Pierwszy set wydawałoby się, że Włosi mają pewną wygraną. Prowadzą w końcówce seta 4 punktami. I co robią Polacy? nadrabiają straty wyprzedzają i wygrywają. Pomimo 2 przerw ze strony Włochów, które miały wytrącić Polaków ze wspaniałej gry na nic to. Polacy grali jak w transie. Poproszę następne 2 sety w tym samym stylu. Kolejny set niemalże cały prowadzili Polacy jednak w końcówce straciliśmy wypracowaną kilkupunktową przewagę i po kontrowersyjnej decyzji sędziego kolejny set wygrali Włosi. Mecz zaczynamy od nowa. Niestety 3 set pełen błędów Polaków i dezorientacji na naszej połowie daje wysokie zwycięstwo Włochom. Mam nadzieję, mam jeszcze dużo nadziei na lepszą grę Polaków w czwartym secie. Niestety, czwarty set przegrywamy. I tak musiało być przy tej liczbie błędów ze strony naszych siatkarzy, no cóż, nie była to gra na mistrzowskim poziomie. Dziękuję siatkarzom za te wspaniałe emocje i za srebro, które zdobyli w tegorocznych mistrzostwach świata. A najlepszym, wręcz fenomenalnym zawodnikiem w dzisiejszym meczu był Ganelli choć warto wymienić również Michieletto i Lavię.
Śliwka na torcie
Uff, to były emocje. Już mieliśmy w setach 2:1 i wystarczyło wygrać kolejny 4 set. Jednak Brazylijczycy też bardzo chcą zagrać w finale o złoto. W tiebreak'u był punkt za punkt albo nawet 2 punkty za 2 punkty. Koniec końców mecz zakończył się piramidalnym zamieszaniem (takie to były emocje) na połowie Brazylijczyków i zwycięstwem Polaków. Całkiem zasłużonym, bo błędy popełniały obie drużyny i obie drużyny dawały z siebie maksimum wysiłku i woli walki. Na zwycięstwo zapracowała cała nasza drużyna ale najlepszym, taką śliweczką na torcie, był On - Aleksander Wielki Śliwkaaaaaaa!
No i jutro gramy albo z Włochami albo ze Słowenią ???? ????????
Ufff, co za emocje
Drugi mecz z Amerykanami, już nie był tak łatwy jak pierwszy. Chłopaki cudownie zaczęli. Wygrali dwa pierwsze sety. Ale potem.... nie chcę tego pamiętać. I tibreak. Bardzo dobrze zaczynają Amerykanie ale potem wypracowujemy niewielką przewagę. I jeszcze w decydującym momencie budujący as serwisowy Semeniuka - chyba sam nie wierzy w to co zrobił - nie widać żadnych emocjo na jego twarzy. I zaraz piękna końcówka. Zwycięstwo!!! Jesteśmy w półfinale i gramy w sobotę z Brazylią.
Jak to dobrze, że to już koniec....
roku. Ten mijający był dla mnie szczególnie ciężki i nieszczęśliwy. Galopująca choroba męża zmusiła mnie do umieszczenia Go w ośrodku specjalistycznym ze stałą opieką. Dlaczego ciągle mam wyrzuty sumienia z tego powodu? Ehhh te stereotypowe opinie, że w takich ośrodkach lądują osoby niekochane i niechciane. Mam poobijane sumienie od tych stereotypów. Choć mówią mi, że dobrze zrobiłaś, tam ma stałą opiekę, lepsze niż w domu (nieprzystosowanym) warunki, lekarz, pielęgniarka i jemu podobni wokoło. Muszę sobie to częściej powtarzać. Remont trwający od maja skończył się w październiku, choć jeszcze brakuje paru drobiazgów. Np. IKEA proponuje bardzo fajne i proste mebelki modułowe m.in.szafy narożne ale jak już sobie w fajnym programie wszystko zaprojektujesz, to okazuje się, że mnóstwa elementów brakuje a najlepiej jakby Pani kupiła te szafę w wersji białej, bo tych elementów mamy najwięcej. Ustawiłam sobie przy zamówieniu powiadamianie jak tylko element pojawi się w sklepie i czekałam. To też wygodna funkcja, jak programowanie, bo z pewnością nie samo kupowanie, które nie może być zakończone od razu. Poza tymi wydarzeniami połamałam obojczyk okrutnie i musiał być składany za pomocą takiego rusztowania a moja Mama złamała miednicę i przeszła poważną operację. Gdyby nie obecność mojej siostry przy Niej zaraz po operacji to po pierwsze: umarłaby z powodu braku kontroli podstawowych elektrolitów dopiero po interwencji Mirki podano potas, którego poziom była dramatycznie niski z powodu przedłużających się wymiotów. Ale przecież po narkozie pacjent ma prawo wymiotować. Tak, ale dzień maks dwa a nie tydzień. Po drugie z powodu osłabienia Mama zaczęła dostawać duszności i znowu gdyby nie interwencja Mirki umarłaby z powodu zaczynającej się zatorowości płucnej. Wtedy podano Mamie leki rozrzedzające krew i stan się poprawił. Ale czemu się tu dziwić. Przecież Mama była na oddziale ortopedycznym a nie internistycznym. Naprawiliśmy biodro? no tak. I to wszystko, reszta już do nas nie należy. Okulistów, internistów, dentystów kierują na oddziały covidowe. Chciałam okres świąteczny spędzić w całkowitej samotności, na nic-nie-robieniu ale córka nie pozwoliła i porwali mnie do rodziców Michała. W sumie jestem im wdzięczna za to, bo spędziłam miło święta i poznałam nowych ludzi. Mam nadzieję, że to już koniec zmartwień i nieszczęść a początek ciekawych i miłych znajomości, spotkań. Życzę wszystkim aby co złe zakończyło się w tym starym roku a Nowy Rok był pasmem ciekawych wydarzeń, miłych spotkań z ciekawymi i sympatycznymi ludźmi. Niech Wam się dobrze dzieje!!!
co wy o tym myślicie
kurde , zaczynam juź 4 raz bo mi ciągle tekst kasuje z powodu polskich liter? doopa, prawdopodobnie treść jest nie propagandowa.No bosz kurdesz czy Wy też kumacie jak ja czy inaczej? Szczepionki, maseczki całe to goowno jakieś teraz passepOrtes ... a ja mam w doopie i w tym roku nie pojadę za gramanicę, żeby nie musieć się szczepić jakąś niewiadomo jaką szczepionką nie szczepionką. Cały ten pushing nie jest normalny. Czy Wy też to widzicie? Bardzo zależy wszystkim żeby brać się zaszczepiła natychmiast jak najszybciej. Kochani włączcie swoje uśpione mózgi. POMYŚLCIE SEKUNDĘ