Sekretaka miała piękne długie włosy splecione w warkocz.Nachyliła się nad kserokopiarką i jej ten warkocz wciągnęło. Idzie szef i patrzy - ładna,zgrabna...długo się nie zastanawiał podwinął sukienkę i ...zaczął działać.Sekretarka krzyczy spod kserokopiarki - "Warkocz,warkocz",-na to szef "wrrrrrrrr,wrrrrrrrrrrr..."!!!
Pewna pani postanowiła zrobić mężowi niespodziankę, gdy ten wyjechał w delegację i kupiła nową szafę do sypialni. Niestety szafa miała pewną wadę - mianowicie, gdy drzwiczki były zamknięte, a pod oknem przejeżdżał tramwaj, to w szafie spadała półka. Pani zawołała więc kogoś do naprawy.
Fachowiec przyszedł i powiedział, że aby sprawdzić co jest nie tak musi zamknąć się w szafie i zobaczyć, co się dzieje, gdy przejeżdża tramwaj. Tak też zrobił. W tym czasie - jak to zwykle bywa- nieoczekiwanie wrócił wcześniej mąż owej pani. Maż wszedł do sypialni mile zaskoczony niespodzianką, jaką sprawiła mu żona, obejrzał szafę, otworzył drzwiczki i... zobaczył fachowca.
- Co pan tu robi?? - spytał zdezorientowany.
Na co fachowiec wyszedł z szafy i odparł:
- Wal pan od razu w mordę, bo i tak mi nie uwierzysz, że na tramwaj czekam!
Rzecz dzieje sie w szpitalu psychiatrycznym. Od wielu lat przebywa tam pan Tadek - schizofrenia. Pan Tadek nie odezwal sie do nikogo przez ten okres i generalnie zajmuje sie patrzeniem w okno. Pewnego letniego popoludnia za oknem pojawia sie ogrodnik, który nawozi grzadki z truskawkami. Po godzinie wpatrywanie sie w ogrodnika pan Tadek pomalutku wstaje i rusza w strone okna...otwiera je pomalutku...patrzy na ogrodnika, patrzy na truskawki i wypowiada zdanie:
"A co Pan robi?". - Konsternacja. Wszyscy obecni pacjenci i personel zupelnie zszokowani - pan Tadek sie odezwal! Ogrodnik odpowiada:
"Ja panie Tadku, nawoze truskawki."
Pan Tadek mysli i w koncu: "Co?"
Ogrodnik: "No.... posypuje je nawozem"
Pan Tadek po namysle: "Co?"
Ogrodnik: "No...posypuje truskawki gównem, zeby byly lepsze"
Pan Tadek mysli : "Aha...."
Pan Tadek zamyka pomalu okno zamyslony wraca na miejsce. Siada i mysli. Po pól godzinie wstaje, odchodzi do okna, otwiera je i mówi:
"Wie pan co, ja truskawki posypuje cukrem, ale ja to podobno jestem poj***ny".
Zamiast we wtorek wraca w poniedziałek z delegacji mąż. Wchodzi do
sypialni i widzi gołą żonę w łóżku i stojącego obok łóżka gołego,
uśmiechniętego faceta w narciarskiej czapce na głowie.
- Czekaj ty suko - zwraca się do małżonki - później się policzymy.
Potem podchodzi do uśmiechniętego gościa i pyta:
- A ty kto jesteś?
Facetowi uśmiech zamiera na ustach i odpowiada:
- Jestem totalnie pojeba*** kretynem.
- Dlaczego? - mówi zaciekawiony taką samokrytyką mąż.
- Bo wczoraj na stadionie X-lecia zapłaciłem ruskiemu 450 złotych za
czapkę niewidkę.
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby...
Pojechal facet na safari do afryki, po powrocie koledzy pytają sie go:
-Jak bylo na wakacjach?
-Swietnie, polowałem na lwy, tygrysy, słonie, bawoły plisnoły!
-A co to są plisnoły?
-Nie wiem takie małe czarne biega przed lufą karabinu i krzyczy: plase no!!!
jadek1984
Wroclaw
Rejestracja:
co by tu napisać??????