Słyszałam, że się rozwiodłaś:
— Bo traktował mnie jak psa!
— ???
— Chciał, żebym była mu wierna!
Mężczyzna ogląda się, stojąc nago przed lustrem, nagle jego członek zaczyna się podnosić.
— Spokojnie, spokojnie, to tylko ja!
Co mają wspólnego pensja i okres? Jedno i drugie jest co miesiąc, a jak nie ma — znaczy, że was ktoś zdrowo wyr*chał.
Ćwiczenia z mechaniki. Student rozwiązuje zadanie na tablicy, a prowadzący mówi nagle:
— No i teraz mamy klasyczny przykład związku prostytucji z muzyką. Coś tu k**wa nie gra...
Jałta. Wielka trójka siedzi na tarasie daczy i chwali się papierośnicami. Roosevelt wyciąga swoją, piękną, ze srebra, pokazuje wygrawerowany napis: — PREZYDENTOWI ROOSEVELTOWI — NARÓD.
Następny — Churchill. Pokazuje swoją — piękną, srebrną, inkrustowaną kamieniami półszlachetnymi z napisem: — PREMIEROWI CHURCHILLOWI — KRÓLOWA.
Kolej na Stalina. Pokazuje swoją, piękną złotą papierośnicę inkrustowaną kamieniami szlachetnymi, pyszną robotę najlepszych jubilerów, a na niej wygrawerowany napis:
— POTOCKIEMU — RADZIWIŁŁ.
Mąż łapie żonę na intymnym sam na sam z kochankiem.
— Niewierna! — wrzeszczy, wyciąga pistolet i mierzy w rywala.
— Nie! — krzyczy żona, zasłaniając własnym ciałem kochanka. — Chyba nie zabijesz ojca własnych dzieci!!!
Idzie turysta przez wieś i widzi bacę siedzącego przed chałupą i całującego się po rękach.
— Co, baco, robicie? — zagaduje turysta.
— To gra wstępna, panocku. Zaroz będa się łonanizowoł.
Mąż wraca z delegacji, wpada do domu, zagląda pod łóżko, do szafy, na balkon i nic — nikogo nie ma. Podchodzi do żony, czule głaszcze ją po włosach i mówi:
— Starzejesz się, kochana.
Przychodzi facet do apteki:
— Czy są prezerwatywy?
— Niestety już się skończyły.
— Eh, no to dupa...
Rżewski przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor. Porucznik wyciąga przyrodzenie — okrutnie podrapane, pocięte nawet... — i kładzie na stół.
— Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
— Chwilunia... Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki...
— To nie do mnie — do wenerologa paszoł won!
— Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wasia Sokołow bierze tasak. Wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi takie: „Uchuchachchaaaaa”. Po czym tasakiem wali w stół — kto nie zdąży... Może sobie pani wyobrazić...
— Do psychiatry, a nie laryngologa!
— Do pani, do pani... Bo problem polega na tym, że bardzo często nie słyszę dokładnie tego „Uchuchachchaaaaa”.
LuccaasH
Łódzkie
Rejestracja:
Ostatnia gra