^^szatynka^^

Rejestracja: 2008-10-17
Punkty96więcej
Do utrzymania poziomu: 
Ilość potrzebnych punktów: 104
Ostatnia gra

Harcorowe kwały dla dorosłych 2;)

W tartaku kolo stracił wszystkie 10 palców u rąk, poszedł do szpitala i mówi chirurgowi co się stało...

chirurg : - ...Wie pan... medycyna poszła do przodu, mamy dobrze rozwinięta mikrochirurgię... jesteśmy najlepszym szpitalem w kraju w tej dziedzinie,, tak że wszystko będzie dobrze... proszę dać mi te palce...

- ...Nie mam ...- odpowiada gostek...

- Jak to nie ma pan??!! To co mam panu przyszyć, skoro pan ich nie ma?!

- No tak...tylko czym je k**** miałem pozbierać?!

Chlopak odprowadza dziewczyne poznym wieczorem do domu. Przed brama po
ostatnim buziaczku, nagle mowi do niej :
- Sluchaj, chodzimy ze soba juz cztery miesiace. Chodz na pol godzinki
do mnie. Mam wolna chate...
- Nie moge... - odpowiada panna.
- Chodz prosze, prosze, prosze...
- No dobrze, ale musze na trzy minutki wpasc do domu i powiedziec
rodzicom, ze wroce pozniej.
- Dobrze, tylko sie pospiesz ! - zgadza sie radosnie chlopak.
Dziewczyna wbiega do klatki, po trzech minutach wraca, caluje chlopaka i
mowi :
- No to chodzmy...
W tym momencie otwiera sie z trzaskiem okno jej mieszkania, wychyla sie
ojciec i wrzeszczy :
- Zoska, do jasnej cholery !!! Nasrac to nasralas, a wode to kto spusci ?!

Zatrzymuje policjant nowiutkiego mercedesa do kontroli. Wysiada z niego kloszard... jak to kloszard, brudny, śmierdzący, nieogolony. Policjant go pyta:
- Przepraszam... to pana auto?
- Moje..
- A skad pan ma pieniądze na taki drogi samochod? - zdziwiony wypytuje dalej
- Aaa... wie pan ja lecze ludzi moczem... po moim moczu wyrastają włosy...
Policjant rozejrzał sie dookola, zdejmuje czapkę (oczywiście łysa glaca), nachyla się i mówi:
- No to lej pan... sprawdzimy...
Koleś rozpiął rozporek, wyciąga małego i zaczyna lać mu na łysine.
A w tym momencie otwiera się tylna szyba w Mercedesie, wychyla się drugi koleś i mówi:
- No nieeee.... za ten numer, to ci mieszkanie kupię!!

- Czesław, co byś zrobił, jakby był jutro koniec świata?
- A r*chałbym wszystko co się rusza. A ty?
- Postarałbym się nie ruszać.

Przychodzi facet z żoną do lekarza.
- Panie doktorze, szczypie mnie jak sikam.
- Zdziel ją pan po mordzie, to przestanie.

Komisja wojskowa. Przydzielania nagród za wytrwałość w wojnie w Wietnamie.
Wyskość nagrody zależała od tego jak będą mierzeni...
Przychodzi pierwszy i pytają:
-Jaka pana mierzyć?
-Od stóp do głowy - postawny gość 190cm, dostał 19tyś nagrody.
Przychodzi drugi i znów pytają jak go mierzyć...
Gościu myśli, myśli a że był mały to powiedział że od stóp po czubek rąk
wyszło mu ok 220cm za co dostał 22tyś zł.
Przychodzi trzeci i znów pytają
-Jak Pana mierzyć?
-Od stóp do jaj.
-Ale jest Pan pewien? Przecież to mało wyjdzie...
-Od stóp do jaj...
-to Proszę opuścić spodnie... - Chwila milczenia -
zaraz zaraz, a gdzie jaja?
-W Wietnamie

Do lekarza w USA przychodzi laska, rozbiera się do pasa a tam na całej klatce piersiowej napis "LA"
Lekarz pyta o co chodzi... więc laska tłumaczy, że ma przyjaciela z Los Angeles, i jak ostatnio się kochali to nie zdjął koszulki z takim samym napisem, i właśnie ten napis odbił jej się na klatce piersiowej. Lekarz coś jej przepisał do nacierania i mówi: - W ciągu tygodnia powinno to zniknąć... następna prosze!
Wchodzi następna i analogicznie rozbiera się do pasa a tam na całej klacie napis "NY"... i tłumaczy lekarzowi, że ma chłopaka z New York i się kochali...blebleble..
Lekarz przypisał jej to samo, poprosił nastepną pacjentkę.
Wchodzi trzecia, rozbiera się do pasa w dół a tam litera "W". Lekarz od razu mówi:
- Wiem wiem... ma pani chłopaka z Waszyngtonu, jak się ostatnio kochaliście to nie zdjął koszulki, i napis odbił się pani na piersiach... - a pacjentka na to:
- ...No prawie tak... tylko, że to była przyjaciółka z Minnesoty...

Wchodzą dwie zakonnice do warzywniaka.
Zakonnica I: Poproszę dwa ogórki.
Zakonnica II: (szepcząc)Weź kiszone będą z wytryskiem.

Przychodzi facet do lekarza:
- Panie doktorze, od kilku dni mam zatwardzenie, nic mi nie pomaga
- Będziemy musieli panu zaaplikować czopki. Proszę się odwrócić, ściągnąć
spodnie i pochylić się.
Ja panu pokaże jak to się robi.
Facet ściągnął gacie, pochylił się i poczuł jak doktor wsuwa mu coś do tyłka.
- OK, gotowe. Proszę to samo powtarzać samemu w domu co 12 godzin przez
najbliższe trzy dni.
Wieczorem gościu próbował samemu sobie poradzić ale jakoś mu się nie
udawało.
Poprosił więc żonę o pomoc. Odwrócił się, ściągnął spodnie i wypiął
d.u.p.s.k.o.
Żona jedną ręką położyła na jego ramieniu, drugą natomiast zaczęła
wkładać mu czopek.
- O ku..wa! - wrzasnął w pewnej chwili facet.
- Co się stało kochanie, zabolało cię?
- Nie ale właśnie sobie uświadomiłem, że ten lekarz trzymał obie ręce na
moich ramionach!

"Tatko rano wybierał się do pracy. W łazience mamcia go dopadła, gdyż chciało jej się bardzo seksu.
Zaczęli uprawiać milość fizyczną w pozycji "na pieska", a wtedy nagle w drzwiach stanął Jasio.
"Kurde, muszę wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji" - pomyślał tatko.
- A ty, niedobra! Ty... ! - ryknął tatko i zaczął walić mamcię w dupę. - Nie będziesz już Jasia więcej biła... A masz... !
A Jasio krzyczy:
- Super tatko, super!!! Wyruch*j jeszcze kota, żeby mnie nie drapał! '"

Podchodzi facet do dziewczyny i pyta:
- Przepraszam bardzo, czy nie zrobiłabyś mi loda?
- No pan chyba zwariował!
- Nie, nie. Momencik...Najpierw rzecz jasna pójdziemy na obiad do wytwornej restauracji. Potem do opery na przedstawienie. Następnie udamy się do mojego domu na kolację ze śniadaniem. Rano jak już się pani obudzi, zrobimy małe zakupy. Dom mam calkiem spory ale może się pani basen nie spodobać, więc może kupimy nowy. Pozniej pójdziemy do salonu samochodowego po jakieś wspaniałe cztery kołka dla pani. Pozniej jakieś kilka futerek z norek bądź szynszyli. A potem na przyklad do jubilera po powiedzmy...
- Pfierfionek! - podpowiada kobieta klęcząc przed mężczyzną...

- Słyszałeś najnowsze wieści? Staszek nie żyje!
- Mój Boże! A co mu się stało?
- Przejeżdżał tą drogą obok mojego domu, nie zahamował właściwie i bum! - uderzył w chodnik. Samochodem trzepnęło w górę, Staszek wyleciał przez szyberdach, zrobił dwa salta w powietrzu i rozbijając szybę wpadł do mojej sypialni na piętrze.
- Rany, jaka okropna śmierć...
- Ależ skąd, nie zabił się! Wylądował w mojej sypialni i leżał taki zakrwawiony w potłuczonym szkle. Wtedy zauważył dużą starą zabytkową szafę, która stała w pokoju. Sięgnął w górę i chwycił za nią próbując wstać. I nagle huk! Masywna szafa przewróciła się na niego, przygniotła go i pogruchotała mu kości.
- Psiakrew, strasznie zginął.
- Nie, nie, utrzymał się przy życiu. Jakimś cudem zdołał wydostać się spod szafy i podpełznąć do poręczy. Próbował się na niej podciągnąć ale pod jego ciężarem poręcz złamała się i Staszek spadł z piętra. W powietrzu wszystkie połamane części poręczy tak się obróciły, ze spadając na niego, przypięły go do podłogi.
- Ożesz w mordę! Straszny sposób by odejść z tego świata.
- No co Ty, to go nie zabiło. Spadł tuz obok kuchni. Wpełza do środka, próbuje podciągnąć się na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z gotującą się woda, i chlust! człowieku, cały wrzątek wylądował na nim i popalił mu prawie cala skórę.
- O rany! Okropne tak umrzeć...
- Nie, nie, teraz tez przeżył! Leżał tak na ziemi, poparzony wrzątkiem, gdy zauważył telefon. Próbował sięgnąć słuchawkę, by wezwać pomoc, ale zamiast tego wyrwał gniazdko elektryczne ze ściany. W połączeniu z wodą wyszła mieszanka piorunująca, potężna dawka wlotów strzeliła przez niego i facet padł porażony prądem.
- Cholera! Diabelnie przerażająca śmierć.
- Ależ nie, wcale wtedy nie zginął...
- To, do groma jasnego, jak właściwie umarł?
- Zastrzeliłem go!
- Zastrzeliłeś go??? A czemu do diabła go zastrzeliłeś?!
- Ku**a, człowieku, przecież on rozpieprzyłby mi cala chałupę...!!!