Tusk i Kaczyński mają stłuczkę. Wysiadają z aut i Kaczyński mówi:
- Wiesz, Donald. To chyba jakiś znak ta stłuczka, może jednak się dogadamy jakoś jeszcze
- No dobra, niech ci będzie. Możemy przedyskutować jeszcze pewne tematy.
- To co? Zgoda?
I podają sobie ręce na zgodę. Kaczyński wyciąga piersiówkę, mówi: "Wypijmy za to" i podaje ją Tuskowi
Tusk pociąga łyczek, podaje Kaczyńskiemu, a ten zakręca butelkę i chowa do kieszeni. Na to Tusk:
- Co? Ty nie pijesz?
- Nie, czekam na policję
Komentarza nie będzie, gdyż zajęty jestem wspominaniem czasów, gdy Isabel nazywano jeszcze "dziewczyną Marcinkiewicza", a bloga nie było nawet w planach w jej wykonaniu.
%%GD_PHOTO_ID%4360783%l%x1Z%%
Ps.oj, dowcip ma dłuuuugą brodę
jest też w wersji z jezuitą i dominikaninem
a poza tym jak ktoś słusznie zauważyć kaczor nie ma prawa jazdy :))
O dominikaninie i jezuicie jest inny kawał (ale dla znających łacinę):
Jezuita i dominikanin kłócili się, który z ich zakonów jest ważniejszy i bardziej zasłużony. Wreszcie któryś z nich zaproponował, aby echo w studni odpowiedziało.
Dominikanin krzyczy do studni:
- Quid est Dominicanus?
Echo odpowiada:
- Anus! Anus! Anus!
Teraz jezuita krzyczy:
- Quid est Iesuita?
Echo odpowiada:
- Ita! Ita! Ita!
http://deser.pl/deser/1,97052,7287475,Isabel_i_zarcik_o_Tusku.html