cichym szumem monotonny szept zegara północ wskazuje
czas baśni się zaczyna...księżyc zalotnie przez szyby zagląda
gwiazdkom podpowiada by się pięknie uśmiechały
bladym światłem myśli oświecały
styczeń odszedł luty już króluje,a zima dalej oszukuje
a ja słyszę Twój szept...słowa jak zaklęcia moc mają
one mnie tak rozgrzewają, na zmysłach grają jak wiatr na falach
sonetu nocy słucham od nowa
zaczarowane moje myśli i słowa
westchnienia...twarz przy twarzy
usta rozchylone jak liść co pragnie wody
w ramionach Twoich jak w kołysce lekko bujana
jestem Twoim szeptem i ciszą ciała
spójrz ...jaka jestem mała
obejmij mnie zamknij tej nocy ...ogrzej
spraw by powieki snu nie szukały
by moje oczy z Twoich czytały
odszukaj ten dźwięk co dla duszy rozkazem
...kochać każe,co w zaklęć dotyku miłość maluje
wiatrem lica chłodzi,rozbrzmiewa muzyką
miłości wieko rozchyla się po woli
...zapytasz...czy można zrozumieć mowę bez słowa?
...odpowiem że tak...tylko trzeba wierzyć w ten świat
...gdzie wiatr w liściach śpiewa,że witają drzewa
...że rzeka szepcze zaklęcia i ptak na dłoni siada w podzięce
...za garść ziaren w mróz rzuconych
...a słońce gorącym promykiem uśmiech maluje
pokochaj ten świat a zobaczysz,poczujesz
jak zakochany to odbiera,jak czuje...
nicola555
Warszawa
Rejestracja:
Chce nieść Twoje usta,chcę widzieć Twe oczy,chcę czuć Twoje serce i dotykać włosy,chcę trzymać Twą rękę i iść aż do słońca...
Ostatnia gra
Migawka wspomnień
Takie realne to było..ten zapach...ja go czułam
Coś mnie wybudziło...
Ze snu wyrwana nocą ciemną
Ujrzałam Cię matuś,pochyloną nad kuchennym stołem
skrzętnie fikuśne kształty wycinałaś
...pachniało cynamonem
...upojny zapach,wanilia też się przebijała
Twoje mamuś mąką opruszone ręce
i ten najcieplejszy uśmiech kiedy zapytałam
...czy wytniesz gwiazdki i księżyce
...i czy je potem takim grubym cukrem posypiesz
...i kolorowym lukrem ubierzesz
...a Ty głową kiwałaś
...czemu się do mnie nie odezwałaś?
tak bardzo czekałam na słowa
usłyszeć Twój głos kochany
upływem czasu już trochę zapominany
wróciły te chwile kiedy z siostrą
nie baczne gorącej blachy wykradałyśmy
te gorące ciasteczka...
a Ty matuś tak nas strofowałaś
,,oj będą was bolały brzuszki moje łakomczuszki''
I w ciszy nocy zapach na pościeli osiadł
Oczy zamknęłam i trwałam
Bezgłośnie wołałam
...zostań mamuś,nie odchodź w nieznane
...tak bardzo Cie potrzebuję
...kiedy jesteś wiem,nic złego stać się nie może
..a kiedy złe sny wybudzały,przybiegałaś
...za rękę brałaś po czole głaskałaś
...i sny znikały
...Twoje ręce nie raz do rana zostawały
...dziś tylko mi wspomnienie zostało
Coś mnie wybudziło...
Ze snu wyrwana nocą ciemną
Ujrzałam Cię matuś,pochyloną nad kuchennym stołem
skrzętnie fikuśne kształty wycinałaś
...pachniało cynamonem
...upojny zapach,wanilia też się przebijała
Twoje mamuś mąką opruszone ręce
i ten najcieplejszy uśmiech kiedy zapytałam
...czy wytniesz gwiazdki i księżyce
...i czy je potem takim grubym cukrem posypiesz
...i kolorowym lukrem ubierzesz
...a Ty głową kiwałaś
...czemu się do mnie nie odezwałaś?
tak bardzo czekałam na słowa
usłyszeć Twój głos kochany
upływem czasu już trochę zapominany
wróciły te chwile kiedy z siostrą
nie baczne gorącej blachy wykradałyśmy
te gorące ciasteczka...
a Ty matuś tak nas strofowałaś
,,oj będą was bolały brzuszki moje łakomczuszki''
I w ciszy nocy zapach na pościeli osiadł
Oczy zamknęłam i trwałam
Bezgłośnie wołałam
...zostań mamuś,nie odchodź w nieznane
...tak bardzo Cie potrzebuję
...kiedy jesteś wiem,nic złego stać się nie może
..a kiedy złe sny wybudzały,przybiegałaś
...za rękę brałaś po czole głaskałaś
...i sny znikały
...Twoje ręce nie raz do rana zostawały
...dziś tylko mi wspomnienie zostało
https://www.youtube.com/watch?v=yNYdzHoc3A4
Oddam serce...kto chce?
napisz mi słońcem,napisz mi deszczem
napisz bym wiedziała
dwie drogi...wybór trudny
,,staruszko'' nie oglądaj się za siebie
czasem przeszłym żyć się nie da
jak karuzela nie chcę kręcić się w koło
wyjść z tego kręgu...zacząć żyć wesoło
wyrzucić to co boli i co płakać zmusza
pobiec przed siebie...
zerwać więzy,rozerwać kajdany...żyć
w ten darowany czas nie znać godzin ni dat
życiowej symfonii słuchać uważnie
skrzętnie nuty zapisywać ...
dokładnie oznaczyć be-mole i pauzy
błędów nie powielać
barwnymi kwiatami drogi życia wyścielać
z dumnie podniesioną głową kroczyć przed siebie
z ptakami pogadać na luzie
słoneczku ukraść promyk złoty
z przechodniem zamienić słowo czy dwa
czas znaleźć...przystanąć
popatrzeć na życie co pędzi co gna
choć nie mam majątku żadnego
wili ni mercedesa...ale mam serce co kochać potrafi
i wiesz co...? to serce Ci dam...weź je sobie
na wieczny czas...tylko zapewnij że
tak samo będziesz kochać je jak ono Cię...
napisz bym wiedziała
dwie drogi...wybór trudny
,,staruszko'' nie oglądaj się za siebie
czasem przeszłym żyć się nie da
jak karuzela nie chcę kręcić się w koło
wyjść z tego kręgu...zacząć żyć wesoło
wyrzucić to co boli i co płakać zmusza
pobiec przed siebie...
zerwać więzy,rozerwać kajdany...żyć
w ten darowany czas nie znać godzin ni dat
życiowej symfonii słuchać uważnie
skrzętnie nuty zapisywać ...
dokładnie oznaczyć be-mole i pauzy
błędów nie powielać
barwnymi kwiatami drogi życia wyścielać
z dumnie podniesioną głową kroczyć przed siebie
z ptakami pogadać na luzie
słoneczku ukraść promyk złoty
z przechodniem zamienić słowo czy dwa
czas znaleźć...przystanąć
popatrzeć na życie co pędzi co gna
choć nie mam majątku żadnego
wili ni mercedesa...ale mam serce co kochać potrafi
i wiesz co...? to serce Ci dam...weź je sobie
na wieczny czas...tylko zapewnij że
tak samo będziesz kochać je jak ono Cię...
raz,dwa,trzy...szukasz Ty
Minione sny...jakie daty mają?
W każdym tym śnie różne dzieje rodzą się
Życiowe drogi...spotkań pamiątki
Jesteśmy jak wędrowne ptaki
cieszące się z powrotów
czekające na głos co woła
co nakazuje wędrówkę od zarania samego
my też szukamy...
tylko nie raz nie wiemy czego szukamy
nie raz nie znajdujemy
Po drodze zapyta ktoś...czy warto tak gnać
Czy warto szlochać,czy warto kochać
Nie pytaj mnie dziś,wczoraj wiedziałam
Teraz zapomniałam...
Schwyć niebo w dłonie...podaruj mi błękit
Wiatr zwiąż w torebce...
Świeżym powiewem oczaruj kiedy lico płonie
Ukryj moje ręce w swoich silnych dłoniach
Niech w mej duszy już nic nie łka
Serce niech pozbywa się cieni
Niech jutro szczęśliwe otworzy swe bramy
Niech los śmieje się Twoimi oczami
Wiadomo...po każdej nocy zawsze dzień wstaje
Styczniowy poranek...śnieżny krajobraz
na spacer w bieli zaprasza
promyki szczęścia grają
złapie je,dogonię
i zamknę mocno w dłoni
by nie uleciało
by już samotnie nie wędrowało
Niech wie...że tu zamelduję je
Już nie poleci z wiatrem przez pola
Już nie zatańczy z nim rock-and rolla
Nie pomaluje je tęcza ni zorza
Nie dla niego inne przestworza
Tu zostanie...a moje zadanie
Pielęgnować to szczęście
Prawda o Panie
W każdym tym śnie różne dzieje rodzą się
Życiowe drogi...spotkań pamiątki
Jesteśmy jak wędrowne ptaki
cieszące się z powrotów
czekające na głos co woła
co nakazuje wędrówkę od zarania samego
my też szukamy...
tylko nie raz nie wiemy czego szukamy
nie raz nie znajdujemy
Po drodze zapyta ktoś...czy warto tak gnać
Czy warto szlochać,czy warto kochać
Nie pytaj mnie dziś,wczoraj wiedziałam
Teraz zapomniałam...
Schwyć niebo w dłonie...podaruj mi błękit
Wiatr zwiąż w torebce...
Świeżym powiewem oczaruj kiedy lico płonie
Ukryj moje ręce w swoich silnych dłoniach
Niech w mej duszy już nic nie łka
Serce niech pozbywa się cieni
Niech jutro szczęśliwe otworzy swe bramy
Niech los śmieje się Twoimi oczami
Wiadomo...po każdej nocy zawsze dzień wstaje
Styczniowy poranek...śnieżny krajobraz
na spacer w bieli zaprasza
promyki szczęścia grają
złapie je,dogonię
i zamknę mocno w dłoni
by nie uleciało
by już samotnie nie wędrowało
Niech wie...że tu zamelduję je
Już nie poleci z wiatrem przez pola
Już nie zatańczy z nim rock-and rolla
Nie pomaluje je tęcza ni zorza
Nie dla niego inne przestworza
Tu zostanie...a moje zadanie
Pielęgnować to szczęście
Prawda o Panie
Brzegiem cienia
Kiedy nastanie nowy dzień i słonko wesoło zaświeci
Odnajdę siebie...pójdę brzegiem cienia
W ten trudny czas...szeptem życzenia wypowiadam
Walka z życiem...niepewność
Dziś jeszcze nie słyszę odpowiedzi
tam i z powrotem
poranki i zmierzchy
w hołdzie minionych lat
dziś znowu między wiekowymi dębami wędruję
one tak dużo wiedzą,tyle z nimi rozmawiałam
kiedy samotność dokuczała
Gęsta mgła mleczną zasłonę roztaczała
Osiadała na plecach,zasmucała
Milion słów nie wypowiedzianych...milczenie
Podzielić to życie na kęsy małe
Złotem słowa zapisać...by móc w prawdę uwierzyć
Ten czas co łaskaw dla mnie być musi
o godziny nie pytać
minuty wyrzucić
Gdzieś za horyzontem linia mroku roztacza się ciemna
Droga nierówna,nie przyjemna
Zerwany most...przepaść
Kto poda dłoń...zapewni
Zerwie opaskę ślepcowi
Optymizmem wyleczy
Zapali ognie na nieboskłonie
Noc wyznaniem płonie
Więc mów mi mów
Bym usłyszała o miłości
Okryj,oczaruj,dotykiem utul
Krzyk duszy niech słyszę
Niech słowa zagłuszą ciszę
Odnajdę siebie...pójdę brzegiem cienia
W ten trudny czas...szeptem życzenia wypowiadam
Walka z życiem...niepewność
Dziś jeszcze nie słyszę odpowiedzi
tam i z powrotem
poranki i zmierzchy
w hołdzie minionych lat
dziś znowu między wiekowymi dębami wędruję
one tak dużo wiedzą,tyle z nimi rozmawiałam
kiedy samotność dokuczała
Gęsta mgła mleczną zasłonę roztaczała
Osiadała na plecach,zasmucała
Milion słów nie wypowiedzianych...milczenie
Podzielić to życie na kęsy małe
Złotem słowa zapisać...by móc w prawdę uwierzyć
Ten czas co łaskaw dla mnie być musi
o godziny nie pytać
minuty wyrzucić
Gdzieś za horyzontem linia mroku roztacza się ciemna
Droga nierówna,nie przyjemna
Zerwany most...przepaść
Kto poda dłoń...zapewni
Zerwie opaskę ślepcowi
Optymizmem wyleczy
Zapali ognie na nieboskłonie
Noc wyznaniem płonie
Więc mów mi mów
Bym usłyszała o miłości
Okryj,oczaruj,dotykiem utul
Krzyk duszy niech słyszę
Niech słowa zagłuszą ciszę