eEtHeLiEeNn

 
Rejestracja: 2005-07-13
"Żałość, której nic nie wypowie,W sercu miłości się kryje" https://www.youtube.com/watch?v=iOF6fuF13D8
Punkty105więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 95
Ostatnia gra
Mahjong

Mahjong

Mahjong
136 dni temu

Bajda o jednej dzieweczce, co to jej złota rybka życzenie ofiarować chciała

Siedziała raz dzieweczka podle stawu szerokiego, podle stawu głębokiego. Pozierała na gwiazdeczki, plotła ciemne swe koseczki, myślą żalem przepełnioną tak sobie dumała: 
Zaiste, gdybym miała coś napisać, coś co mogłoby mi przynieść jakowyś sumpt i splendor, to musiałby być poradnik dla nieudacznika. Albowiem tylko mojej niecnej osobie utrafić się mogła złota rybka, której spełnienia życzenia nie chciałam. A teraz jeno, aby patrzeć, a nie dziwować, że głupich nie sieją, a sami się rodzą, a i niekiedy z rozumnego kiep bo mu się zdaje, że gwiazdy podle dłoni łyskają, a to odbicie onych na jeziorze ino. Tedy złota rybka ogonkiem fyrgnęła i gubki pogardliwie wydymając, z powrotem w odmęt jeziora plusła. Tylem ją widziała. A po świecie śmiech ino i litościwe pojrzenia..

Morał bajdy taki, że złotym rybkom nie zagląda się w zęby, a darowanym życzeniom- w umowy. 

Moje alter ego nie możne jednak pogodzić się ze statyczną postawą dzieweczki, która tylko myśli,o niepowodzeniu. Moje alter ego domaga się by dzieweczka, wrzuciła do stawu kilka lasek dynamitu, tudzież zerwaną linię wysokiego napięcia, coby rybka wiedziała, że życzenia ofiarowuje się na czeku in blanco i nie można go zrealizować w chińskiej fabryce ciasteczek z wróżbą. Moje alter ego nie che, by dzieweczka patrzyła na odbłysk gwiazd w odmęcie. Chce, by dzieweczka nie oglądając się na rybki i ich kutfowe życzenia, sięgnęła gwiazd faktycznie. Jednak moje alter ego, wie jednocześnie,- i to jest paradoks, jak orwellowskie dwójmyślenie- że w dzisiejszych czasach prawdziwe są tylko odbicia na tafli, a wygrywają tylko ci co nie zaglądają życzeniom w umowy i drobny druczek poniżej gwiazdek.

barwy skrzydeł

Kiedy słowom brak znaczenia..

Co noc przychodzą do mnie piękne historie, które proszą o przeniesienie ich na papier.  Złe wybrały sobie naczynie. Mimo ogromnej ilości pochłoniętej literatury, nie potrafię ubrać ich w słowa. Nie umiem przelać gestów, słów, dźwięków, kolorów, zapachów, panującej w danym momencie atmosfery, znaczących spojrzeń i uśmiechów.  To tak jak schwytać ważkę pełną życia i kolorów, pełną gracji i magii, a potem ją zabić by dołączyć do swojej kolekcji owadów. Uśmiercona ważka blednie. Nie potrafię zakląć w kartce życia, które jest tak nieuchwytne i ulotne jak barwy skrzydeł ważki.

Ale one wciąż przychodzą. Uparcie i bezwzględnie. Kotłują się w tyglu wyobraźni. Wystarczy podejść i zaczerpnąć, a potem pić i dzielić się tym napojem stworzonym ze snów. Tylko zamiast czerpaka, trzymam w dłoni  łyżkę cedzakową…

http://www.youtube.com/watch?v=-Pp5VbXY0Wk


Wszedł więc miś wreszcie na górkę, by z niej ujrzeć jeszcze cały, pieprzony łańcuch gór do przejścia...


Tak łatwo dawać rady innym. Samemu strach zrobić następny krok. I co z tego, że posiadam tą wiedzę, że znam tą niezaprzeczalną prawdę prawd. Muszę przyznać, że mimo tego, nie potrafię ruszyć dalej. Jedynym co mnie ogranicza, jestem tylko ja i aż ja..


-Pijąc kawę, uświadomiłam sobie, że jest słona. Wie pan co to znaczy?
-Że posoliła pani kawę?
-Że zupa będzie słodka.

http://www.youtube.com/watch?v=srNkCHB3MSQ

Hemoglobina, mistyfikacja, woda, ziemia, taka sytuacja.

Jak to się stało? Czyśmy na prawdę pasować przestali? Zgubiliśmy się gdzieś w tych wszystkich odmętach. tak sądzę. 
Więc napisałam mu, że tak na prawdę to miałam nadzieję, że w ten jeden dzień sobie odpuści ratowanie świata i przyjedzie do mnie. Że nie chcę wracać jeszcze do miasta, w którym i tak będę sama i robię to tylko z jego powodu. Bo mnie prosił. 
I co mi odpisał? 
Nic, bo co miał napisać? Po co cokolwiek tłumaczyć durnej kobiecie..

http://www.youtube.com/watch?v=Yqc_FyE0sIo

bezkres

Najlepiej wychodzą mi nieprzewidywane rzeczy. Wtedy pech nie możne mnie znaleźć  i pokrzyżować  planów. Wszystko do czego przygotowuję się pieczołowicie i szczegółowo, wszystkie misternie tkane plany, zawsze są skazane na niepowodzenie. Tylko w spontaniczności udaje mi się  czasem odnaleźć te iskierki szczęścia, których nie zdążył pożreć Pan Niepowodzeń. 

A to przecież nie koniec życia. Parafrazując słowa Dantego:
Przede mną droga w miasto utrapienia, 
Przede mną droga w wiekuiste męki, 
Przede mną droga w naród zatracenia..
http://www.youtube.com/watch?v=qcQwbRZJlec