Uwaga! Przestrzegam wszystkich przed piciem dynksu! W zeszły weekend przyszedł do mnie znajomy z kolegami i zaproponowali mi wyjście na miasto celem rozrywki i spożywania alkoholu. Nie zastanawiając się długo zdecydowałem się na tą propozycję bo i tak nie miałem co robić w domu. Oni powiedzieli tylko żebym zabrał ze sobą kasę, tyle ile mam. Miałem 56 złotych więc wziąłem je ze sobą. Poszliśmy razem do pewnego parku niedaleko dworca kolejowego a oni zaproponowali na początek picie dynksu. Piszę dynks a Wy pewnie nie wiecie co to właściwie jest. Otóż jest to denaturat lub inaczej dykta czyli skażony spirytus. Dynks jest fioletowy, ma 92 % alkoholu i trupią czaszkę z kośćmi ułożonymi w literę X. Od panów którzy przebywali w pobliżu dowiedziałem się też że ten międzynarodowy znaczek trupiej czaszki z kośćmi oznacza „trzymajmy się bracia”. No więc jeden z moich znajomych zaproponował mi 100 złotych jak wypiję szklankę tego trunku. Pomyślałem, dlaczego nie, raz się żyje i będzie to łatwa kasa. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Przechyliłem szklankę na dwa razy. Nagle ugięły mi się nogi i tyle z tego pamiętam. Chyba dorzucili mi tam jakąś tabletkę gwałtu albo innego nowiczoka bo po takiej dawce zazwyczaj się rozkręcałem. Jak pisałem powyżej nic nie pamiętam. Wczesnym rankiem drugiego dnia obudzili mnie przechodnie w parku. Byłem przyklejony taśmą klejącą do ławki tak że nie mogłem się ruszać. Usta też miałem zaklejone taśmą i dodatkowo wciśniętą w nie marchewkę. Oprócz tego na całym ciele miałem pomalowane pisakiem obraźliwe rysunki i teksty. Dodatkowo też w miejscu gdzie diabeł mówi dobranoc i gdzie nie dochodzi słońce miałem wciśniętą piłeczkę pingpongową i opalone zapalniczką włosy łonowe. Tak skończyła się ta historia, dobrze tylko że w nocy nie zamarzłem na tej ławce. Aha, oczywiście w portfelu nie miałem już pieniędzy, komórki też już nie było za to w kieszeni znalazłem kartkę z napisem „je**ć frajerów”. Dlatego moi drodzy przestrzegam Was przed piciem alkoholu nieznanego pochodzenia w nieodpowiednim towarzystwie.
Agent_Mietek_z_Centrali
Już nie chcę więcej erotycznych snów!
I stało się znowu cholera jasna. W nocy z piątku na sobotę znowu miałem erotyczne sny. Śniły mi się takie panie dość znacznych rozmiarów. Wszystkie były bardzo ładne aczkolwiek w rozmiarach xxl i w przybliżeniu po 100 kilogramów żywej wagi. Coś w stylu tych kobiet Rubensa, pamiętam to ze szkoły choć nigdy nie byłem pilnym uczniem. Chyba przez to pamiętam że już od małego fascynowała mnie nagość. Ja oczywiście lubię takie panie ze sporych rozmiarów cycuchami i pierdziawami. Przynajmniej zawsze jest za co chwycić. Dążę do tego że po takiej nocy wstając rano znowu miałem rozerwane gacie. Już czwarty raz w tym miesiącu. Po prostu jesienią są duże wahania ciśnienia a ja mam przez to i przez te sny mam solidne erekcje. Wawrzon w nocy napręża się tak że rozrywa mi gacie w szwach no i pękają też gumki w pasie. To chyba przez nadmierne przepompowywanie krwi. Już nie wiem co z tym mam zrobić bo chodzi o to że co tydzień muszę kupować nowe gacie a mnie nie stać na taki luksus. W sobotę wieczorem miałem wyjść z kolegami na imprezę, miałem 20 złotych to musiałem kupić nowe gacie i nie wyszedłem nigdzie bo nie miałem za co! To się w głowie nie mieści żeby nawet nie móc się napić w weekend, chyba przez to jeszcze teraz jestem rozdrażniony. Nawet porządnie nie uczciłem Dnia Niepodległości. Ja mam 3 – 4 pary gaci i jak są w praniu to nie mam w czym chodzić. A tu wszystkie ostatnio pękają. Kiedyś kupiłem na targu od Chińczyków gacie za 5 złotych to nie dosyć że pękły to jeszcze wcześniej poszedłem w nich na basen i zjechałem ze zjeżdżalni. Chyba nie muszę pisać że od razu miałem na nich starte dziury a na tyłku oparzenia trzeciego stopnia. Naprawdę nie wiem co mam robić bo jak przychodzi weekend to też chcę wyjść jak normalny człowiek do kolegów i się napić. Już nie chcę wydawać kasy na gacie bo mam inne wydatki.
Skafander ruskiego kosmonauty
Czasem gdy się nudzę to grzebię po śmietnikach w pobliżu miejsca zamieszkania. Można tam znaleźć prawdziwe perełki. Powiedzenie, że pieniądze leżą na ulicy sprawdza się w moim przypadku nader często gdyż nie raz znalazłem na śmietnikach wartościowe rzeczy. Na przykład trzy lata temu znalazłem przy śmietniku prawie nówki klapki Kubota. Śmigam w nich do dziś prawie w każdych warunkach atmosferycznych i sobie chwalę. Są bardzo wygodne a zakładanie ich zajmuje bardzo mało czasu. Jakiś rok temu znalazłem przy śmietniku troszkę zakurzony obraz. Był niewyraźnie podpisany angora, Fangor lub coś podobnego. Sprzedałem go na takim targu staroci za uwaga … 50złotych! Byłem bardzo zadowolony i od razu pobiegłem to uczcić. Czysty biznes i od razu chce się żyć. Przechodząc jednak do sedna chciałem napisać że kilka dni temu znalazłem przy śmietniku taki skafander chyba ruskiego kosmonauty. Jest on w bardzo dobrym stanie lecz niestety nie ma aparatu tlenowego ani hełmu. Myślę jednak że dla znawców tematu mógłby być nie lada gratką. Jest białego koloru i są na nim napisy po rusku które przetłumaczyłem takie jak: Sojuz, Bajkonur 66 oraz nazwisko kosmonauty, chyba Seleznev lub podobnie. Jest też nieduża grafika z kulą ziemską i rakietą. Skafander ten jest na około 160cm wzrostu, prawie pasowałby na mnie lecz niestety jestem zbyt pulchny i się w niego nie mieszczę. W innym przypadku nie chciałbym go sprzedać. Dodatkowo w skafandrze tym pod pasem z przodu i z tyłu są otwierane na takie zatrzaski klapki. Podejrzewam że do szybszego wypróżniania się. Coś podobnego do wojskowych kalesonów, tak zwanych atramentów. Jak ktoś z Was był w wojsku to będzie wiedział o co chodzi. A więc mam ten skafander na sprzedaż i czekam na interesujące oferty. Z wyrazami szacunku Mieczysław.
Szukam przepisu na wędzonego łabędzia
Właśnie wstałem cały rozczochrany i bardzo spragniony. Poszedłem tylko się wysikać i napić i już do Was piszę. Śniły mi się dzisiaj łabędzie i pomyślałem, eureka! Przypomniała mi się potrawa której już od dobrych kilku lat nie jadłem czyli wędzony łabędź. Mam wielką ochotę zjeść sobie tę potrawę, czuję nawet w ustach jej smak lecz niestety jest pewien problem. Nie znam przepisu na tą wspaniałą potrawę. Pamiętam już z czasów dzieciństwa że babcia co rok gdy był Festiwal piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu przygotowywała te danie. Zjeżdżała się wtedy do nas cała rodzina, zajadała tą pyszną potrawą i słuchała piosenek. Nawet gdy miałem komunię i był wędzony łabędź wszyscy mówili że jest pyszny i w ogóle palce lizać. Problem tkwi w tym, że babcia wzięła 2 lata temu recepturę na łabędzia do grobu i nikt z naszej rodziny nie zainteresował się tym. Czyli jak możecie się domyślić od ponad dwóch lat nie miałem w ustach tego rarytasu. A przed chwilą gdy wstałem wziął mnie na tę potrawę taki smak jak kobietę w ciąży na kiszone ogórki i śledzie. Niestety w internecie nie mogę znaleźć takowego przepisu i bardzo nad tym ubolewam. Obdzwoniłem już nawet kilku kolegów z pytaniem o to, jednak nikt nie zna takiego przepisu. Z trzeciej ręki dowiedziałem się tylko że pewien Białorusin w Kołobrzegu wędzi łabędzie. Nie mam niestety namiarów do niego więc jest problem. Pomyślałem więc że może tutaj znajdę rozwiązanie mojego problemu, dlatego też tutaj piszę bo nie raz mi już pomogliście. Jest to ostatnia deska ratunku dla mnie. Jeśli ktoś z Was zna taki przepis to serdecznie proszę o podanie go. Jest to dla mnie bardzo ważne, z chęcią bym sobie przyrządził te danie. Oczywiście nic za darmo i chętnie się odwdzięczę. Mogę podać fajne przepisy na inne potrawy np. dorsza pod migdałową kołderką w śmietanie itp. Mogę również przesłać swoje zdjęcie z autografem lub umówić się na kolację tylko we dwoje. Co kto będzie chciał. Mam nadzieję, że znajdzie się między Wami dobra dusza która udostępni mi taki przepis a ja będę mógł sobie tę potrawę przygotować.
Jak skutecznie walczyć z kacem
Dzień dobry. W dzisiejszym blogu chciałbym przedstawić Wam temat jakże ważny i frapujący miliardy ludzi na całym świecie czyli jak walczyć z kacem. W pierwszych słowach pokrótce opiszę czym jest kac. Otóż jest to zjawisko występujące po nadmiernym spożyciu alkoholu. Złe samopoczucie spowodowane jest zatruciem organizmu aldehydem octowym. Objawia się bólami głowy, pragnieniem i ogólnym osłabieniem. Wiem co piszę ponieważ już nie raz przeszedłem przez to piekło na ziemi. Dlatego w telegraficznym skrócie opiszę Wam moje dość skuteczne sposoby na walkę z tym paskudnym zjawiskiem, które być może pomogą i Wam. Oczywiście najbardziej skutecznym sposobem jest tutaj wbicie tzw. klina czyli zasada „czym się strułeś, tym się lecz”. Przyznam że metoda ta jest niezawodna i bardzo często ją stosuję. Szczególnie polecam wino musujące Michel lub po prostu kilka piw z pewnego dyskontu spożywczego z owadem w logo. Owo wino Michel cechuje szybki czas wchłaniania co przekłada się na błyskawiczną ulgę w tym beznadziejnym stanie. Myślę, że dla kurażu jedno lub dwa takie winka zdziałają cuda i nie uszczuplą zbytnio naszego budżetu. Tak samo jest z piwem. Wiem, że sposób ten zna większość z Was więc nie będę się nad nim więcej rozwodził. Skupię się raczej na mojej indywidualnej kuracji w tym stanie chorobowym. Dobrym sposobem jest przeleżenie w łóżeczku prawie całego dnia i spożywanie dużej ilości płynów czyli tzw. nic nie robienie. Mój kolega stosuje natomiast kurację „skupczyć, wykąpać i ogolić” i to jemu pomaga. Ja akurat się nie golę więc mnie pomaga to tylko częściowo. Mężczyźni którzy się nie golą (chodzi o zarost na twarzy) jak również kobiety mogą zastąpić czynność golenia doprowadzeniem do tzw. innych czynności seksualnych w samotności pod kołderką czyli inaczej mówiąc intymnych igraszek sam ze sobą. Jest to bardzo dobry i sprawdzony sposób na pozbycie się stanów depresyjnych i ogólnego otępienia związanego z kacem. Już starożytni Egipcjanie wiedzieli że niewinne igraszki działają relaksująco, uspokajająco i kojąco na ciało i umysł. Uwierzcie, że to pomaga. Dodatkowo można zaparzyć sobie herbatkę uspokajającą i zaaplikować tabletkę z krzyżykiem lecz według mnie jest to sposób dla seniorów. Ostatni znany mi sposób walki z tym paskudnym stanem jest sposobem tylko dla odważnych. Przyznam że stosowałem go kilka razy i stawia na nogi błyskawicznie. Chyba każdy z Was jako szanujący się Polak zna takie chińskie zupki Vifon. Z tej najostrzejszej chińskiej zupki potrzebujemy tylko przyprawy. Woreczek z tymi przyprawami wciągamy po prostu … nosem! Tak, daje to niesamowitego kopa, otwiera zatoki oraz rozbija tego gula stojącego w przełyku. Później następuje skumulowane kichanie i tym sposobem można wykichać kaca. Mam nadzieję, że chociaż kilku z Was pomogłem. Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli. Mietek.