beauti_46

Rejestracja: 2006-07-13
Nie liczę godzin ni lat to życie mija NIE JA
Punkty8więcej
Do utrzymania poziomu: 
Ilość potrzebnych punktów: 192
Ostatnia gra
Domino

Domino

Domino
1 dzień temu

Czy nasza śmierć....

oczyszcza nasze konto z plusów i minusów? Jeżeli uznamy argument, że śmierć człowieka zmienia ocenę jego dokonań, to oznaczałoby że podstawy etyki runęły w gruzach. Bo wszyscy kiedyś umrzemy.

Bardzo spodobały mi się słowa dr. hab. Piotra Balcerowicza (filozofa, orientalisty i kulturoznawcy). Również jak on uważam, że jedyne co zmienia śmierć to stan naszego istnienia tu na ziemi. Nie przybywa nam w tym momencie ani szczególnych zasług (że umarliśmy tragicznie) ani też wad. Zasługi nasze (oby było ich jak najwięcej) stanowić będą miłe wspomnienie i pamięć o nas (oby jak najdłuższą).

Obawiałam się wyrazić swój niesmak i sprzeciw po ogłoszeniu decyzji o miejscu pochówku pary prezydenckiej, by nie urazić pogążonych w szczerym bólu i smutku Polaków. Jednak uważam, że zagalopowaliśmy się w tej emocjonalnej, żałobnej paranoi.

Dzisiaj poszłam pod Pałac Prezydencki by symbolicznie pożegnać ofiary tragedii sprzed tygodnia. Panowała tam atmosfera żałobnego pikniku z elementami sensacji. Ludzie głośno gadali, nawoływali się, robili zdjęcia. Brakowało powagi, ciszy, smutku, zadumy.

Polecam waszej uwadze wywiad z dr. Piotrem Balcerowiczem w TokFM

 


Szkoda, że nie poleciał do Mińska....

Pilot lotu do Smoleńska był mniej asertywny i rozkaz wykonał.  :(

Zapytanie nr 2496

do ministra obrony narodowej

w sprawie odznaczenia pilota prezydenckiego samolotu, kpt. Grzegorza Pietruczuka, srebrnym krzyżem za zasługi dla obronności

Uzasadnienie

Według informacji prasowych i wywiadu, jakiego szef MON udzielił dla Radia Zet 19 września br., kpt. Grzegorz Pietruczuk został odznaczony srebrnym krzyżem za zasługi dla obronności. Wedle słów szefa MON pilot otrzymał medal za ˝przestrzeganie procedur i poczucie odpowiedzialności za bezpieczeństwo czterech prezydentów na pokładzie˝. Ministrowi chodziło o lot, jaki wykonał prezydencki TU-154 na Kaukaz 12 sierpnia br. Planowo samolot miał lądować w Azerbejdżanie w Ganji, ale prezydent RP podjął decyzję o locie do Tbilisi. Pilot odmówił zmiany kierunku lotu. Decyzja pilota doprowadziła do licznych komplikacji w wizycie czterech prezydentów w Gruzji. Przejazd drogą do Tbilisi był bardzo niebezpieczny i sprowadzał realne zagrożenie dla osób w nim uczestniczących. Według doniesień medialnych obawy pilota o stan techniczny lotniska w Tbilisi były całkowicie nieuzasadnione i można było na nim bezpiecznie wylądować.

Proszę wobec tego Pana Ministra o odpowiedzi na następujące pytania:

1. Czy pilot ma prawo odmówić wykonania rozkazu zwierzchnika Sił Zbrojnych RP?

2. Czy odznaczenie pilota za de facto zaniechanie działania tak wysokim odznaczeniem państwowym jest zgodne z obowiązującymi procedurami?

3. Czy Minister, podejmując decyzję o odznaczeniu, chciał pokazać, iż będzie premiował w przyszłości przypadki niesubordynacji, tchórzostwa i odmawiania wykonywania rozkazów?

4. Czemu sprawa odznaczenia pilota została tak nagłośniona w mediach przez szefa MON? Czy był to kolejny element prowokacyjnej polityki rządu wobec prezydenta RP?

5. Czy zbadano przebieg wydarzeń w kabinie pilotów i zgodność podejmowanych przez nich decyzji z obowiązującymi procedurami? Jakie są wnioski z tej kontroli?

6. Czemu szef MON nie odznaczył innych członków załogi?

7. Jak MON zamierza reagować, jeśli w przyszłości będą powtarzać się tego typu przypadki odmawiania zmiany kierunku lotu?

Z wyrazami szacunku

Poseł Przemysław Gosiewski

Kielce, dnia 23 września 2008 r.

 



Wielka tragedia

Samolot Tu-154 z prezydentem na pokładzie, który wyleciał o 6:50 z Warszawy, rozbił się niedaleko lotniska wojskowego w Smoleńsku. Przy podchodzeniu do lądowania samolot najprawdopodobniej zahaczył o drzewo. Gubernator obwodu smoleńskiego informuje, że nikt nie przeżył katastrofy. Liczba ofiar jest nieznana. Agencje piszą już o 132 osobach.

Nie jestem zwolennikiem naszego rządu ani przedstawicieli różnych ugrupowań politycznych i to w takim momencie nie ma najmniejszego znaczenia. Zginęli ludzie, Polacy, członkowie rodzin katyńskich - ogromna tragedia, naprawdę żal


Po 40-tce :D

Po 40-tce :)))

Trudy życia jeszcze pestka,
kiedy jest się przed czterdziestką,
Lecz gdy piaty krzyżyk stuknie,
tam coś łupnie, tam coś puknie,
tu coś pęknie, tam wysiądzie,
wzrok zmętnieje, błędnik zbłądzi,
pęcherz puści, wzwód zawiedzie, z
hemoroidem trudno siedzieć!

W stawach strzyka, w sercu pika,
dupa boli po zastrzykach.
Szczęka z dziąsłem nie pasuje,
klimakterium humor psuje.
Gęba zmienia się w rzodkiewkę,
gdy prostata ściśnie cewkę.
Tętno tętni jak sto koni,
w uszach dzwon Zygmunta dzwoni.


Sypie piach w maszyny tryby,
w głowie łupież, w butach grzyby....
Jeszcze gorzej jest niewiastom,
tu za sucho, tam za ciasno,
tu obwisnąć coś potrafi,
z tym by trza do mammografii.
W krzyżu młotem bólu gruchnie,
papierosem z gęby cuchnie !

Czas wciąż kradnie brak pamięci,
reumatyzm w pałąk skręci.
Człek się potknie, coś ukłuje,
czasem się jak ZOMBI snuje !
Przed oczyma mu ciemnieje,
aż do reszty nie zgłupieje.
W mózgu śmietnik i badziewie.....

W końcu NIC już prawie nie wie.....


OPRÓCZ JEDNEJ RZECZY MOŻE.


ZA ROK BĘDZIE JESZCZE GORZEJ

No i tak to będzie moi panowie :D



Rodzinne spotkania

Uwielbiam je... Właśnie znowu takie przeżywam. Jesteśmy razem; mama, siostra, szwagier, siostrzenica, no i moja córuś kochana, która przed chwilą dała popis niezadowolenia z czegoś tam, słowem wynik bezstresowego wychowania (zdecydowanie odradzam przyszłym i aktualnym rodzicom). Mamuśka dba by było smacznie. Szwagier nawet zaprezentował na dywanie bardzo ciekawe ćwiczenie, zapobiegające skurczom łydek, które męczą od jakiegoś czasu Mamuśkę, a my z siostrą po Valpolicelli, pigwóweczce, wiśnióweczce na bimbrze (co to nam nie za bardzo smakowała) właśnie poprawiamy sobie smak w ustach wiśnióweczką firmy "Soplica" - niebo na podniebienie :D. Rozmowa na przeróżne tematy krążyła poprzez różne galaktyki a najbardziej rozśmieszyło mnie, że Maman ostrzy nożyki do maszynki do mięsa u zegarmistrza. Tu z siostrą uśmiałyśmy się jak nutrie i skontatowałyśmy, no że właściwie to tak że można po mięso pójść do apteki a po pastę do zębów do monopolowego.

Kochani bawcie się dobrze we rodzinnych gronach i dużo się śmiejcie :D :D :D