spoglądam w niebo szarym cieniem zasnute
jak zwykły człowiek w przebrzmiałym echu
melodię cicho nuci
melancholia deszczowego dnia
pragnienie jak biczem chłostanie...ból
Mamo smutny dzień
deszcz tęsknotę obudził
pragnienie ciepła Twojego
usłyszeć słowa...i zacząć wszystko od nowa
pamiętam,pamiętam Twoje słowa i kołysanki
pamiętam Twoje dłonie,ciche szeptanie
i zło które gdzieś mieszkało
szybko odpływało
maleńki skrawek szarego nieba
przywiał mi Mamo Twoją twarz
cóż pozostaje...cichutko w poduszki biel
wtulić zapłakaną twarz...i podziękować losowi
że mi wraz z listopadowym deszczem
pozwolił zobaczyć Twoją twarz