Ze słów pisanych się urodziła niewinna,
maleńka, nieśmiała.
Rosła przy blasku gwiazd i księżyca,
jak z ziarna zboże, zakiełkowała.
Noce niedospane, niewyśnione, opuszki palców zmęczone.
W gwarze ikonek się wychowała, szczerością, grą słów podlewana.
Z kiełka w łodygę się zamieniła, w snach i w marzeniach ożyła.
Znane jej łzy, radość i serca bicie. I długie godziny przy pulpicie.
W internecie rosła i świat poznawała. W kłos się rozwinęła i dojrzała.
Przyjaźń, jakiej nie ma na Świecie.
Wirtualna, a jednak wspaniała!
Pozdrawiam wszystkich
Ostatnia gra