Nic złego nie uczyniłaś
choć pecha miałaś widocznie,
bez żadnych szans na obronę
na śmierć skazana zaocznie.
Młodziutka kobietka zamiast
szczęścia od życia wymagać,
z tytanem w nierównej walce
za młodu przyszło się zmagać.
Czas działał przeciwko Tobie
choroba jak sztorm szalała,
gasłaś jak słońce wieczorem
co dzień nadzieja topniała.
Ból co się odbijał echem
atakował wciąż falami,
nie miałaś sił już krzyczeć
o śmierć błagałaś jękami.
Brak sił by podnieść powieki
z pod których kapie gorzka łza
jak mantra powracające
pytanie - Boże czemu ja?
Aż nadszedł taki poranek
budzony słońca promieniem
ucichłaś jak powiew wiatru
oddanym ostatnim tchnieniem.
Serce smutkiem przepełnione
z oczu łza goryczy spływa,
choć czas płynie nieustannie
pamięć ciągle o Tobie żywa.
IDOL