Wieczór wolno zapadał
szosa świeciła pustkami
patrol drogówki się zasadzał
ukryty za przydrożnymi krzakami
świeciły w oddali niczym żarówki
bo noc księżycowa była
białe czapki orłów z drogówki
od kogutow niebieska łuna biła
młodszy-kapral radar podpinał
myśląc "niech jadą gagatki"
starszy-sierżant długopis wyginął
robiąc w notesie,służbowe notatki
coś w powietrzu wisiało
co kaprala uwagę zwróciło
jakieś autko popierdzielało
aż z radaru czachy dymiło
jak tygrys do skoku przyczajony
wietrząc łatwa zwierzynę
z lizakiem skoczył jak szalony
zatrzymując pędząca limuzynę
jakież było kierowcy zdziwienie
kiedy lizak przed sobą zobaczył
w pośpiechu obmyślał wytłumaczenie
już sierżantowi pięknie tłumaczył
on słuchał ze zrozumieniem
powodów kierowca miał masę
choć współczuł z rozrzewnieniem
to w myslach już liczył kasę
5 punktów i 500 zł mandatu
taka sierżant dał propozycje
kierowca nie mieniał dylematu
pragnął podzielić ta pozycję
sierżant poczciwe chłopisko
nad szoferem się ulitował
na pół podzielił wszystko
a z punktów wogóle zrezygnował
zapłacił, wracając ku taksówce
wysoko i dumnie unosząc głowę
oni mieli na flaszkę po stówce
on zadowolony ,zyskał połowę.
IDOL