Dzień końca dobiegał
słońce się w morzu kąpało,
w pomarszczonej wodzie
szafirami błyskało.
Jak rącze strumyki
fale cichutko szemrały,
kołysząc się zalotnie
z brzegiem flirtowały.
Na wysokim klifie
chata pobielana,
niczym ludowy ornament
w góry wkomponowana.
Ląd z morzem łączyło
stare,długie molo
nadszarpnięte zębem czasu ,
przeżarte morską solą.
Z dali wyglądało
jako długa ścieżka,
pragnąłem przybić do brzegu
na stałe tu zamieszkać.
Morze dookoła
słońce świecące od rana,
całość się jawiła
jak Ziemia Obiecana .
IDOL