Ziemia rosą karmiona od rana
Pożółkłe trawy lato wspominają
I listki z drzew tak wolno spadają
I żabki też koncertów letnich zaprzestają
Jak by zdziwione porą roku zwierzęta
Futra na zimę zmieniają
Już jaskółki odleciały
W ciepłych krajach zamieszkały
Tak pusto na mojej działce się zrobiło
Cicho,smutno tak mniej miło
Nie sposób uciec przed czasem
Myśli,wspomnienia,wędrówki przez jesienie
Kiedyś wybaczę życie...czy powiem Ci coś miłego?
Czy załkam nad losem w miłosnym złudzeniu
Na wyspie Życiem zwanej?
Ja grzeszna proszę Cię Panie
Słuchaj mej modlitwy i żalów
Rankiem kiedy słońce wstaje,kiedy stoję tu
na wrzosowisku,tak blisko nieba
wyciągam rękę...dotknij jej...
ciepła...jeszcze żyję
I mam pytanie i mam prośbę Mój Panie
Nim odejdę gdzieś w Nieznane
Ześlij ciut bogactwa a nie tylko mydlaną piane
Zaproś mnie na obiad na porcelanowej zastawie
A nie tylko zupka w fajansowej wazie
Spowiadam się Tobie co czas jakiś Panie
A Ty dalej tylko płatki na śniadanie
I taki jest żywot zwykłego człowieka
ciągle o czymś marzy
ciągle na coś czeka