Na wszystkie błagania
jak pień głucha byłaś,
choć taka kapryśna
wreszcie się zjawiłaś.
Prędko pogmerałaś
w nieba arsenałach,
wór z białym konfetti
zręcznie rozsupłałaś.
Przez calutką Polskę
od Ełku do Brzegu
brną ludziska zrzędząc
po kolana w śniegu.
Zaskoczyłaś służby
znowu łżą judasze
zamiast sypać drogi
tylko trzepią kasę.
Zamroziłaś wszystko
zewsząd euforia
ten się juz poślizgnął
ten wywinął orła.
Tylko dzieciom wyszłaś
na przeciw nadziejom,
cały dzień od rana
na śniegu szaleją.
IDOL