Dzień kładł się na spoczynek
szłaś od strony zatoki,
wiatr Ci włosy rozwiewał
plażę znaczyły stopy.
Morze było magnesem
zmierzałaś jak w hipnozie,
zgrabne nogi oddałaś
powierzając je wodzie.
Fale bardzo namiętnie
brały je w posiadanie,
bijąc o brzeg coraz mocniej
chciały zmoczyć ubranie.
Jak kolorowe szkiełko
słońce w falach błyskało,
morze ślad jeszcze świeży
zachłannie zacierało.
Zapragnąłem Cię objąć
tuląc szeptać kochana,
byle tylko przy Tobie
iść tak nawet do rana.
IDOL