jak przeżyć to jeszcze raz
jak zatrzymać mijający czas
plany na życie
marzenia jak kwiaty
sadzę w grunt,lecz on skamieniały
frunie motyl,bezszelestnie usiadł na mej dłoni
czy motyle bywają zakochane
pachnie rozgrzana upałem ziemia
wczoraj skoszony trawnik wonią trawy usypia
w okół orzecha czereda wróbli uwija się zajadając przysmaki
czupurnie walcząc o smakowite kęsy
dzięcioł stukotem w pień drzewa obwieszcza swoje przybycie
jak akrobata buja się na pojemniku z tłuszczykiem
a bocian klekotem rozbija lipcową ciszę
niby nic...czas monotonnie płynie
dłoń wyciągnięta czeka
chwycić życia ster
wyrzucić lęki i strach
przeczekać burze
piszę,a cisza trwa
tylko szumią drzewa,wiatr znów gra
gdybyś się wtedy odezwał
słowo,dwa
pamiętam smak poziomek i szum strumyka
pragnę znów przejść tą ścieżką przez las
spotkać Cię
lecz dziś nie wiem czy...
Ty jeszcze czekasz tam...