Dumna,niczym róża z Poraju
rosła na skraju lasu,
przy polnych dróg rozstaju
obok z jałowców szałasu.
Niczym wartownik stojący
wciąź na straży trwała,
jak skarbu,uważnie strzegący
z wysoka ,wokoło spoglądała.
Białą suknią świeciła
niczym panna młoda,
podziw wokoło budziła,
niespotykana była jej uroda.
Gibkością ciała mamiła
i ramion krągłością,
od włosów, aż łuna biła,
usta tryskały radością.
Wciąż w myślach czytam,
tu chyba tkwi przyczyna,
sam siebie ciągle pytam,
to brzoza, czy dziewczyna?
/ IDOL /