---W powietrzu rozbrzmiewały wieczorne odgłosy zwierząt, po przeciwnej stronie łąki, młode brzozy rosnące w rzadku, kołysaly się spiewając ptakom do snu.
Ledwo słyszalny szelest liści dobiegł do uszu wojownika i wyrwał go z zamyślenia. Nieopodal polany porośniętej różnokolorowymi ziołami, pomiędzy dębowymi drzewami, błysnęło cos złotym blaskiem.
Rzymianie -pomyślał wojownik... . Cichutko podczolgał się w strone krzaków , po czym jego oczom ukazała się polana zajęta przez pokazny oddział rzymskich żołnierzy.
Z oddali dobiegł go strzępek rozmowy "...-jutro po pólnocy... -nasi zwiadowcy donieśli, ze w karczmie organizują święto plonów i będą wszyscy obecni. Myślę ze bedą wystarczająco opici i najedzeni aby nie stawiac większego oporu... "
Wojownik wycofał sie niepostrzezenie i wrocił jak najszybciej, sobie tylko znanymi skrótami do Wesolej Osady. Ledwo dysząc z wrażenia , odnalazł sołtysa i opowiedział mu dokładnie o całym wydarzeniu. Wielkie nieba!- wykrzyknął sołtys na wieść o szykujących się do ataku Rzymian.
Mamy tylko jeden dzien na przygotowanie się do bitwy. Jak my to zrobimy? Druid i sołtys natychmiast zwolali nadzwyczajną naradę, w której uczestniczyli wszyscy mieszkańcy Wesołej Osady.
http://s6.ifotos.pl/img/Wojownik-_nwpnhwa.jpg
http://s4.ifotos.pl/img/1-2png_nwheaes.png
--- Wspólnie uradzili, ze wioska otoczona solidnym murem i palisadą jest wystarczająco bezpieczna, ale ostatnim razem Rzymianie i tak się przez nią przedostali a to dzięki wieży obleżniczej. Trzeba wymśylić cos innego... .
Po długiej i burzliwej dyskusji uradzono wspólnie, że najlepszą obroną bedzie pułapka. -Mamy przewagę nad wrogiem znając godzinę i dzien ataku, powiedział sołtys, przygotujemy pułapkę i znowu przetrzepiemy im skórę.
Rozpoczęto przygotowania. Karczmarka -kobieta mądra i doswiadczona, razem z przekupką i handlarką sciągneły do karczmy wszystkie stojaki na zbroje, które z daleka przy świetle świec zupełnie przypominały ludzi.
Poustawiały też wszystkie lustra na sali, aby sprawiały wrażenie jeszcze wiekszej ilosci osób w pomieszczeniu. Migające światło pochodni i świec miało zapewnić oczekiwany efekt. Miały tez w planie przebrać sie za mężczyzn i tańcować
z Księzniczką i łuczniczką sprawiając wrażenie hucznej zabawy w karczmie. W tym czasie wszyscy mężczyzni ukryci na drzewach, po wkroczeniu Rzymian do wioski, mieli dać im porzadnego łupnia z zaskoczenia....
Jak uplanowali tak zrobili. Druid dodatkowo przygotował specjalny Poncz Mocy, który pozwalał powalić żolnieży jednym ciosem.
Było juz grubo po pólnocy, gdy potężny oddział wroga pod dowództwem samego Centuriona
cicho zakradł sie do wioski. Z karczmy dochodziła glosna muzyka i śpiewy. W oknach migotały tańączce sylwetki osadników .
http://s6.ifotos.pl/img/2png_nwheawr.png
---Rzymianie zadowoleni i pewni juz swojego zwyciestwa otoczyli karczmę i przystapili do ataku
. Równoczesnie za ich plecami zaatakowali dzielni Celtowie. Rzymianie tak bardzo zaskoczył atak osadników ,ze sami nie wiedzieli co maja robic. Uderzenie bowiem było niespodziewane i potężne a podwojone jeszcze przez Poncz Mocy z magicznego kociołka
. Zaskoczeni Rzymianie zaczęli uciekać więc w podskokach w różnych kierunkach wioski.
http://s6.ifotos.pl/img/3-1png_nwheawn.png
---Centurion biegł na oślep w stronę lasu, ale utknął na środku rzeki i tu został wzięty do niewoli. Radość zapanowała niesamowita w całej wiosce.
http://s4.ifotos.pl/img/4png_nwheawe.png
---Odważni Celtowie przechytrzyli samego Cesarza. Kobiety zanosiły się ze śmiechu ogladając przemoczonego do suchej nitki Centuriona. Jako ze był to lud spokojny i przyjazny wypuścili żołnierza na wolność aby opowiedział swojemu Cesarzowi o wielkiej i niespotykanej sile Celtow .
* * * * *
"Prawdziwa milosc"
Slonce bylo juz wysoko, gdy na horyzoncie ukazaly sie pierwsze otoki kurzu. Wszyscy uslyszeli zachryply glos poslannika wolajacy z daleka: Przybywam w pokoju! Otworzcie bramy ! Niose dary od najwiekszego i najpotezniejszego na swiecie, pana i wladcy Juliusza Cezara. Doszly do naszego Cesarstwa wiesci o niespotykanej urodzie Ksiezniczki. Pan moj pozada kolejnej zony, jako ze ostania juz mu sie znudzila. Tymi oto darami pragnie wyrazic swoja chec zaslubienia tejze panny. Wielkie poruszenie zapanowalo w calej wiosce. Najwiekszy nasz wrog, juz od niepamietnych czasow, pragnie naszej najpiekniejszej panny? Nie moze to byc!. Calemu zdarzeniu przygladal sie mlody kowal, ktory juz od dawna nosil w sercu uczucie. Kochal skrycie te najpiekniejsza. Niestety biedny byl, niesmialy i bez talentu. Nie do porownania mu bylo z Bardem, slawnym w calej Hiberii ze swoich umiejetnosci komponowania i spiewania ballad (dedykowanych tylko i wylacznie Ksiezniczce). Nie mial szans w porownaniu do tego lovelasa. Z chatki swej, wyszedl dumnie Wodz i zwracajac sie do poslanca rzekl: Zabieraj sie stad nedzny poslanniku! Powiedz swojemu panowi, ze nie dla psa kielbasa. Dary ktore przywiozles, rekwirujemy w zamian za Twoje zycie. Bedzie Ci sie lzej podrozowalo z powrotem (he,he,he). Ksiezniczka sama wybierze swojego "przyszlego" -kiedy przyjdzie na to pora, a teraz fora ze dwora i to juz!!! Minelo kilka dni, przygotowania do swieta milosci i przyjazni szly pelna para. Zebrano juz drewno, pochodzace obowiazkowo z 9 gatunkow drzew, ustrojono cala wioske, przygotowano najprzerozniejsze przysmaki. Zywnosci nigdy nie brakowalo - dzieki kociolkowi wszystko bylo mozliwe... Bard przygotowal cala serie ballad i wszystkie zadedykowal Ksiezniczce. Byl juz prawie pewien, ze to wlasnie jego wybierze ... .
Biedny kowal w tym czasie prawie z kuzni nie wychodzil. Zajety kuciem przepieknego diademu dla ksiezniczki(z nadzieja w sercu iz dojzy go wsrod wszystkich konkurujacych o jej wzgledy). Nadeszla noc. Wszyscy osadnicy zgromadzili sie na placu, aby uczestniczyc w rytuale zapalania i gaszenia ognia zwanym Beltaine. Rytual ten byl wykonywany w dniu swieta milosci i przyjazni. Zgaszono i rozpalono ostatnie ognisko, gdy nagle niespodziewany zgrzyt rzymskich mieczy zmieszal sie z piesniam rytualnymi Celtow. Olbzymia wieza obleznicza Rzymian, dziesiatki zoldakow uformowanych w rzymskiego zolwia, zaatakowala wioske. Dowodzil nimi Centurion Brutus, znany mieszkancom juz z wczesniejszych atakow. Poploch i zamieszanie ogarnelo biednych osadnikow. Przerazeni naglym atakiem szybko umkneli do pobliskich lasow i ukryli sie w najgestszych chaszczach. Wczesnym rankiem, osadnicy odkryli jak bardzo kosztowala ich ta niespodziewana napasc. W zasadzie wszystko bylo na swoim miejscu, wiec co bylo celem tego podstepnego napadu? Zgromadzeni przed chatka Wodza, aby uczestniczyc w obradach odkryli iz miejsce ksiezniczki bylo puste.... .Nie moze to byc! Ksiezniczka zostala porwana! Zaczeli wykrzykiwac osadnicy. Wodz zasmucil sie bardzo, pomyslal, poczym rzekl : Oglaszam nadzwyczajna wyprawe, na ktora moze sie zglosic kazdy, kto jest w stanie utrzymac bron w reku. Pojdziemy do samego Rzymu odbic nasza ukochana Ksieznicze. Nie bedzie to latwa wyprawa, ale obiecuje iz najbardziej meznemu kawalerowi, niezaleznie od jego stanu majatkowemu zostanie przyznany nowy teren. Cisza nastala wokol. Zniwa niebawem, a wyprawa to trudna i daleka. W zasadzie ladnych dziewczyn nie brakuje i jakos nikt sie nie kwapil z checia wyruszenia na wyprawe. Wodz widzac male zainteresowanie cala wyprawa, z nadzieja w sercu zwrocil sie do Barda. Tys zawsze smolil cholewki do naszej ukochanej ksiezniczki - gotow jestes wyruszyc w daleka wyprawe i ocalic ja od rozpustnego Juliusza Cezara? Bard przyblakl nieco i swoim cieniutkim poetyckim glosikiem rzekl iz panna owa, pozostanie na zawsze w jego pamieci. Stworzy cala serie ballad i wierszy, by pamiec o niej trwala wiecznie, poczym wrocil do swojej chatki by zajac sie praca. Nikt zatem nie jest gotow poswiecic swe zycie dla naszej najpiekniejszej? Zapytal ze smutkiem Wodz. Jam jest gotow , odezwal sie glos z samego konca tlumu. Ja kowal Celtus, gotow jestem poswiecic me zycie i uratowac Ksiezniczke . Kocham ja bardziej niz samego siebie, zycie bez niej jest dla mnie bezwartosciowe. Jutro o swicie wyruszam na podboj Rzymian. Wodz z nadzieja w sercu, zaprosil go do swojej chatki . Widze iz przemawia przez ciebie szczerosc i prawdziwa milosc. Pomoge ci w tej trudnej wyprawie. Dzieki moim zakleciom bedziesz mial sile 1000 ludzi. Jednym krokiem pokonasz lasy i gory. Musisz tylko wypic Poncz mocy, ktora uwarzylem w magicznym kociolku zpecjalnie dla ciebie. Kowal Celtus wykonal szybko polecenie Wodza i ruszyl w droge majac ze soba miecz wykuty przez siebie oraz diadem, ktorego nie zdazyl ofiarowac Ksiezniczce. Cztery magiczne kroki wystarczyly, by ujrzec cala wyprawe Rzymian, podazajacych z porwana podstepem Ksiezniczka. Cztery ciosy miecza i cztery ciosy piescia wystarczyly naszemu Celtusiowi, by pokazac zoldakom gdzie raki zimuja. Ksiezniczka nie wierzyla wlasnym oczom. Ten piekny mlodzieniec o blekitnych jak niebo oczach, sam jeden wyruszl na jej ratunek... Nigdy wczesniej nie zwrocila na niego uwagi, zawsze w towarzystwie zabiegajacego o jej wzgledy Barda. Kowal Celtus, po zakonczonej bitwie trwajacej kilka sekund, uwolnil Ksiezniczke i odczuwajac jeszcze dzialanie magicznego wywaru Wodza, ktore dodalo mu takze odwagi, zwrocil sie do niej tymi slowami : Ten oto diadem ci ofiaruje i moja milosc na wieki slubuje. Ksiezniczka wzruszona, ze lzami w oczach rzucila sie na szyje pieknemi mlodziencowi. Po raz pierwszy w zyciu, uczucie milosci zagoscilo w jej sercu. Zakochala sie od pierwszego wejrzenia w jego niebieskich oczach i szczerym usmiechu. Kowal Celtus, wzial w swe silne ramiona ukochana i zaniosl w jednej chwili do Wesolej Osady. Wodz obserwujac cala scene w magicznym kociolku, usmiechajac sie pod wasem, wydal polecenia do przygtowania obrzadkow weselnych. Tak jak obiecal, podarowal kowalowi Celtusiowi nowy teren. A potem ... bylo huczne wesele na ktorym i ja bylam Miod i wino z Celtami pilam A to co od Barda uslyszalam, zaraz Wam wszystko opisalam
* * * * *
"Prawdziwa milosc"
Slonce bylo juz wysoko, gdy na horyzoncie ukazaly sie pierwsze otoki kurzu. Wszyscy uslyszeli zachryply glos poslannika wolajacy z daleka: Przybywam w pokoju! Otworzcie bramy ! Niose dary od najwiekszego i najpotezniejszego na swiecie, pana i wladcy Juliusza Cezara. Doszly do naszego Cesarstwa wiesci o niespotykanej urodzie Ksiezniczki. Pan moj pozada kolejnej zony, jako ze ostania juz mu sie znudzila. Tymi oto darami pragnie wyrazic swoja chec zaslubienia tejze panny. Wielkie poruszenie zapanowalo w calej wiosce. Najwiekszy nasz wrog, juz od niepamietnych czasow, pragnie naszej najpiekniejszej panny? Nie moze to byc!. Calemu zdarzeniu przygladal sie mlody kowal, ktory juz od dawna nosil w sercu uczucie. Kochal skrycie te najpiekniejsza. Niestety biedny byl, niesmialy i bez talentu. Nie do porownania mu bylo z Bardem, slawnym w calej Hiberii ze swoich umiejetnosci komponowania i spiewania ballad (dedykowanych tylko i wylacznie Ksiezniczce). Nie mial szans w porownaniu do tego lovelasa. Z chatki swej, wyszedl dumnie Wodz i zwracajac sie do poslanca rzekl: Zabieraj sie stad nedzny poslanniku! Powiedz swojemu panowi, ze nie dla psa kielbasa. Dary ktore przywiozles, rekwirujemy w zamian za Twoje zycie. Bedzie Ci sie lzej podrozowalo z powrotem (he,he,he). Ksiezniczka sama wybierze swojego "przyszlego" -kiedy przyjdzie na to pora, a teraz fora ze dwora i to juz!!! Minelo kilka dni, przygotowania do swieta milosci i przyjazni szly pelna para. Zebrano juz drewno, pochodzace obowiazkowo z 9 gatunkow drzew, ustrojono cala wioske, przygotowano najprzerozniejsze przysmaki. Zywnosci nigdy nie brakowalo - dzieki kociolkowi wszystko bylo mozliwe... Bard przygotowal cala serie ballad i wszystkie zadedykowal Ksiezniczce. Byl juz prawie pewien, ze to wlasnie jego wybierze ... .
Biedny kowal w tym czasie prawie z kuzni nie wychodzil. Zajety kuciem przepieknego diademu dla ksiezniczki(z nadzieja w sercu iz dojzy go wsrod wszystkich konkurujacych o jej wzgledy). Nadeszla noc. Wszyscy osadnicy zgromadzili sie na placu, aby uczestniczyc w rytuale zapalania i gaszenia ognia zwanym Beltaine. Rytual ten byl wykonywany w dniu swieta milosci i przyjazni. Zgaszono i rozpalono ostatnie ognisko, gdy nagle niespodziewany zgrzyt rzymskich mieczy zmieszal sie z piesniam rytualnymi Celtow. Olbzymia wieza obleznicza Rzymian, dziesiatki zoldakow uformowanych w rzymskiego zolwia, zaatakowala wioske. Dowodzil nimi Centurion Brutus, znany mieszkancom juz z wczesniejszych atakow. Poploch i zamieszanie ogarnelo biednych osadnikow. Przerazeni naglym atakiem szybko umkneli do pobliskich lasow i ukryli sie w najgestszych chaszczach. Wczesnym rankiem, osadnicy odkryli jak bardzo kosztowala ich ta niespodziewana napasc. W zasadzie wszystko bylo na swoim miejscu, wiec co bylo celem tego podstepnego napadu? Zgromadzeni przed chatka Wodza, aby uczestniczyc w obradach odkryli iz miejsce ksiezniczki bylo puste.... .Nie moze to byc! Ksiezniczka zostala porwana! Zaczeli wykrzykiwac osadnicy. Wodz zasmucil sie bardzo, pomyslal, poczym rzekl : Oglaszam nadzwyczajna wyprawe, na ktora moze sie zglosic kazdy, kto jest w stanie utrzymac bron w reku. Pojdziemy do samego Rzymu odbic nasza ukochana Ksieznicze. Nie bedzie to latwa wyprawa, ale obiecuje iz najbardziej meznemu kawalerowi, niezaleznie od jego stanu majatkowemu zostanie przyznany nowy teren. Cisza nastala wokol. Zniwa niebawem, a wyprawa to trudna i daleka. W zasadzie ladnych dziewczyn nie brakuje i jakos nikt sie nie kwapil z checia wyruszenia na wyprawe. Wodz widzac male zainteresowanie cala wyprawa, z nadzieja w sercu zwrocil sie do Barda. Tys zawsze smolil cholewki do naszej ukochanej ksiezniczki - gotow jestes wyruszyc w daleka wyprawe i ocalic ja od rozpustnego Juliusza Cezara? Bard przyblakl nieco i swoim cieniutkim poetyckim glosikiem rzekl iz panna owa, pozostanie na zawsze w jego pamieci. Stworzy cala serie ballad i wierszy, by pamiec o niej trwala wiecznie, poczym wrocil do swojej chatki by zajac sie praca. Nikt zatem nie jest gotow poswiecic swe zycie dla naszej najpiekniejszej? Zapytal ze smutkiem Wodz. Jam jest gotow , odezwal sie glos z samego konca tlumu. Ja kowal Celtus, gotow jestem poswiecic me zycie i uratowac Ksiezniczke . Kocham ja bardziej niz samego siebie, zycie bez niej jest dla mnie bezwartosciowe. Jutro o swicie wyruszam na podboj Rzymian. Wodz z nadzieja w sercu, zaprosil go do swojej chatki . Widze iz przemawia przez ciebie szczerosc i prawdziwa milosc. Pomoge ci w tej trudnej wyprawie. Dzieki moim zakleciom bedziesz mial sile 1000 ludzi. Jednym krokiem pokonasz lasy i gory. Musisz tylko wypic Poncz mocy, ktora uwarzylem w magicznym kociolku zpecjalnie dla ciebie. Kowal Celtus wykonal szybko polecenie Wodza i ruszyl w droge majac ze soba miecz wykuty przez siebie oraz diadem, ktorego nie zdazyl ofiarowac Ksiezniczce. Cztery magiczne kroki wystarczyly, by ujrzec cala wyprawe Rzymian, podazajacych z porwana podstepem Ksiezniczka. Cztery ciosy miecza i cztery ciosy piescia wystarczyly naszemu Celtusiowi, by pokazac zoldakom gdzie raki zimuja. Ksiezniczka nie wierzyla wlasnym oczom. Ten piekny mlodzieniec o blekitnych jak niebo oczach, sam jeden wyruszl na jej ratunek... Nigdy wczesniej nie zwrocila na niego uwagi, zawsze w towarzystwie zabiegajacego o jej wzgledy Barda. Kowal Celtus, po zakonczonej bitwie trwajacej kilka sekund, uwolnil Ksiezniczke i odczuwajac jeszcze dzialanie magicznego wywaru Wodza, ktore dodalo mu takze odwagi, zwrocil sie do niej tymi slowami : Ten oto diadem ci ofiaruje i moja milosc na wieki slubuje. Ksiezniczka wzruszona, ze lzami w oczach rzucila sie na szyje pieknemi mlodziencowi. Po raz pierwszy w zyciu, uczucie milosci zagoscilo w jej sercu. Zakochala sie od pierwszego wejrzenia w jego niebieskich oczach i szczerym usmiechu. Kowal Celtus, wzial w swe silne ramiona ukochana i zaniosl w jednej chwili do Wesolej Osady. Wodz obserwujac cala scene w magicznym kociolku, usmiechajac sie pod wasem, wydal polecenia do przygtowania obrzadkow weselnych. Tak jak obiecal, podarowal kowalowi Celtusiowi nowy teren. A potem ... bylo huczne wesele na ktorym i ja bylam Miod i wino z Celtami pilam A to co od Barda uslyszalam, zaraz Wam wszystko opisalam
* * * * *
"Szczęśliwa wioska"
---Lekki ,pachnący świeżo ściętym zbożem Zefirek ,kołysał do snu naszych bohaterów, odpoczywających w cieniu stuletnich dębów. Ciepły oddech mijającego lata, dotykał zmęczonych twarzy osadników Wesołej Osady szukających odrobinę ochłody w pobliskim lasie. Niczym niezmąconą ciszę przerwał niespodziewanie tętent uciekającej w popłochu zwierzyny. Jelenie, sarny, łosie, lisy, a nawet mała zwierzyna polna spłoszona czymś , uciekała podnosząc wielkie obłoki kurzu. -Co się dzieje? ! Wykrzyknął pierwszy wojownik , wyrwany ze swej poobiedniej drzemki. Wraz z nim poderwali się wszyscy na równe nogi z wyrazem osłupienia na twarzach. Druid, znany ze swej niespotykanej mądrości, od razu zorientował się w sytuacji. Zebrał swoich najdzielniejszych ludzi i wyruszył w drogę by sprawdzić co przestraszyło leśne zwierzęta. Całkiem niedaleko wioski , potężna grupa budowniczych ktorymi byli rzymianie, scinała kolejny wiekowy dąb.
http://s6.ifotos.pl/img/pol1png_nwnphen.png
http://s4.ifotos.pl/img/pniakipng_nwnphew.png
---Z dawnego lasu pozostało tylko kilka pni, a na jego miejscu rozciągały się olbżymie rusztowania akweduktu.
http://s4.ifotos.pl/img/rusztowan_nwnphwp.png
---Druid wraz ze swoją grupą osiadnikow wycofał się niepostrzeżenie i wrócił do wioski. Zwołał nadzwyczajna naradę wszystkich mieszkańców Wesołej Osady ,prosząc każdego o wypowiedzenie się i wspólną naradę. -Trzeba przepędzić rzymian, ich obecność tutaj stwarza nam więcej szkód niż pożytku, odezwała się pierwsza łuczniczka. Wycięli cały las, teraz biedne zwierzęta straciły swoje miejsce -dodała bardzo zdenerwowana Księżniczka. A najgorsze to to dodał Berserker, że zostanie zakłócony cały system ekologiczny naszej ziemi. W tym momencie wszyscy zgodnie popatrzyli na niego z podziwem. Takie mądre słowa popłynęły z jego ust po raz pierwszy, czym wszystkich po prostu zaskoczył. - A co to dokładnie oznacza ? zapytał niesmiało Trębacz. A to , ze przez nieograniczone wyręby lasów stracimy cała zwierzynę, gdyż pozbawione osłony emigrują one na inne tereny. Gdy zabraknie lasu to w czasie ulew życiodajna warstwa wierzchnia gleby zmywana jest z podłoża, które następnie nie jest już zdolne do utrzymania żadnej roślinności i co my wtedy zrobimy? też emigrujemy? Druid zdawał sobie doskonale sprawę z tego do czego dążyli ci niesforni rzymianie. Podbijali okoliczne państwa, wycinali lasy i całe społeczności przeganiali z ziemi ojczystej. Już nawet Bard o tym śpiewał w swoich balladach, a nawet Egipcjanin opowiadał o okrutnosci i przebiegłości Cesarza rzymskiego przemieniającego lasy w puste jałowe pola, i stawiającego wciąż nowe konstrukcje dla swojej własnej wygody, bez żadnego respektu dla matki natury.
http://s6.ifotos.pl/img/akweduktp_nwnphww.png
http://s6.ifotos.pl/img/akwed2png_nwnphsp.png
---Uradzili zatem wszyscy jednogłośnie że nie potrzebują żadnego akweduktu i czas pokazać znowu rzymianom gdzie raki zimują. Ciemną nocą , przy srebrnym świetle księżyca, wszyscy mieszkańcy wioski wyruszyli z tajna misją rozłożenia rusztowania akweduktu na części . Poprzebierali sie przy tym wszyscy w skóry zwierzęce, aby w razie wpadki nastraszyć nieco nieproszonych budowniczych.
http://s4.ifotos.pl/img/druid2jpg_nwnphwx.jpg
---Plan ten przyniósł oczekiwany efekt, albowiem wybudzeni z krótkiego snu budowniczy, przy świetle pochodni ujżeli stado zwierząt atakujących ich i rozwalających akwedukt. Dodatkowym efektem były odgłosy zwierząt -do złudzenia przypominające prawdziwe, które osadnicy naśladowali perfekcyjnie. Uciekli wystraszeni budowniczy ciemna nocą ,przekonani iz tajemnicza moc pochodząca z lasu szukała zemsty po wycięciu drzew i przepędzeniu całej zwierzyny. Cieszyli się dzielni Celtowie z takiego obrotu sprawy ,bo rzymianie będąc bardzo przesądni tak szybko już tutaj nie powrócą... . Będą sie bać zemsty "tajemniczej mocy lasu"... .
* * * * *
"W Hibernii mamy problem"
--- Dawno, dawno temu ... w Wesołej osadzie , słonecznej wiosce pradawnych Celtow, mieszkała piękna Ksiezniczka. Jej długie ciemne loki i błyszczące jak morze oczy, przyciągały wzrok niejednego kawalera. Wszyscy kochali ja potajemnie, poniewaz słowo swe, dała juz Bardowi i narzeczeni powoli przygotowywali się do zalśubin. Jak to zwykle bywa, takze Bard miał wiele swioch fanek. Swoim przepięknym głosem i talentem do komponowania oper, sciągał tłumy wielbicielek. Ciesząc sie swoim sukcesem Bard coraz bardziej zaniedbywał Ksiezniczkę pewny juz swojego. Musicie wiedziec moi drodzy, ze w wiosce przygotowania do zaślubin szły pełną parą, zgomadzono juz zapasy wszelkiego rodzaju przysmakow a materiał na garnitur dla Barda i suknię dla Ksiezniczki, przekupka .... sprowadziła az z Indii.
---Wieczor tego dnia byl wyąjtkowo piękny, migotliwe gwiazdy odzwierciedlały się na gładkiej powierzchni stawu Wesołej Osady. Ksiezniczka tym razem prozno wyczekiwała ukochanego. Mineła juz połnoc , ogien pochodni juz prawie wygasł a Bard na spotkanie się nie zjawił... .
http://s4.ifotos.pl/img/Immagine1_nesaqqa.png
--- Wracała więc panna do swej chatki, mijając po drodze karczme, z ktorej dochodziły odgłosy tancow a takze rozchocony śpiew Barda. Księzniczka wbiegła z wielkim impetem do karczmy i widząc corke pszczelarza w objęciach Barda krzyknęła : ” zrywam nasze zaręczyny ” !!! poczym wybiegła z bijącym ze złości sercem. Całej scenie przyglądał sie siedzacy przy kuflu piwa Wojownik. Oto moja okazja, pomyślał i usmiechnął się pod wąsem.
---Następnego dnia, wczesnym rankiem Wojownik z bukietem niebieskich jak oczy Ksiezniczki kwiatow, zastukał do drzwi jej chatki, prosząc ją o spotkanie. Ksiezniczka nie zastanawiając się ani chwili zgodziła się, gdyz zazdrosc o Barda zacmiła jej kompletnie umysł. Umysł Wojownika zaś oscylował miedzy wielkim posagiem panny a jej piekną uroda.
http://s6.ifotos.pl/img/Immagine2_nesqppx.png
---Nieszczęsliwy Bard zdawał sobie sprawe z powagi sytuacji. Uniesiona honorem Ksiezniczka, w wielkiej złosci rzuciła sie w ramiona pierwszego, ktory się nadarzył i o nieszczęscie trafilo na Wojownika, znanego ze swego porywczego charakteru i strasznego sknerusa. Bard w sercu swym, darzył Ksiezniczkę prawdziwym uczuciem. Tego fatalnego wieczoru po prostu przecholowal troche z winem, stracił poczucie czasu a corka pszczelarza sama się do niego przykleiła... . Postanowił odzyskac swoją ukochaną za wszelką cene. Wiedząc ze Ksiezniczka uwielbia kwiaty, przygotował specjalnie dla niej niespodzianke. Oczom swoim nie wierzyła, gdy otwierając drzwi swojej chatki ujrzała prezent Barda.
http://s6.ifotos.pl/img/Immagine3_nesqphn.png
--- On sam, ze łzami w oczach wyznał jej swoją miłosc, spiewając najpiekniejszą pieśn jaką kiedykolwiek słyszano w całej Hiberni:
*** Moje oczy świecą z miłości do ciebie,
*** Tyś jest mym szcześciem, promykiem na niebie.
*** Nawet gdy bedą miedzy nami waśnie,
*** Moja miłość do Ciebie, nigdy nie wygaśnie.
*** Serce me szczerą miłościa plonie,
*** Cale me zycie składam w Twoje dlonie.
---Ksiezniczka wzruszona i szcześliwa rzuciła sie w ramiona Bardowi . Wybaczyla mu wszystko w jednej chwili.
--- ”Napiszę dla Ciebie najbardziej melodyjne wiersze”, szeptał jej do ucha Bard obsypując przy tym słodkimi pocalunkami.
Druid zadowolony z tego szcześliwego zakończenia, zaprosił wszystkich na kufelek żłopańca, ktory jak juz wszyscy wiemy - dobry jest na wszelkie troski... .
* * * * *
"Niecne plany ~ kryminał tango"
Kolejny słoneczny poranek złocił swe promyki w lazurowym odbiciu stawu Wesołej Osady. Niestety zdrowie Łuczniczki, nie polepszyło się ani trochę od dnia poprzedniego. Według doktora wezwanego przez Karczmarkę, jedynym ratunkiem dla niej jest znalezienie antidotum trucizny, którą była podtruwana juz od dłuższego czasu. Kto i dlaczego był tak okrótny i podstępny, komu przeszkadzała ta niewinna i słodka istota? Pytania te dręczyły wszystkich mieszkanców wioski. Łuczniczka była osobą towarzyską, chętnie zaglądala do karczmy , gdzie razem z przyjaciółkami – Księżniczką Kevą i córką pszczelarza- Meriel spędzała wesoło czas tancząc i spiewając z farmerami. Zniwa dobiegały konca, a jak wiadomo wszystkim mieszkancom wioski, niedługo miały się rozpocząc przygotowania do swięta miłosci. Ostatni juz kawalerowie spieszyli się z wyborem swej przyszłej towarzyszki życia , a Łuczniczka urodą swą dorownywała nawet Księżniczce Kevie. Dziewczyny były obdarowywane róznymi prezentami przez hojnych farmerow, pragnących zwrocic na siebie uwage. Nie brakło zamorskich perfum , zdobionych grzebieni , słodyczy i wszelkiego rodzaju drobiazgów. Trzy przyjaciółki codziennie zaglądały na targowisko, przebierając w róznego rodzaju towarach , marząc i dyskutując o hojnosci ich adoratorów. Przekupka Fanny, sprowadzała z daleka najprzerózniejsze artykuły pochodzące nawet z samego Egiptu. Handel kwitł i przynosił jej spore dochody.
Druid rozważając wszystkie aspekty sprawy , postanowił rozmówic się ze wszystkimi osobami odwiedzajacymi karczme. Przesłuchał trebacza Jacca, Barda, obcokrajowca Juana, wojownika Anndra, a nawet Egipcjanina. Wszyscy wydawali się szczerze zatroskani o zdrowie mlodej panny. Tłumaczyli , się iż wydawali cieżko zarobione zloto na prezenty, żeby poprosic ją o reke podczas nadchodzącego swieta milosci, a nie planowac jej zabojstwo. Tymi samymi prezentami obdarowywali też jej dwie przyjaciólki dokladnie z tego samego powodu-żeby zwrócic na siebie uwage . Druid przyznal im racje , nie mialoby to sensu… Czas plynąl nieublaganie. Antidotum dla Łuczniczki jest potrzebne natychmiast, lub ta niewinna istota opusci nas na zawsze , pomyslal zatroskany Druid. Dochodzenie nie przynioslo żadnych rezultatow, bliskie przyjaciólki Łuczniczki – Ksiezniczka Keva i Meriel byly zrozpaczone . Sprawca nie popelnil zadnych bledów, przestepstwo to zostalo wykonane “ w bialych rekawiczkach”. Z tą mysla podązal Druid w kierunku swej chatki, spogladajac bezsilny i smutny na ciemne okna chatki Łuczniczki. Cichy lament dochodzący z wewnatrz przywrócil go do rzeczywistosci. Ktos byl u Łuczniczki ? Wbiegl do srodka potykając się w wejsciu o lezącego i skomlącego psiaka – Runka. Jego wydęty brzuszek i lamenty byly identyczne z objawami Łuczniczki. Obok lezalo rozsypane pudelko czekoladek , ktorymi zapewne psiak się pożywil, pozostjąc w zamknieciu przez trzy dni. Te czekoladki sa zatrute– olśnilo Druida. Mając trucizne , znajde antidotum. Zlapal psa pod pachę i popędzil w strone magicznego kociolka. Przygotowanie magicznej mikstury nie zajelo mu dużo czasu , z analizy czekoladek wynikalo iż użyta substancja, pochodzila z rzadkiego gatunku orchidei. Niemozliwe bylo znalezienie jej na terytorium Celtow, mogla byc sprowadzona tylko z daleka…Biegnąc z gotową miksturą do domu Karczmarki, Druid w blyskawicznym tempie uswiadomil sobie kim jest sprawca zamachu na życie Łuczniczki. Tylko jedna osoba w wiosce zajmowala się handlem i miala dostep do wszystkiego ... Efekt magicznej mikstury Druida byl natychmiastowy . Wyciąg z bialego i bardzo rzadkiego kwiatu polączony z orzezwiaczem sprawil, ze Łuczniczka otworzyla wreszcie swe piekne orzechowe oczy. Runek tez wygladal już lepiej, polożyl się kolo swej pani i zasnąl sniąc o smakowitej kosci. Druid widząc pomyslne efekty mikstury, postanowil ”kuć żelazo póki gorące”. Przekupka Fanny przyciśnieta do muru, po pieciogodzinnym przesluchaniu przyznala się do winy. Zawsze byla zazdrosna o te trzy piekne dziewczyny, za ich powodzenie u farmerów, urode i mlodość. Sama miala juz swoje lata, żaden mężczyzna nie zwracal na nią uwagi. Jej planem bylo wyeliminowanie nie tylko Łuczniczki, ale równiez i pozostalych dwóch dziewcząt. Miala zamiar po pewnym czasie spreparować nastepne czekoladki, które farmerzy daliby w prezencie kolejnej wybrance. Po eliminacji wszystkich panien, zostalaby tylko jedyna panna do wziecia. No cóż, wprawdzie juz troche „stara panna” , ale jak to sie mówi ”na bezrybiu i rak ryba ”. Jej marzenie o zaslubinach nareszcie mogłoby się spelnić.
Słonce zachodziło za stawem, czerwieniąc wode ognistym blaskiem. Ciepły powiew wieczoru poruszał delikatnie korone drzew owocowych. W osadzie zapanowała cisza i spokój. Łuczniczka wróciła do swojej chatki, pozostając jeszcze przez kilka dni pod opieką Druida , swych przyjaciółek i wiernego pieska Runka, który jej nie opuszczal ani na krok. A co się stalo z przekupką ? To już zupelnie inna historia
* * * * *
"Swieta w Wesolej Osadzie"
* Happy Tale 2013*
Pierwsze płatki śniegu Wesołą Osadę pokryły,
zaspanych osadników pięknem zachwyciły.
Zaraz po śniadaniu od samego rana,
z największej zaspy ulepili bałwana.
Przy pomocy magii celtyckiego Druida-
dla naszego bałwana marchewka sie przyda
http://s6.ifotos.pl/img/marpng_nqsaape.png
Zabawy na śniegu nie było widać końca,
puszysty bałwanek lśnił w promykach słońca.
http://s6.ifotos.pl/img/balwanpng_nqsaahn.png
Po tej wielkiej zabawie bardzo wygłodnieli
gdy Druid użył różdżki-wszyscy oniemieli.
Stół bankietowy pełen smakołyków,
pojawił sie nagle ciesząc osadników.
I jakże było ich wielkie zdumienie,
gdy obok ujrzeli gwiazdkowe promienie.
Olbrzymia choinka pięknie przystrojona
a pod nią prezenty dla całego grona.
http://s6.ifotos.pl/img/choin--ko_nqsaaha.png
Wszyscy tam w uroczystej atmosferze przybyli
i stół wigilijny białym obrusem nakryli.
Nie zabraknie tam miejsca nawet dla innych gości
sąsiadow i sąsiadek z olkolicznych włości... .
Życząc sobie wzajemnie wszystkiego najlepszego
dużo zdrówka i szczęścia oraz Roku Dosiego
* * * * *
" Wesoła Osada "
W “Wesołej Osadzie” już od samego rana,
Słychać odgłosy złota odbierania.
Złotym blaskiem monety mienią się potokiem,
Przy zakupie terenów przydadzą się potem.
Nasi dzielni Celtowie wybrani wśród sąsiadów,
Uwijają się zwinnie wśród owocowych sadów.
Pomiędzy drzewami piesek dołki kopie,
poszczekując radośnie runy Ci wykopie
Jak to miło codziennie przy porannej kawie,
Spędzić trochę czasu przy tej fajnej zabawie
Słychać odgłosy złota odbierania.
Złotym blaskiem monety mienią się potokiem,
Przy zakupie terenów przydadzą się potem.
Nasi dzielni Celtowie wybrani wśród sąsiadów,
Uwijają się zwinnie wśród owocowych sadów.
Pomiędzy drzewami piesek dołki kopie,
poszczekując radośnie runy Ci wykopie
Jak to miło codziennie przy porannej kawie,
Spędzić trochę czasu przy tej fajnej zabawie
* * * * *