Dzień się jak świeca dopala
gasną słońca promienie
pierwsza się gwiazda zapala
na nieba wielkim akwenie
w powietrzu pełno wilgoci
skończyła się majowa burza
rosa na trawie się złoci
woń roślinności odurza
idziemy wśród drzew zieleni
na spotkanie nadciągającej nocy
jak nicią pajęczą spleceni
w uczuciu swoim głębocy
po łąki stąpamy kobiercu
wśród żab głośnego rechotu
z uczuciem miłości w sercu
i głów kolorowego zawrotu
ramię jak płaszcz otula
Twe nagie,krągłe ramiona
pożądania toczy się kula
jak toń sztormem zburzona
kres już spacerku, rozstanie
i z nim związane niuanse
namiętny pocałunek na pożegnanie
bo jutro daje, nowe szanse.
IDOL