W lesie na małej polance,
na pieńkach, obok zagajnika,
zasiadła czwórka zapaleńców
do zielonego stolika.
Ograni byli to brydżyści,
miejsca i pary wylosowali,
stawkę za punkty ustalili,
po czym mieszali i rozdawali.
"Dwa bez atu" - zaczął niedźwiedź,
"pas na razie" - rzekł lis kusząco,
"mam dwa asy" - powiedział zając,
"szach!" - wykrzyknął wilk niechcąco.
"Szlemik w bez atu" - zamruczał misiu,
na co zajączek krzyknął - "kontra!",
"roszada" - uparcie wilk powtarzał,
a lis desperacko wołał - "rekontra!".
Doświadczeni to bardzo gracze,
co tak prowadzą licytację,
lecz rozgrywanie, jak wiadomo,
niejedną przyniosło już sensację.
Lis zawistował asem pikowym,
zając wyłożył się na stoliku,
wilk zabił gońca tracąc konia,
misiek popłynął, bo nie miał pików.
Gra się robiła coraz ciekawsza,
niestety przyszedł Pan Gajowy,
karty odebrał, bractwo przepędził
nie wdając się przy tym w rozmowy.
Jaki wynika z bajki tej morał,
brydżyści rozsiani po świecie?
Jak chcecie spokojnie dograć robra,
to lepiej zagrajcie w internecie.
MadKaz
Nibylandia
Rejestracja:
Trąć strunę pragnień, Niech zabrzmią tony wszystkich barw w koncercie Twoich nocy i dni...
Ostatnia gra