Jestem z miasta
Tylko na kwilke wlazlam-od 20 minut pracuje.Tzn teoretycznie;)
Bylam w gorach.Gory jesienia-bajka...Uwielbiam lazic po gorach sama, zwykle odlaczam sie od grupy, skupiam sie na sobie, na swoich doznaniach,zostawiam wszystkie problemy za soba - patrze, slucham, podziwiam.I wracam jak nie ja-spokojniejsza, wyciszona.
Tym razem nie na dlugo...W sobote trafilam na ekhm...cos w rodzaju wiejskiej potancowy.Oszczedze Wam opisow moich ekscesow, wspomne tylko o tanczeniu na stolikach, stole bilardowym, niestety tylko probie rozdania polowie sali piwa za darmo( kto wpuszcza Pati za bar, hahahaha). Ale nie o tym mialo byc;) Cala nasza grupka wzbudzila w miescinie niemala sensacje. Jeden z tubylcow zadal mi pytanie:
-Skad jestescie?
-Z Wroclawia.
-Aha, ale z jakiego miasta???
HM....
buuu:((((
tumiwisizm, lenistwo i takie tam
Wam tez sie nic nie chce? Popadam w stany letargalne, zawieszam sie patrzac w sufit, na nic nie mam sily, o ochocie nie wspominajac.Humor do bani, spac moglabym po 14h najchetniej.Raz ze jesien wcale nie zlota, dwa ze juz wkrotce stuknie mi 18...;) po raz 10:D Zawsze jakos te 18-tki mnie napawaja nostalgia, echh...
pozdrawiam melancholijnie!
przychodzi baba do lekarza...
no wiec przychodzi baba do lekarza.Zdesperowana i nie majac glosu pozwala sie zarejestrowac do pana, ktorego zna z roznych przedsiewziec artystycznych, nie cieszacego sie dobra slawa, ale podobno dajacego skierowania bez problemu.Pan doktor przychodzi troche spozniony, albowiem przez pol godziny wraz z Pania z Rejestracji poszukuja klucza od gabinetu. Kiedy nareszcie po dwoch godzinach w poczekalni udaje sie babie wejsc, doktor nie moze znalezc karty baby. Gdy ja w koncu znajduje, zaczyna poszukiwanie lampeczki, bo jak ma zajrzec bez lampeczki do gardla.W trakcie poszukiwan mowi:"Masz, poczestuj sie..." i wrecza babie Cholinex, ktory ma umilic czas oczekiwania. Nastepnie rezygnuje z poszukiwan lampeczki.Rozpoczyna poszukiwanie stetoskopu. Nagle sie ozywia:"Chcesz sobie posluchac moich szmerow pecherzykowych?", zdejmuje koszule i wrecza babie stetoskop. W tym momencie orientuje sie, ze gdy osluchiwal babe, nie zdjal pokrowca ze stetoskopu. Kaze babie sprawdzic, w ktora strone obrocic koncowke stetoskopu, bo on zapomnial! Zostawia babie stetoskop:"Mozesz sie pobawic, popukac, podmuchac, masz...", sam zajmuje sie wypisywaniem papierow."Jaki kod wpisac, J06 czy J04/?" Baba mamrocze zszokowana, no i pozbawiona glosu przez chorobe. "a wpisze Ci J04, ladniej wyglada"....
Calosc trwala ponad godzine...Opowiastka jest autentyczna, myslalam, ze to mi sie sni, ale zwolnienie na tydzien i antybiotyk sa dowodem na prawdziwosc mych przezyc;D Nastepnym razem skumam sie z TVN i cos nagram, relacja bedzie wtedy oddawac pelnie sytuacji;)