Obłoki jak białe żagle na niebie
Zamykam oczy,dotykam marzeń
Cisza co u progu została..nie wiem jak się tu dostała
w ciszy rodzą się słowa
Twoje i moje w jedno scalamy
bez świadków i orkiestry
tylko my je znamy tylko my wiemy
nagle myśli schowały się w kątach
deszcz o parapet dzwoni
wrześniowe noce bez księżyca
czy w takie spadają gwiazdy?
czy znowu pytać będę która godzina?
w koszulce co z mgły uszyta
wybudzona ciszą w ciemne okna zaglądam
pytam...kochasz mnie jeszcze
a czarne chmury jak kruki płyną po niebie
nie sposób serce oszukać
w nie zapisanych zdaniach słów szukać
przetrwać tę noc ...
a rano kiedy słonko zaświeci
przyszykować poranną kawę
pocałunkiem obudzić Twoje oczy
przywołać melodie zapomniane
cieszyć się każdą chwilą
dni orkiestrom podarować
niech mi grają...
świecie mój dałeś mi klucz
myślałam że go zgubiłam
otwórz swą dłoń,schowam w niej swoją
mocno zaciśnij...nie wypuść,trzymaj
nicola555
Warszawa
Rejestracja:
Chce nieść Twoje usta,chcę widzieć Twe oczy,chcę czuć Twoje serce i dotykać włosy,chcę trzymać Twą rękę i iść aż do słońca...
Ostatnia gra
Między...
Świat przeciągnął się perłami rosy na trawie.
Wiatr od rana z moimi włosami bawi się w chowanego.
Dym ściele się po kartofliskach.
W górze sznur żurawi przeleciał ze skrzydeł łopotem.
Jarzębiny ubrane w sznury korali czerwone.
Jesień kochany...lecą kasztany.
Budz mnie co rano...
pocałunkiem gorącym,szeptem i gorącą kawą
otulaj ciepłem miłości,nie pozwól na chłody
zabieraj moje serce w dalekie podróże
...między szeptem a spełnieniem
...między pytaniem a spojrzeniem
...miedzy snem a jawą
...między początkiem a końcem
Rodzi się miłość...kim jestem bez miłości
...między jednym a drugim spojrzeniem
...między dotykiem i słowem
...jesteś TY
Prowadzisz mnie na szczyty ekstazy.
Usypiasz kiedy sen nie przychodzi.
Ocierasz łzy kiedy świat dokuczy.
Za oknem księżyc srebrem sypie.
Blade cienie stoją nieruchomo.
Oddechem budzę obietnice.
W pokłonie ciszy wiruje mój świat.
Pragnienie wznosi do gwiazd.
Dotyk rąk czaruje.
Usta zniewalają.
Nie patrz na czas co za nami.
Kochaj ten co przed nami.
Kochaj tajemnice dnia każdego.
Uwierz że niosą coś niezwykłego.
Wiatr od rana z moimi włosami bawi się w chowanego.
Dym ściele się po kartofliskach.
W górze sznur żurawi przeleciał ze skrzydeł łopotem.
Jarzębiny ubrane w sznury korali czerwone.
Jesień kochany...lecą kasztany.
Budz mnie co rano...
pocałunkiem gorącym,szeptem i gorącą kawą
otulaj ciepłem miłości,nie pozwól na chłody
zabieraj moje serce w dalekie podróże
...między szeptem a spełnieniem
...między pytaniem a spojrzeniem
...miedzy snem a jawą
...między początkiem a końcem
Rodzi się miłość...kim jestem bez miłości
...między jednym a drugim spojrzeniem
...między dotykiem i słowem
...jesteś TY
Prowadzisz mnie na szczyty ekstazy.
Usypiasz kiedy sen nie przychodzi.
Ocierasz łzy kiedy świat dokuczy.
Za oknem księżyc srebrem sypie.
Blade cienie stoją nieruchomo.
Oddechem budzę obietnice.
W pokłonie ciszy wiruje mój świat.
Pragnienie wznosi do gwiazd.
Dotyk rąk czaruje.
Usta zniewalają.
Nie patrz na czas co za nami.
Kochaj ten co przed nami.
Kochaj tajemnice dnia każdego.
Uwierz że niosą coś niezwykłego.
Jesienny Pan
Przyjdz do mojego ogrodu.
Jesień srebrne wstążki babiego lata zaplata.
Czaruje poranki w welony mgieł ubiera.
Perły rosy na trawie zostawia.
Kolorami się bawi.
Deszczową piosenkę śpiewa.
Do lasu zaprasza na rydze i borowiki.
W sadzie śliwy aromatem otacza.
Jabłkom rumieńce maluje.
Po prostu czaruje...
Zamykam oczy i widzę Ciebie w jesiennych kolorach.
Jak różdzką malujesz drzewa
...wrzosowe dywany w lesie rozścielasz
...babie lato rozwieszasz na drzewach
...wiatrem strącasz krople rosy
...złotem i czerwienią się do mnie uśmiechasz
...tak swojsko pachniesz jesienią
Bo jak inaczej być może...
Jesteś moim Jesiennym Panem.
I w jesiennych przychodzisz kolorach.
Zapraszam,usiądzmy w wygodnych fotelach.
W kominku ogień ciepłem wita.
Polana z trzaskiem coś opowiadają.
Za oknem wiatr tańczy z drzewami.
Zaczarujmy szarość dnia...
Jesienny Pan i ja...
A kiedy ranek nastanie.
Razem pójdziemy na jesieni podziwianie.
Jesień srebrne wstążki babiego lata zaplata.
Czaruje poranki w welony mgieł ubiera.
Perły rosy na trawie zostawia.
Kolorami się bawi.
Deszczową piosenkę śpiewa.
Do lasu zaprasza na rydze i borowiki.
W sadzie śliwy aromatem otacza.
Jabłkom rumieńce maluje.
Po prostu czaruje...
Zamykam oczy i widzę Ciebie w jesiennych kolorach.
Jak różdzką malujesz drzewa
...wrzosowe dywany w lesie rozścielasz
...babie lato rozwieszasz na drzewach
...wiatrem strącasz krople rosy
...złotem i czerwienią się do mnie uśmiechasz
...tak swojsko pachniesz jesienią
Bo jak inaczej być może...
Jesteś moim Jesiennym Panem.
I w jesiennych przychodzisz kolorach.
Zapraszam,usiądzmy w wygodnych fotelach.
W kominku ogień ciepłem wita.
Polana z trzaskiem coś opowiadają.
Za oknem wiatr tańczy z drzewami.
Zaczarujmy szarość dnia...
Jesienny Pan i ja...
A kiedy ranek nastanie.
Razem pójdziemy na jesieni podziwianie.
Jesienne rozmyślania
Gasną światła dnia...cisza
Tkwię w niej...rozmyślam
Melancholia...lęki szeptane
Wracam do łąk co w chabry i ostróżki ubrane były
Do maków co pola czerwieniły
Do słonka ciepłego
I do naszych szeptów do rana samego
Jesień do wrót cicho puka
Czy będziesz mym jesiennym Panem
...na tą jesień i następne
...lata i zimy
...jeszcze jestem niepewna
...jeszcze szukam
...jeszcze pytam
W ucieczkach i powrotach
chcę poczuć tęsknotę
wiedzieć czego oczekujesz
w szepcie słów poznawać pragnienie
kusić kiedy mi ręcznik podajesz po kąpieli
uśmiechem obiecywać cuda nocy
pytać jakie sny są w kolorowej pościeli
nie zbierać okruchów zakazanej miłości
nie protestować...pozwolić rodzić się nowemu
nad rozlanym mlekiem łez nie wylewać
mimo jesiennej szarugi śpiewać
słowom skrzydeł dodawać
niech fruną wysoko
niech echem się odbijają
słowa miłością pisane
na długo w sercu zostają,są i trwają.
Tkwię w niej...rozmyślam
Melancholia...lęki szeptane
Wracam do łąk co w chabry i ostróżki ubrane były
Do maków co pola czerwieniły
Do słonka ciepłego
I do naszych szeptów do rana samego
Jesień do wrót cicho puka
Czy będziesz mym jesiennym Panem
...na tą jesień i następne
...lata i zimy
...jeszcze jestem niepewna
...jeszcze szukam
...jeszcze pytam
W ucieczkach i powrotach
chcę poczuć tęsknotę
wiedzieć czego oczekujesz
w szepcie słów poznawać pragnienie
kusić kiedy mi ręcznik podajesz po kąpieli
uśmiechem obiecywać cuda nocy
pytać jakie sny są w kolorowej pościeli
nie zbierać okruchów zakazanej miłości
nie protestować...pozwolić rodzić się nowemu
nad rozlanym mlekiem łez nie wylewać
mimo jesiennej szarugi śpiewać
słowom skrzydeł dodawać
niech fruną wysoko
niech echem się odbijają
słowa miłością pisane
na długo w sercu zostają,są i trwają.
Miłość w tle.
Trapezy snu,trójkąty,kwadraty
nie ważne już nic
pod osłoną nocy wyuzdane rodzą się marzenia
Usłysz mnie kiedy wołam
otwórz kiedy pukam
daj kiedy proszę
...dotykaj i całuj
...nie bój się
nie jestem bańką mydlaną
jestem smakiem i zapachem
chwyć mnie za rękę...idzmy przed siebie
tam gdzie słońce spotyka się z ziemią
idzmy potrzeba mi tego
...a kiedy zmęczeni...usiądzmy na skraju
nic nie mów
głowę oprę na Twoim ramieniu
rozbijmy krzywe zwierciadło
pozbądzmy sie cieni
Popatrzmy w przyszłość...zbudujmy azyl
z rąk i ust Twoich
Omdlewać w Twych ramionach
Budzić się rankiem z uśmiechem
na wspomnienie nocy
w akordy ubierać słowa o miłości
dążyć do naszej ziemi obiecanej
Kto wie od kiedy miłość się zaczyna
...trudne pytanie,ale ja odpowiem na nie
To stało się nad brzegiem rzeki
siedziałam zamyślona w fale zapatrzona
wiatr delikatnie smagał rozgrzane ciało
wiele pytań zadawałam
wtedy się zjawiłeś
jakieś pytanie zadałeś...odpowiedziałam
ale nie zrażony banałem odpowiedzi
dalej rozmowę podtrzymywałeś
zachęcona barwą głosu...spojrzałam
wiedziałam...potem były kolejne spotkania nad rzeka
gdzie słonko ciepłem tuliło
gdzie piasek parzył stopy
a my rozmawialiśmy
nasze oczy się śmiały
nasze ręce dotykały
potem objąłeś mnie czule i pocałowałeś
w głowie zawirowało a w środku coś podpowiadało...mało,mało
Pięknym latem to się stało
kiedy świat barwami zachwycał
kiedy ptaki śpiewały
kiedy jaśminy pachniały
już nie stałam na straży pożądania
uczyć się chciałam tej miłości
przez wszystkie noce i dni
bo miłość to lekarstwo dla duszy
bo z miłością w tle człowiek szczęśliwym czuje się
nie ważne już nic
pod osłoną nocy wyuzdane rodzą się marzenia
Usłysz mnie kiedy wołam
otwórz kiedy pukam
daj kiedy proszę
...dotykaj i całuj
...nie bój się
nie jestem bańką mydlaną
jestem smakiem i zapachem
chwyć mnie za rękę...idzmy przed siebie
tam gdzie słońce spotyka się z ziemią
idzmy potrzeba mi tego
...a kiedy zmęczeni...usiądzmy na skraju
nic nie mów
głowę oprę na Twoim ramieniu
rozbijmy krzywe zwierciadło
pozbądzmy sie cieni
Popatrzmy w przyszłość...zbudujmy azyl
z rąk i ust Twoich
Omdlewać w Twych ramionach
Budzić się rankiem z uśmiechem
na wspomnienie nocy
w akordy ubierać słowa o miłości
dążyć do naszej ziemi obiecanej
Kto wie od kiedy miłość się zaczyna
...trudne pytanie,ale ja odpowiem na nie
To stało się nad brzegiem rzeki
siedziałam zamyślona w fale zapatrzona
wiatr delikatnie smagał rozgrzane ciało
wiele pytań zadawałam
wtedy się zjawiłeś
jakieś pytanie zadałeś...odpowiedziałam
ale nie zrażony banałem odpowiedzi
dalej rozmowę podtrzymywałeś
zachęcona barwą głosu...spojrzałam
wiedziałam...potem były kolejne spotkania nad rzeka
gdzie słonko ciepłem tuliło
gdzie piasek parzył stopy
a my rozmawialiśmy
nasze oczy się śmiały
nasze ręce dotykały
potem objąłeś mnie czule i pocałowałeś
w głowie zawirowało a w środku coś podpowiadało...mało,mało
Pięknym latem to się stało
kiedy świat barwami zachwycał
kiedy ptaki śpiewały
kiedy jaśminy pachniały
już nie stałam na straży pożądania
uczyć się chciałam tej miłości
przez wszystkie noce i dni
bo miłość to lekarstwo dla duszy
bo z miłością w tle człowiek szczęśliwym czuje się