Kiedy wcześnie rano
idącą Cię ujrzałem,
chociaż to tak odległe
o Włoszech pomyślałem.
W głowie układałem
dla Cię słowa canzony,
serce wyrywało
do słonecznej Werony.
Gdy jeszcze do wczoraj
niczym dziecko uśpione,
dzisiaj chce serenady
śpiewać pod balkonem.
Nocą pływać Adygą
słuchać jak gra lira,
kochać do szaleństwa
jak za czasów Szekspira.
Miłość wyznać Tobie
kochany usłyszeć,
niechaj płynąc do raju
gondola nas kołysze.
IDOL