zatrzymani w morzu marzeń i snów
bukiecik konwalii mi dałeś
i poszliśmy przed siebie
przez szumiący las
wierzchołki drzew się kłaniały
ptaki radośnie śpiewały
słońce promykami się bawiło
tak mi ciebie brak
ten szary grudniowy dzień wspomnienia tego
majowego dnia przywołał...tęsknota
przyjdź...szalem ramion otul mnie
wpraw w błogi stan
rozstania i powroty...
jeszcze tak być musi
ciężki czas...pytam
co na pokrzepienie serca mi dasz?
ono nie chce tak...udręczone ciszą,czekaniem
nie raz buntuje się,wręcz spiskuje
pragnienie obolałych serc
w odbiciu tego szarego zimnego dnia
nie jesteśmy w cierpliwość ubrani
bezradność co noc dopada nas
tylko sen o przyszłości
pozwala przeżyć samotność
przecież mamy receptę na życie
czekamy na ten dzień
który nagrodzi cierpienie
i da sens istnienia