Wiem,
nie można bezkarnie całować,
ale nie mogę się opanować.
Jak nazwać mam te pocałunki?
To pożądania mego wizerunki.
To warg mych wilgotnych drżenie,
na nasze spotkanie, na nasze widzenie.
To pieszczotą nabrzmiałe cmokania,
co żarem rozpalają do kochania.
To te kłamstwem słodzone,
i te od żony kradzione.
Te w lesie i w łódce na wodzie,
i na parkingu w samochodzie.
To te w parku na ławce i w hotelu,
i jak męża nie ma, u Ciebie w fotelu.
Wszystkie liryczne są one,
i wszystkie tak wymarzone.
MadKaz
Nibylandia
Rejestracja:
Trąć strunę pragnień, Niech zabrzmią tony wszystkich barw w koncercie Twoich nocy i dni...
Ostatnia gra