3,5 - roczna Ania miała w zwyczaju, po zdarzającym się czasem załatwieniu "śmierdzącej sprawy" chowania się w ciasnym kącie...I siedziała tam cichutko tak długo, aż ktoś nie zaczął jej szukać....
Pewnej niedzieli - w kościele - zaintrygował ją bardzo ksiądz siedzący w konfesjonale...Zaczęła krążyć jak to dzieci mają w zwyczaju...Krążyła i krążyła, ciekawsko przyglądając się księdzu....Aż w końcu nie wytrzymała...Podeszła do niego i mówi: "A Ty co tu tak cicho siedzis ??? Na pewno się zeslałeś..."