Droga do własnych słów, które stanowią znak równości między tym co mówimy, a tym kim jesteśmy, jest długa... często pełna zawijasów i nieoczekiwanych intelektualnych i emecjonalnych meandrów.
Dlatego na początku ścieżki do samego/samej siebie łatwiej nam opisywać świat zewnętrzny, ludzi i ich sprawy, zamiast dzielić się tym, co nas odróżnia od innych. Bo nie chcemy być niepoprawni politycznie, bo nasze sądy są niepopularne, bo wypowiadając je za bardzo się odsłaniamy... Nagie serce i dusza?... Kto się na to odważy?
Życia nie da się powtórzyć, dlatego gdy trwa, postaraj się, żeby każde słowo, które wypowiadasz było najbliższe tego, w co naprawdę wierzysz... co naprawdę myślisz i co czujesz.
To jest prawda o Tobie i to jest Twoja wolność... Twoje imię i nazwisko, bo jesteś człowiekiem swoich słów. Jesteś osobny wśród innych... nie sam, ale wolny i prawdziwy.
Nic (i nikt!) nie jest tylko białe, albo tylko czarne... jest mnóstwo odcieni szarości.