czas bezdusznie minuty odmierza
wszystko cyklem jest,więc się powtarza
a za oknem noc bez echa
wścibska...do okna zagląda
przytulić się do chłodnej poduszki
zamknąć oczy...marzyć
nić życia...druga strona mojego Ja
nocne miraże w szepcie słów
w poczekalni na sen
pragnę rozmów...mów mi,mów
opowiadaj i tul
maluj wszystkimi barwami
polany życia naszego
jeszcze nadzieja nie odeszła
doczekać piękna poranka
pachnącą kawą i uśmiechem
obudzić Cię
to moja ucieczka na wyspy szczęśliwe
zabiorę Cię jak chcesz
wczoraj jutrem zastąpię
woalem doskonałości twarz przykryję
w sile słowa przetrwam zły czas
jak Feniks odrodzimy się dla siebie
Ty wiesz...jestem w potrzebie
w potrzebie dawania bez reszty
tak mam,więc nie pytaj ,,dlaczego''
po prostu bierz
zagarnij ciało,usta zamknij
by pytań nie zadawały
posiądź mnie bez reszty
spraw by moje serce oszalało
zapalczywi,zachłanni...twory tej ziemi
ludźmi zwani...w magi ulotnej chwili