BRUNETKA356

 
Szukam: rozrywki
Znak zodiaku: Strzelec
Urodziny: 11-25
Rejestracja: 2004-08-27
☚ Przy kominku i przy winku, tak we dwoje.... w ten sposób lubie leczyć swoje niepokoje :)))))
Punkty30więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 170

Stalo sie....

Stalo się….


      
Sa tajemnice, zktórych można zwierzyc się jedynie przyjacielowi. Dlatego to wlasnie tobie opowiem, co się wydarzylo tamtego czerwcowego popołudnia. Nie oceniaj mnie, dobrze?





Po prostu posłuchaj.


    Każdego wieczora zasypialam z błogim poczuciem, ze coraz mam bliżej do spotkania. Odliczałam godziny i minuty. A potem budziłam się się w nocy przerazona „Co ty robisz, kobieto?! – pytałam sama siebie, patrzac na rozproszone po ścianach plamy swiatla ulicznych latarni. – Czy ty masz dobrze w glowie?. Dopiero swit przynosil ulge. Tak to już jest– swiatlo dnia sprawia, ze nocne leki umykaja.

Nie widzieliśmy się kilka lat. Kazde ułożyło sobie zycie u boku innej osoby. Ale we mnie pozostal sentyment…..nie, cos wiecej niż sentyment. Tesknota. W Adamie zreszta także. Wyznal, ze pod koniec liceum kochal się we mnie szaleńczo, lecz skrycie.
Bardzo skrycie, skoro o niczym nie miałam pojecia! Czy gdyby wiedział, co ja do niego czuje, nasze losy potoczylyby się inaczej?

Znalazl mnie po tak długiem czasie, poswiecil sporo energii, żeby zdobyc mój adres mailowy. Napisal – i tak się zaczęło. Najpierw pisywaliśmy o drobiazgach, co u kogo, kto z kim. Z czasem kolezenska pogawedka zamienila się w szczere do bolu wyznania. Kto zaczal? Prawde mówiąc, nie pamiętam. Zreszta nieważne.


Nie patrz tak na mnie, ja po prostu musze się wygadac. Chyba wlasnie po to ma się przyjaciol. Jankowi przeciez nie mogę powiedziec. Nasze małżeństwo nie wytrzymaloby proby. Mamy dzieci, one nie powinny cierpcie tylko dlatego, ze ich matka ulegla zauroczeniu. Posłuchaj dalej….

Stalo sie. Po prostu. Zupełnie jak w piosence zespolu „Bajm”. Znasz ja? Nie? Nie szkodzi….Na randke z Adamem pędziłam jak na skrzydlach, moje starutkie siecento gonilo reszta sil. Spotkaliśmy się w polowie drogi miedzy Warszawa a Wrocławiem. Wysiadlam na umowionym parkingu. Weszłam do jego samochodu, niby do tajemniczej komnaty, w której czekalo nieznane.



Zmienil się od czasu ostatniego spotkania, jednak nie na tyle żeby nie
można było go poznac. Poza tym wciąż uśmiechał się w ten sam ujmujący sposób.  -kocham cie- powiedział, całując mnie na powitanie.
Oczywiscie wczesniej pisal, ze mnie kocha. Pisac jest o wiele łatwiej, niż powiedziec cos w oczy. Bylam ciekawa, jak to zabrzmi. Nie wyczulam falszu. Wtedy jeszcze nie…….
Jego usta smakowaly zapowiedzia rozkoszy, a ten pozornie niewinny pocałunek stanowil wejście do świątyni grzechu.

Myslisz, ze to zaplanowalam? Ze od początku chciałam isc z Adamem do lozka? Nieprawda! Chciałam tylko porozmawiac, zorientowac się, skad naprawde wieje wiatr. Kiedy jednak przyciągnął mnie do siebie, moje skrupuly i wszelkie wątpliwości natychmiast utonęływ jego ramionach. Gdzies na granicy świadomości czulam, ze cos jest nie tak, jak być powinno. Ale rozsadek podpowiadal, ze najpierw trzeba nasycic wygłodniałe i rozpalone marzeniami zmysły.

Powiedziałam rozsadek?? Bez sensu. Rozsadek powinien krzyczec, jakos mnie przed tym krokiem powstrzymac, w ogole nie pozwolic mi jechac. Ani potem wejść do samochodu Adama, ani wejść z nim do hotelowego pokoju…..Rozsadek jednak milczał. Mnie natomiast opanowalo dziwne wrazenie, jakbym snila. Pewnie dlatego tak latwo udalo mi się uśpić wyrzuty sumienia. Przeciez we snie człowiek nie grzeszy, prawda?

Masz racje, to brzmi jakbym się teraz usprawiedliwiala. Coz, jakos musze…..

cdn...