Agent_Centrali_Rybnej

 
Rejestracja: 2016-10-26
Kiedy rybkę sobie zjecie, wnet się lepiej poczujecie!
Punkty142więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 58
Ostatnia gra
Kanasta

Kanasta

Kanasta
6 lat 70 dni temu

Pielgrzymka do Częstochowy - wspomnienie z wakacji

Skończyły się wakacje, zaczęła się jesień a ja chciałbym podzielić się z Wami moimi wspomnieniami. Ostatnie wakacje były dla mnie bardzo udane w doznania dla ciała i ducha. Z okazji 300-lecia Koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej wybrałem się nawet po raz pierwszy na pielgrzymkę. Powiem szczerze, że nie wiedziałem czego się spodziewać ale z opowieści znajomych dowiedziałem się że może być ciekawie. Od księdza w Kołobrzegu dowiedziałem się żeby wziąć ze sobą biblię, różaniec, przybory toaletowe, ubrania na zmianę itp. Dodatkowo znajomy poinstruował mnie, że warto mieć ze sobą jakiś mocny alkohol oraz prezerwatywy. Kupiłem więc wszystkie te rzeczy, 1 litr spirytusu oraz pudełko wazeliny technicznej. Zaopatrzony więc byłem na wszelkie ewentualności. XXXV piesza pielgrzymka diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej rozpoczęła się 1 sierpnia w Skrzatuszu niedaleko Wałcza. Do tej miejscowości dojechaliśmy autokarami i właśnie tam nasza pielgrzymka oficjalnie rozpoczęła się uroczystą mszą świętą. Tam też dołączyli do nas pielgrzymi z innych diecezji północnej Polski. W pierwszy dzień dotarliśmy do Piły gdzie nocowaliśmy. W trzecim dniu pielgrzymki poznałem panią Irenę, 64 letnią emerytkę, członkinię Koła Gospodyń Wiejskich z Białośliwia. Do końca pielgrzymki szedłem z tą panią ramię w ramię a jej cudowny głos podczas śpiewu zapamiętam do końca życia. Można go było przyrównać tylko do śpiewu jej imienniczki pani Ireny Santor. Już po szóstym dniu zbliżyliśmy się bardzo do siebie aczkolwiek dojście do pewnych spraw było rzeczą wręcz niemożliwą gdyż pani ta była praktykującą, zagorzałą katoliczką. Na szczęście zadziałał mój urok osobisty, chwyciło się tu i tam i już po tygodniu pani Irena otworzyła się przede mną. W gruncie rzeczy okazała się osobą nieśmiałą aczkolwiek bardzo święto(je)bliwą. Jeszcze nigdy żadna kobieta nie zagrała melodii zaklinaczy węży na mym flecie tak dobrze jak pani Irenka. Naprawdę cudownie spędziłem czas na pielgrzymce w jej towarzystwie. Do Częstochowy dotarliśmy 13 sierpnia a radosny śpiew rozbrzmiewał jeszcze długo z jasnogórskich błoni. Te 2 tygodnie uważam za bardzo udane i każdemu z czystym sumieniem mogę polecić pójście na taką pielgrzymkę. Ja już zarezerwowałem sobie miejsce na przyszły rok i na pewno będę częstszym gościem w przyszłości. Przeżycia cielesne i duchowe w połączeniu z odrobiną alkoholu były tam bezcenne i co najważniejsze darmowe. Niech Bóg obdarzy swym błogosławieństwem wszystkich ludzi dobrej woli, którzy pomagali mnie jak również innym pielgrzymom w trakcie pielgrzymki. Szczęść Boże i do przyszłego roku!