistyczne,
co znajduje wyraz w faktach i wypowiedziach relatywizujących nawet treści religijne.

 Między polskim Episkopatem i Polskim Narodem zanika odwieczna więź.
 Episkopat nie podejmuje żadnych wysiłków na rzecz odbudowy narodowej świadomości Polaków, na rzecz obrony Polski, Polskości i Polaków.
 W sytuacji, w której Polski Naród pozbawiony został całkowicie własnych mediów przez elementy rządzące,
 polski Episkopat nie czyni dla Narodu Polskiego niczego mając do dyspozycji własne kościelne media.

 Paradoksalnie dzisiaj, bardziej niż w czasach socjalistycznej PRL, potrzebne są wśród księży postawy godne ks. Jerzego Popiełuszki.
 Postawy niezachwiane w swojej katolickiej posłudze, które winny obejmować Naród i Jego Państwo.
Katolicki internacjonalizm  budujący wspólnotę katolickich narodów  musi wyrażać się wsparciem
 dla współczesnego nacjonalizmu rozumianego i pojmowanego jako filozofię budowy własnej narodowej państwowości
 przy zachowaniu szacunku dla takich samych praw innych narodów.

 Takich postaw oczekujemy dzisiaj od ludzi Kościoła katolickiego w Polsce.
 Dzisiaj, gdy władza w Państwie Polskim jest opanowana przez antypolskich zbirów likwidujących wszystko, co polskie, co narodowe, a więc i co katolickie.

 Dlaczego jestem nacjonalistą

 Otóż uważam, że do stawienia skutecznego oporu nacjonalizmowi żydowskiemu w Polsce  nie oszukujmy się,
 występuje on z rosnącą siłą, od co najmniej stu lat -, nacjonalizmowi niemieckiemu w ramach UE (czy to jeszcze nacjonalizm?)
 oraz nacjonalizmowi, a właściwie szowinizmowi unii europejskiej niezbędna jest siła podobna do nich w swej zasadniczej treści.
 Niezbędny jest rodzimy, silny polski nacjonalizm.

 W polityce, w funkcjonowaniu i życiu narodów występują te same prawa, które od początku istnienia Wszechświata rządzą naturą.
 Pierwsze prawo dynamiki Newtona mówi: Każde ciało trwa w swym stanie (spoczynku lub ruchu prostoliniowego jednostajnego),
 jeżeli siły przyłożone nie zmuszą ciała do zmiany tego stanu. Gdy równowaga tych sił (akcja = reakcji) zostanie zakłócona
nastąpi przemieszczenie ciała lub jego ruch będzie ulegał przyśpieszeniu. W polityce to przemieszczenie należy rozumieć jako

 usunięcie, eliminację narodu, państwa z danego obszaru lub z życia w ogóle (proces ten może ulegać również przyśpieszeniu).

 W dzisiejszej Polsce mamy nie tylko do czynienia z procesem eliminowania narodu z gospodarki, kultury, polityki,
ale także z jego eliminacją fizyczną poprzez świadomie wywołany ekonomią regres demograficzny (nie wspominam już o niszczeniu ochrony zdrowia narodu).

 Osłabianie sił polskiej reakcji, czyli osłabianie, likwidacja polskiego nacjonalizmu trwa od dwustu lat i dziś szczególnie przybiera na sile.

 Patriotyzm tak, nacjonalizm nie - głoszą głupcy i wrogowie Polski i nie brak ich nawet wśród dostojników polskiego Kościoła.

 Polskim patriotą można sobie być wszędzie, w Polsce, w Ameryce, na Grenlandii, ale czy coś z tego patriotyzmu dla Polski wyniknie.

 Powtórzę jeszcze za prof. Feliksem Konecznym, że Polska będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale.

. Katolicyzm tradycyjny kultywuje  treści i wartości religijne, które nie pozwalają relatywizować tak pojęcia narodu,
 jak i pojęcia człowieka , człowiek ma być podmiotem szeroko rozumianej polityki, nigdy zaś jej przedmiotem.
W tym miejscu odrzucamy oczywiście wszelki liberalizm, a co za tym idzie i każdą konstytucję UE.

 Logika niniejszego wywodu znajduje niestety potwierdzenie w aktualnej polskiej rzeczywistości.
 Nacjonalizm w Polsce jest blokowany i zaciekle tępiony  trwa to nieprzerwanie od 1926 r., a co dzieje się z naszą Ojczyzną, każdy uczciwy i myślący Polak widzi.

  Nacjonalizm, czy kosmopolityzm?

 Samo już pojawienie się terminu nacjonalizm (lub narodowy) wywołuje nań wściekłe ataki będące próbą deprecjonowania,
ośmieszania i jednocześnie traktowania go, jako nawoływania do jakiś rzekomych zbrodni.
 Głoszących potrzebę wskrzeszenia polskiego nacjonalizmu odsądza się od czci i wiary, uważa za głupców i zarazem za przestępców.

 Spróbujmy, zatem wyciągnąć wnioski z faktu powszechnego medialnego negowania i odrzucania polskiego nacjonalizmu.
Kto i jakie siły polityczne za tym stoją?

 Dla tych z nas, którzy podzielają pilną potrzebę  suwerenności gospodarczej i politycznej oraz rozumieją konieczność odbudowy
 i rozwoju kraju w kierunku tworzenia możliwości i warunków do godnego życia całemu polskiemu społeczeństwu,
 powody ataków na polski nacjonalizm, a nawet na samo myślenie o jego wskrzeszeniu, winny być oczywiste.

 Trzeba do nich zaliczyć ignorancję tak historyczną, jak i polityczną atakujących, nieznajomość gospodarczych realiów i losów kraju,
 w których mieści się brak świadomości o totalnym zniszczeniu podstaw ekonomicznych Narodu i Państwa Polskiego po 1989 r.
Ta grupa przeciwników nacjonalizmu jest stosunkowo nie groźna. Ignorantów, przynajmniej część z nich, można z czasem doedukować.

 Prawdziwe niebezpieczeństwo tkwi gdzie indziej. Co zrobić z tymi wszystkimi, którzy i za pieniądze, i z przekonania
 atakują próby podniesienia polskiego nacjonalizmu, ponieważ sami są reprezentantami obcych nacjonalizmów i szowinizmów:
 unio-europejskiego, szeroko pojętego wewnętrznego   i zawodowych filosemitów oraz niemieckiego.
 Mamy też w Polsce reprezentantów innych antypolskich sił, amerykańskich (USA), brytyjskich, francuskich
 (z każdym z tych nacjonalizmów powiązany jest szowinizm syjonistyczny), które również rozgrywają swoje interesy
i Polska mówiąca językiem interesów własnych obywateli stanowi dla nich poważną przeszkodę (gospodarczą i polityczną).

 Mamy także u siebie siły związane z nacjonalizmem rosyjskim, który z racji faktu,
 że polską kartą grają wszystkie wymienione wcześniej siły antypolskie, dążące do osłabienia Rosji i przejęcia jej surowców naturalnych
 (nie tylko energetycznych) jest również nam nieprzychylny. Udział w polityce osłabiania Rosji jest,
 więc dla naszych narodowych interesów niekorzystny. A już całkowitym nieporozumieniem jest uprawianie pod polskimi barwami
polityki antyrosyjskiej, którą realizują w Polsce po 1990 r. wszystkie kolejne rządy i powszechne media.
 Ma w tym swój nieszczęsny udział także Radio Maryja m.in. poprzez apele nawołujące do ewangelizacji Rosji.
Wskazuje to jednoznacznie na dziwne powiązania tej rozgłośni, na niejednoznaczne cele działalności
 i stawia znak zapytania jej katolickości. Mamy tutaj do czynienia z działaniami kompromitującymi politykę narodową
 i ze świadomym dążeniem do uniemożliwienia zbliżenia polsko-rosyjskiego przez budowanie w Polakach niechęci do Rosjan.

 Tak zaprogramowani Polacy będą się odwracać od polskiej polityki narodowej, i tych którzy chcieliby taką politykę realizować.
A jest to jedyna polityka, która może zbliżyć Polski Naród do suwerenności politycznej i gospodarczej.

 Siły wrogie Polsce podsycają również nie tyle nacjonalizmy, co raczej szowinizmy: litewski i ukraiński,
a także białoruski wymierzone przeciw Polsce (i przeciw Rosji). Celem tych sił jest niedopuszczenie do konsolidacji Słowian
 (i chrześcijaństwa w Środkowej Europie) i do podjęcia współpracy gospodarczej i politycznej wszystkich państw słowiańskich ze sobą i z Rosją.

 Tak, więc blokowanie polskiego nacjonalizmu leży w interesie naszych wrogów i odbiera Polsce możliwości
 już nawet nie prezentowania i realizowania, co w ogóle definiowania własnych narodowych i społecznych interesów  własnej polityki.

  Przeciwieństwem nacjonalizmu jest kosmopolityzm.
 O ile, nacjonalizm jest doktryną przyporządkowaną interesom narodu,
 o tyle kosmopolityzm nie uznaje go jako czynnika wiodącego w państwie.
 Według kosmopolity, jeśli już państwo ogranicza się do społeczeństwa (naród + mniejszości)
 posługującego się tym samym językiem, to musi być obywatelskie, nie narodowe.
 A więc tak samo ważne muszą być interesy mniejszości, jak i rdzennego narodu, choćby nawet były ze sobą sprzeczne.
W przypadku skrajnym i > samo państwo (narodowe) dla kosmopolity nie przedstawia wartości,
 o czym przekonuje nas budowa sztucznego tworu, jakim ma być UE-państwo.
Pojawia się tu termin: internacjonalizm, czyli rezygnacja z państw narodowych i wzmacnianie więzi między poszczególnymi narodami.
 Mieliśmy już internacjonalizm komunistyczny, a po jego upadku (lub przemontowaniu) pojawił się internacjonalizm, w tzw. demokracjach.
 Internacjonalizm lansują siły internacjonalne  międzynarodowe. A czy istnieje społeczność międzynarodowa?
Tak, tzw. międzynarodem jest powszechnie występująca na szeroko rozumianym Zachodzie mniejszość żydowska.
 To właśnie realizacji interesów tej mniejszości (bo ona zawsze ma interesy międzynarodowe) służą zarówno kosmopolityzm i internacjonalizm.

 Jeżeli zatem, nacjonalizm służy interesom narodu, a kosmopolityzm jest tym interesom przeciwny to znaczy,
że wszystkie siły kosmopolityczne zwalczające nacjonalizm mają na względzie realizację własnych interesów,
 które stoją w sprzeczności z dobrem rdzennego narodu, jak i społeczeństwa w państwie. Mamy, więc twardą walkę o byt
 i o życie między narodem, a siłami mu przeciwnymi, przeważnie reprezentującymi interesy
wąskich grup światowego kapitału, nie koniecznie i nie wyłącznie interesy jakiejś mniejszości etnicznej.
 Jest, więc kosmopolityzm doktryną zwalczającą nacjonalizm, pozostającą na służbie wszystkich wrogów narodu.

  Kosmopolityzm, w oczywisty sposób, powiązany jest z liberalizmem i z globalizacją, czyli z walką egoizmów,
 gdzie wygrywają najsilniejsi.
 Przyznanie się do kosmopolityzmu jest przyznaniem się do otwartej wrogości wobec własnego i wobec innych narodów.

  Porzucenie myślenia kategoriami narodu i państwa i przejście na pozycje kosmopolityczne,
 internacjonalne, liberalne, globalne, do czego wszelkimi sposobami zachęcają nas i wymuszają na nas
 indoktrynacją w ramach oświaty i poprzez media wrogie Polakom (wrogie również wobec innych narodów)
siły realizujące własne szowinizmy, skończy się likwidacją naszego państwa i w końcu agonią polskiej kultury.
 Naród bez własnej kultury zacznie się wtapiać w silniejsze nacje. Kultura bez kapitałowego
wsparcia ze strony własnego narodu nie może się rozwijać.
 Kapitał narodowy polski prawie nie istnieje i materialny byt narodu jest dziś poważnie zagrożony
 (jest to m.in. przyczyna regresu demograficznego).


 Postawmy, zatem sobie pytanie, czy chcemy być narodem, czy nie?
 Czy rezygnujemy z państwowego bytu Polski gardząc przyszłymi pokoleniami
 zrodzonymi jeszcze przez kurczący się liczebnie naród Polaków.
 Byłaby to niewątpliwa strata dla całej kultury europejskiej i światowej, bo przecież piękno tkwi
w bogactwie różnorodności wszelkich form, a wiec także i w wielości żywych kultur narodowych.

  Rezygnacja z narodowych aspiracji byłaby błędem tym większym, iż koniec XX wieku
 to początek upadku budowy narodu amerykańskiego (ich kultura narodowa,
 jeśli wolno użyć takiego określenia ma zaledwie 200 lat), choć ich pozycja militarnej potęgi
 przedłuży ten upadek. Ulega także rozkładowi kultura Europy Zachodniej
 (UE nigdy nie osiągnie pozycji ekonomicznej i militarnej USA i nie pobije rekordu trwania ZSRR).
 Przyczyn upadku cywilizacji Zachodu należy upatrywać właśnie w kosmopolityzmie, w
liberalizmie, w globalizacji i w zwalczaniu nacjonalizmu.
 Centrum cywilizacji świata, czy tego chcemy, czy nie zaczyna przemieszczać się na Wschód.
Wykorzystajmy tę sytuację i szansę daną przez los zwłaszcza, że jeszcze drzemią w nas
 nie całkiem zniszczone zasady etyki katolickiej.
 Zacznijmy budować silny polski nacjonalizm.

  Jeżeli naród zrezygnuje z nacjonalizmu, stanie do walki z siłami kosmopolitów bezbronny i walkę tę z pewnością przegra.


 Dariusz Kosiur
 Jeżeli naród zrezygnuje z nacjonalizmu, stanie do walki z siłami kosmopolitów bezbronny i walkę tę z pewnością przegra.
 Roman Dmowski napisał w Myślach nowoczesnego Polaka , że do najistotniejszych cech, jakie winny charakteryzować elity narodowe należą:
 siła przywiązania do idei Ojczyzny, gotowość ponoszenia ofiar na cele publiczne, bez domagania się za to osobistych korzyści.
 Ten wyższy, szlachetniejszy rodzaj patriotyzmu można nazywać nacjonalizmem.

 Wykładni pojęcia nacjonalizmu dokonało wielu wybitnych polskich nacjonalistów z Romanem Dmowskim na czele.
 Dziś antynarodowi politycy i antynarodowe media przypisują nacjonalizmowi wszelkie negatywne cechy szowinizmu,
choć są to zasadniczo różne, sprzeczne pojęcia. Ci politycy i media dopuszczają jedynie patriotyzm.

 Przypomnę zasadnicze cechy nacjonalizmu.

 Zakres pojęciowy nacjonalizmu jest znacznie szerszy niż patriotyzmu, który jest umiłowaniem ojczyzny i narodu, ojczystej kultury i historii.
 Patriotyzm nie zawiera w sobie krytycyzmu, nie analizuje i nie ocenia żadnych kwestii związanych z życiem i funkcjonowaniem narodu w ojczyźnie,
 czyli nie wyciąga wniosków mogących konstruktywnie kształtować rozwój własnej państwowości.
Spełnia te funkcje nacjonalizm. Jest patriotyzm uczuciem miłości do ojczyzny i narodu z całym dobrodziejstwem
inwentarza, z jego wszystkimi zaletami i wadami, a nawet szerzej  jest uczuciem miłości do społeczeństwa,
 czyli do narodu z mniejszościami wpływającymi pozytywnie i negatywnie na całokształt tych wszystkich spraw, które tworzą obraz ojczyzny i państwa.

 Nacjonalizm zawiera w sobie patriotyzm, ale wyzbywa się jego sentymentalizmu.
Nacjonalizm analizuje, poddaje krytycznej ocenie wszystko to, co tworzy obraz ojczyzny, narodu i w końcu państwa.
 Jest racjonalnym myśleniem o narodzie i państwie.
Pracuje nad wyborem najlepszej drogi dla rozwoju narodu i państwa.
 Stara się wynieść naród i państwo na wyższy poziom rozwoju i zagwarantować maksimum bezpieczeństwa we wszystkich sferach funkcjonowania narodu i państwa.

 Nacjonalizm, ponieważ odnosi się do nacji, szanuje inne narody i państwa, dąży do pokojowej koegzystencji z nimi.
 Szanuje i uznaje prawa mniejszości narodowych żyjących w obrębie państwa, ale pod warunkiem,
 że mniejszości te nie uzurpują sobie prawa do przejmowania kontroli i władzy nad rdzennym narodem
 i nie dążą do jego eliminacji w jakiejkolwiek sferze funkcjonowania organizmu państwowego.

 Nacjonalizm może niekiedy przybierać niebezpieczną, zwyrodniałą formę  tak w historii się zdarzało
  i może uznać wyższość własnej nacji i własnej organizacji państwowej nad każdą inną.
 Mamy wtedy do czynienia z szowinizmem.
 Szowinizm jest jednak zaprzeczeniem nacjonalizmu, nie posiada żadnego prawa, ani racjonalnego uzasadnienia dla własnego istnienia.

 W tym miejscu można i trzeba postawić pytanie: czy procesy i ludzie dążący do przekształcenia unii europejskiej
 w organizm państwowy z jakimś nieokreślonym narodem europejskim, łamiący i odrzucający naturalne prawa poszczególnych narodów
 kierują się europejskim-unijnym nacjonalizmem, czy raczej już szowinizmem?

 I dlaczego media i politycy odrzucają i negują nacjonalizm narodów, a hołubią szowinizm europejsko-unijny
 Nacjonalizm może ulec degeneracji również w przeciwnym kierunku, może zostać osłabiony (samoistnie lub częściej celowo przez czynnik obcy) i zaniknąć
. Naród i państwo staną się wtedy podatne na wszelkie procesy zmierzające do ich unicestwienia.

 Widzimy, więc, że procesy degeneracji nacjonalizmu w kierunku jego zaniku,
 czy w kierunku szowinizmu są dla narodu tak samo niebezpieczne i szkodliwe.

 Polski nacjonalizm ma charakter narodowo-katolicki.
 Jest już tradycyjnie związany z wartościami kultury łacińskiej, a więc i religii katolickiej.
 Szczególną wagę przywiązuje do zasad etyki i moralności katolickiej, które według polskiego nacjonalizmu muszą stanowić
 niepodważalny fundament dla wszelkich rozważań ekonomicznych,
 ponieważ właśnie one (etyka i moralność katolicka) nadają polityce ekonomicznej sens racjonalny i ludzki.

 Jednak polski nacjonalizm nie może zajmować bezkrytycznego stanowiska wobec hierarchii Kościoła katolickiego w Polsce.
 Po śmierci Prymasa Tysiąclecia, ks. kardynała S. Wyszyńskiego niektórzy hierarchowie polskiego Kościoła
ulegając wpływom elementów liberalno-globalistycznych świata zachodniego, których ideologie i działania
 zmierzają do zniszczenia narodowych państw i ich kultur, nie wspierają już narodowych wysiłków Polaków.
Hierarchia polskiego Kościoła przechodzi coraz wyraźniej napozycje  liberalistyczne,
co znajduje wyraz w faktach i wypowiedziach relatywizujących nawet treści religijne.

 Między polskim Episkopatem i Polskim Narodem zanika odwieczna więź.
 Episkopat nie podejmuje żadnych wysiłków na rzecz odbudowy narodowej świadomości Polaków, na rzecz obrony Polski, Polskości i Polaków.
 W sytuacji, w której Polski Naród pozbawiony został całkowicie własnych mediów przez elementy rządzące,
 polski Episkopat nie czyni dla Narodu Polskiego niczego mając do dyspozycji własne kościelne media.

 Paradoksalnie dzisiaj, bardziej niż w czasach socjalistycznej PRL, potrzebne są wśród księży postawy godne ks. Jerzego Popiełuszki.
 Postawy niezachwiane w swojej katolickiej posłudze, które winny obejmować Naród i Jego Państwo.
Katolicki internacjonalizm  budujący wspólnotę katolickich narodów  musi wyrażać się wsparciem
 dla współczesnego nacjonalizmu rozumianego i pojmowanego jako filozofię budowy własnej narodowej państwowości
 przy zachowaniu szacunku dla takich samych praw innych narodów.

 Takich postaw oczekujemy dzisiaj od ludzi Kościoła katolickiego w Polsce.
 Dzisiaj, gdy władza w Państwie Polskim jest opanowana przez antypolskich zbirów likwidujących wszystko, co polskie, co narodowe, a więc i co katolickie.

 Dlaczego jestem nacjonalistą

 Otóż uważam, że do stawienia skutecznego oporu nacjonalizmowi żydowskiemu w Polsce  nie oszukujmy się,
 występuje on z rosnącą siłą, od co najmniej stu lat -, nacjonalizmowi niemieckiemu w ramach UE (czy to jeszcze nacjonalizm?)
 oraz nacjonalizmowi, a właściwie szowinizmowi unii europejskiej niezbędna jest siła podobna do nich w swej zasadniczej treści.
 Niezbędny jest rodzimy, silny polski nacjonalizm.

 W polityce, w funkcjonowaniu i życiu narodów występują te same prawa, które od początku istnienia Wszechświata rządzą naturą.
 Pierwsze prawo dynamiki Newtona mówi: Każde ciało trwa w swym stanie (spoczynku lub ruchu prostoliniowego jednostajnego),
 jeżeli siły przyłożone nie zmuszą ciała do zmiany tego stanu. Gdy równowaga tych sił (akcja = reakcji) zostanie zakłócona
nastąpi przemieszczenie ciała lub jego ruch będzie ulegał przyśpieszeniu. W polityce to przemieszczenie należy rozumieć jako

 usunięcie, eliminację narodu, państwa z danego obszaru lub z życia w ogóle (proces ten może ulegać również przyśpieszeniu).

 W dzisiejszej Polsce mamy nie tylko do czynienia z procesem eliminowania narodu z gospodarki, kultury, polityki,
ale także z jego eliminacją fizyczną poprzez świadomie wywołany ekonomią regres demograficzny (nie wspominam już o niszczeniu ochrony zdrowia narodu).

 Osłabianie sił polskiej reakcji, czyli osłabianie, likwidacja polskiego nacjonalizmu trwa od dwustu lat i dziś szczególnie przybiera na sile.

 Patriotyzm tak, nacjonalizm nie - głoszą głupcy i wrogowie Polski i nie brak ich nawet wśród dostojników polskiego Kościoła.

 Polskim patriotą można sobie być wszędzie, w Polsce, w Ameryce, na Grenlandii, ale czy coś z tego patriotyzmu dla Polski wyniknie.

 Powtórzę jeszcze za prof. Feliksem Konecznym, że Polska będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale.

. Katolicyzm tradycyjny kultywuje  treści i wartości religijne, które nie pozwalają relatywizować tak pojęcia narodu,
 jak i pojęcia człowieka , człowiek ma być podmiotem szeroko rozumianej polityki, nigdy zaś jej przedmiotem.
W tym miejscu odrzucamy oczywiście wszelki liberalizm, a co za tym idzie i każdą konstytucję UE.

 Logika niniejszego wywodu znajduje niestety potwierdzenie w aktualnej polskiej rzeczywistości.
 Nacjonalizm w Polsce jest blokowany i zaciekle tępiony  trwa to nieprzerwanie od 1926 r., a co dzieje się z naszą Ojczyzną, każdy uczciwy i myślący Polak widzi.

  Nacjonalizm, czy kosmopolityzm?

 Samo już pojawienie się terminu nacjonalizm (lub narodowy) wywołuje nań wściekłe ataki będące próbą deprecjonowania,
ośmieszania i jednocześnie traktowania go, jako nawoływania do jakiś rzekomych zbrodni.
 Głoszących potrzebę wskrzeszenia polskiego nacjonalizmu odsądza się od czci i wiary, uważa za głupców i zarazem za przestępców.

 Spróbujmy, zatem wyciągnąć wnioski z faktu powszechnego medialnego negowania i odrzucania polskiego nacjonalizmu.
Kto i jakie siły polityczne za tym stoją?

 Dla tych z nas, którzy podzielają pilną potrzebę  suwerenności gospodarczej i politycznej oraz rozumieją konieczność odbudowy
 i rozwoju kraju w kierunku tworzenia możliwości i warunków do godnego życia całemu polskiemu społeczeństwu,
 powody ataków na polski nacjonalizm, a nawet na samo myślenie o jego wskrzeszeniu, winny być oczywiste.

 Trzeba do nich zaliczyć ignorancję tak historyczną, jak i polityczną atakujących, nieznajomość gospodarczych realiów i losów kraju,
 w których mieści się brak świadomości o totalnym zniszczeniu podstaw ekonomicznych Narodu i Państwa Polskiego po 1989 r.
Ta grupa przeciwników nacjonalizmu jest stosunkowo nie groźna. Ignorantów, przynajmniej część z nich, można z czasem doedukować.

 Prawdziwe niebezpieczeństwo tkwi gdzie indziej. Co zrobić z tymi wszystkimi, którzy i za pieniądze, i z przekonania
 atakują próby podniesienia polskiego nacjonalizmu, ponieważ sami są reprezentantami obcych nacjonalizmów i szowinizmów:
 unio-europejskiego, szeroko pojętego wewnętrznego   i zawodowych filosemitów oraz niemieckiego.
 Mamy też w Polsce reprezentantów innych antypolskich sił, amerykańskich (USA), brytyjskich, francuskich
 (z każdym z tych nacjonalizmów powiązany jest szowinizm syjonistyczny), które również rozgrywają swoje interesy
i Polska mówiąca językiem interesów własnych obywateli stanowi dla nich poważną przeszkodę (gospodarczą i polityczną).

 Mamy także u siebie siły związane z nacjonalizmem rosyjskim, który z racji faktu,
 że polską kartą grają wszystkie wymienione wcześniej siły antypolskie, dążące do osłabienia Rosji i przejęcia jej surowców naturalnych
 (nie tylko energetycznych) jest również nam nieprzychylny. Udział w polityce osłabiania Rosji jest,
 więc dla naszych narodowych interesów niekorzystny. A już całkowitym nieporozumieniem jest uprawianie pod polskimi barwami
polityki antyrosyjskiej, którą realizują w Polsce po 1990 r. wszystkie kolejne rządy i powszechne media.
 Ma w tym swój nieszczęsny udział także Radio Maryja m.in. poprzez apele nawołujące do ewangelizacji Rosji.
Wskazuje to jednoznacznie na dziwne powiązania tej rozgłośni, na niejednoznaczne cele działalności
 i stawia znak zapytania jej katolickości. Mamy tutaj do czynienia z działaniami kompromitującymi politykę narodową
 i ze świadomym dążeniem do uniemożliwienia zbliżenia polsko-rosyjskiego przez budowanie w Polakach niechęci do Rosjan.

 Tak zaprogramowani Polacy będą się odwracać od polskiej polityki narodowej, i tych którzy chcieliby taką politykę realizować.
A jest to jedyna polityka, która może zbliżyć Polski Naród do suwerenności politycznej i gospodarczej.

 Siły wrogie Polsce podsycają również nie tyle nacjonalizmy, co raczej szowinizmy: litewski i ukraiński,
a także białoruski wymierzone przeciw Polsce (i przeciw Rosji). Celem tych sił jest niedopuszczenie do konsolidacji Słowian
 (i chrześcijaństwa w Środkowej Europie) i do podjęcia współpracy gospodarczej i politycznej wszystkich państw słowiańskich ze sobą i z Rosją.

 Tak, więc blokowanie polskiego nacjonalizmu leży w interesie naszych wrogów i odbiera Polsce możliwości
 już nawet nie prezentowania i realizowania, co w ogóle definiowania własnych narodowych i społecznych interesów  własnej polityki.

  Przeciwieństwem nacjonalizmu jest kosmopolityzm.
 O ile, nacjonalizm jest doktryną przyporządkowaną interesom narodu,
 o tyle kosmopolityzm nie uznaje go jako czynnika wiodącego w państwie.
 Według kosmopolity, jeśli już państwo ogranicza się do społeczeństwa (naród + mniejszości)
 posługującego się tym samym językiem, to musi być obywatelskie, nie narodowe.
 A więc tak samo ważne muszą być interesy mniejszości, jak i rdzennego narodu, choćby nawet były ze sobą sprzeczne.
W przypadku skrajnym i > samo państwo (narodowe) dla kosmopolity nie przedstawia wartości,
 o czym przekonuje nas budowa sztucznego tworu, jakim ma być UE-państwo.
Pojawia się tu termin: internacjonalizm, czyli rezygnacja z państw narodowych i wzmacnianie więzi między poszczególnymi narodami.
 Mieliśmy już internacjonalizm komunistyczny, a po jego upadku (lub przemontowaniu) pojawił się internacjonalizm, w tzw. demokracjach.
 Internacjonalizm lansują siły internacjonalne  międzynarodowe. A czy istnieje społeczność międzynarodowa?
Tak, tzw. międzynarodem jest powszechnie występująca na szeroko rozumianym Zachodzie mniejszość żydowska.
 To właśnie realizacji interesów tej mniejszości (bo ona zawsze ma interesy międzynarodowe) służą zarówno kosmopolityzm i internacjonalizm.

 Jeżeli zatem, nacjonalizm służy interesom narodu, a kosmopolityzm jest tym interesom przeciwny to znaczy,
że wszystkie siły kosmopolityczne zwalczające nacjonalizm mają na względzie realizację własnych interesów,
 które stoją w sprzeczności z dobrem rdzennego narodu, jak i społeczeństwa w państwie. Mamy, więc twardą walkę o byt
 i o życie między narodem, a siłami mu przeciwnymi, przeważnie reprezentującymi interesy
wąskich grup światowego kapitału, nie koniecznie i nie wyłącznie interesy jakiejś mniejszości etnicznej.
 Jest, więc kosmopolityzm doktryną zwalczającą nacjonalizm, pozostającą na służbie wszystkich wrogów narodu.

  Kosmopolityzm, w oczywisty sposób, powiązany jest z liberalizmem i z globalizacją, czyli z walką egoizmów,
 gdzie wygrywają najsilniejsi.
 Przyznanie się do kosmopolityzmu jest przyznaniem się do otwartej wrogości wobec własnego i wobec innych narodów.

  Porzucenie myślenia kategoriami narodu i państwa i przejście na pozycje kosmopolityczne,
 internacjonalne, liberalne, globalne, do czego wszelkimi sposobami zachęcają nas i wymuszają na nas
 indoktrynacją w ramach oświaty i poprzez media wrogie Polakom (wrogie również wobec innych narodów)
siły realizujące własne szowinizmy, skończy się likwidacją naszego państwa i w końcu agonią polskiej kultury.
 Naród bez własnej kultury zacznie się wtapiać w silniejsze nacje. Kultura bez kapitałowego
wsparcia ze strony własnego narodu nie może się rozwijać.
 Kapitał narodowy polski prawie nie istnieje i materialny byt narodu jest dziś poważnie zagrożony
 (jest to m.in. przyczyna regresu demograficznego).


 Postawmy, zatem sobie pytanie, czy chcemy być narodem, czy nie?
 Czy rezygnujemy z państwowego bytu Polski gardząc przyszłymi pokoleniami
 zrodzonymi jeszcze przez kurczący się liczebnie naród Polaków.
 Byłaby to niewątpliwa strata dla całej kultury europejskiej i światowej, bo przecież piękno tkwi
w bogactwie różnorodności wszelkich form, a wiec także i w wielości żywych kultur narodowych.

  Rezygnacja z narodowych aspiracji byłaby błędem tym większym, iż koniec XX wieku
 to początek upadku budowy narodu amerykańskiego (ich kultura narodowa,
 jeśli wolno użyć takiego określenia ma zaledwie 200 lat), choć ich pozycja militarnej potęgi
 przedłuży ten upadek. Ulega także rozkładowi kultura Europy Zachodniej
 (UE nigdy nie osiągnie pozycji ekonomicznej i militarnej USA i nie pobije rekordu trwania ZSRR).
 Przyczyn upadku cywilizacji Zachodu należy upatrywać właśnie w kosmopolityzmie, w
liberalizmie, w globalizacji i w zwalczaniu nacjonalizmu.
 Centrum cywilizacji świata, czy tego chcemy, czy nie zaczyna przemieszczać się na Wschód.
Wykorzystajmy tę sytuację i szansę daną przez los zwłaszcza, że jeszcze drzemią w nas
 nie całkiem zniszczone zasady etyki katolickiej.
 Zacznijmy budować silny polski nacjonalizm.

  Jeżeli naród zrezygnuje z nacjonalizmu, stanie do walki z siłami kosmopolitów bezbronny i walkę tę z pewnością przegra.


 Dariusz Kosiur



Co my jemy???!!!!

Gość w dom...

Zgodnie z przysłowiem zaprosiłam gości. Przygotowałam małe, kolorowe co nieco.

Zawinęłam pięknie w roladki "szynkę" gotowaną. Jedną z chrzanikiem, drugą z ananasem.

Bawimy się, podgryzamy co nieco i....

"szynka" z ananasem jakoś dziwnie z wykałaczki spływa, żółty ananas zaczyna z niej wyglądać

KURDESZ!!!! Co my jemy??? !!!!



I jak tutaj wygrać?

Wiosna się rozzieleniła i rozkwieciła, aż miło.

Kolejny już raz rozpoczęły się ku uciesze gawiedzi różnorakie "igrzyska". Jedne mniej, drugie bardziej absorbujące uwagę i zaspakajające różne

potrzeby dowartościowania i umajenia codzienności. Jak zawsze, ja jako ta baba starszawa i marudna zamiast klaskać, dziurę dłubię:)

Ale proszę Was, powiedzcie sami, mamy najpiękniejsze dziewczyny w świecie - a co? Może nieprawda?

Wybory miss, eliminacje i co po nich zostaje na Miss World?

Tak dłubałam, dłubałam zgryźliwie i złośliwie i Wiecie co mi wpadło jako rozwiązanie?

Ano nie wiem dlaczego, ale posyłamy na tą "górę" ładne dziewczyny, może i piękne, lecz bardziej mogące konkurować

o tytuł w modelingu.

Dziewczyny z figurą klepsydry pozostają prawie niezauważone. Nie mam racji?

Sami oceńcie proszę.

Trwają internetowe eliminacje, przed wyborami miss Śląska i Zagłębia, wybory 23 maja i kto w czołówce?







Nareszcie zmiana

Minął już prawdopodobnie czas, gdy po wyjściu z kina, po obejrzeniu polskiego filmu miało się poczucie straconego czasu.

Jeżeli jeszcze nie widzieliście "Drogówki" a Wasza dojrzałość pozwala Wam na to, by po wyjściu z kina nie napełniać szkliwa benzyną-

polecam.



Ufff... Ale tylko na momęcik, jak powiada Pani Gienia

Mieliście lekkiego stracha? No nie mówcie, że nie, i tak nie uwierzę .

Po tych porannych informacjach i relacjach z Czelabińska ja miałam.

Te wszystkie wydarzenia z ostatnich dwóch tygodni skłoniły mnie, do jak to

określiła moja większa , ale nie ładniejsza "połówka" gwizdania na wszystko.

Ni chusteczki nie żałuję tych rozmów i przemyśleń.

A jak tam u Was moi mili po tej bliskiej "wizycie" gościa z kosmosu?