Nie pamiętam, gdzie to wyczytałam, ale przytoczę (bo może innym "ciekawskim" się przyda
Potajemne romanse nie tylko są ryzykowne, ale wręcz śmiertelnie niebezpieczne. Prof. Graham Jackson z londyńskiego szpitala św. Tomasza twierdzi, że trzy czwarte przypadków nagłej śmierci podczas seksu zdarza się właśnie spotykającym się potajemnie kochankom.
Szczególnie narażeni na niebezpieczeństwo są zdaniem badacza starsi żonaci mężczyźni romansujący z młodszymi kobietami. Jackson przeanalizował 37 zgonów związanych z seksem, które nastąpiły w Londynie latach 1972-1992. Okazało się, że w większości przypadków doszło do zawału serca, nagle, podczas seksu z prostytutką. Zdaniem lekarza potwierdza to wyniki wcześniejszych badań, że cudzołóstwo nadwyręża serce bardziej niż seks małżeński.
Komentując odkrycie prof. Jacksona inny lekarz - dr Alan Riley, seksuolog, powołał się na znany sobie przypadek 44-letniego pacjenta, który uprawiał jednego dnia seks z własną żoną i kochanką, po czym mierzył sobie puls. Po wyjściu z objęć małżonki odnotował 92 uderzenia serca na minutę, zaś po zbliżeniu z kochanką aż 150 uderzeń.
Co ciekawe badacze odkryli przy okazji, że najmniej stresująca dla serca jest masturbacja. Według Rileya tempo bicia serca podczas stosunku wzrasta o ok. 30 procent, a podczas orgazmu nawet o 120 procent. Natomiast kiedy uprawiamy tzw. hippikę na własnym sprzęcie - nasze serce bije 29 procent szybciej, zaś w czasie orgazmu przyśpiesza zaledwie o 57 procent.
A zatem jak wynika z badań - ci którzy zaspokajają swoje potrzeby na własną rękę żyją dłużej. Z drugiej jednak strony nic nie smakuje tak dobrze jak zakazany owoc. Nawet, jeśli ten owoc może być zatruty. Zanim zaczniecie się wahać co wybrać i postanowicie zrezygnować z kolejnej randki z kochanką dodajmy: nagłe zgony wywołane seksem to zaledwie jeden procent wszystkich nagłych zejść z tego świata.