huker

 
Rejestracja: 2008-01-02
Punkty12więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 188
Ostatnia gra
Pool Live Pro

Pool Live Pro

Pool Live Pro
1 rok 3 dni temu

Jak uległem modzie na..........................

kalamburan17.gif No, może nie kalambura, lecz na blogowe zgadywanki.
Z prawa i lewa gracze sypią zagadkami, polegającymi na skojarzeniu z podanymi informacjami , osób(nicków), melodii, słów.
Miła zabawa, dostępna dla wszystkich, zwłaszcza tych, którzy wiedzą co autor miał na myślin8.gif.
 Więc szczekając radośnie ( przecież nie będę miauczeć) poddaję uwadze szanownym blogowiczom, taką zagadkę.
 Kto zgadnie jaka to piosenka.
Zapisana zgodnie z kanonem polskiego języka, liczbami.

281513016 112714723 181 3152032714 12 22127137

12 28 62741127 30 31520107232128 24128 2517127137.

320 2272818127, 620255 627321, 12411 3010231131,

18127 28127, 327 2320312 24203127 131131

10629 14262025 206101618127 14115117327231,

2620 242320101 4307141 1718127 32727231111111111111111111111.

 


Oczywiście jest to już ułatwienie, bo mógłbym podać tylko iloczyn tych liczb.

Dla blogerów, mniej uczonych w naukach ścisłych jest druga podpowiedź  solmizacyjny zapis melodii: 

sol-mi-mi-fa-re-re-do-mi-sol
sol-mi-mi-fa-re-re-do-mi-do

No to do dzieła (chyba, że to już jest nudne).

Pozdrawiam n0.gif

Nagród nie przewiduje się, no może dozgonny podziw Hukera dla ochoty i humoru zwycięzcy.

 


wspomnienie lata, czyli kiedy się dziwić przestanę

do posłuchania w czasie czytanian0.gif

https://www.youtube.com/watch?v=kKGil4xtMPo

Swego czasu, w zapowiadający się na upalny dzień, poszedłem wygrzać się na plaży.

Poranna pora sprawiła, że mimo zachęcającego słońca, prawie bezchmurnego nieba i „potwierdzonej” prognozą, dobrej pogody, plażowiczów  było stosunkowo niewielu.

Nie, żeby było mało, ale tyle że z łatwością można było sobie znaleźć kawałek, jak na moje potrzeby miejsca. Jednak natura malkontenta, zatriumfowała. Pochodziłem z dobre piętnaście minut, nim wybrałem sobie miejsce. Wg mnie zaciszne, spokojne,  dość daleko, jak na  tamte warunki, od obiektów które mogłyby zakłócać (wabić) moje spojrzenie, jak i  ranić doznania estetyczne.

 Rozłożyłem swój kocyk, położyłem się, twarz okryłem daszkiem czapeczki i oddałem się marzeniom. Wyszło na to ,że nie tylko.

Jakiś szmer, przywrócił mnie do stanu półświadomości. Gdy ta jedna połowa, trwała jeszcze w pełnym rozluźnieniu, druga  skonstatowała , że minęło trochę czasu. Plaża się zaroiła, a przy moim kocyku, rozkładała swoją trzcinową matę kobieta, a ja………. odzyskuję swoją drugą połowę świadomości. Trwało  to krótko. Do dziś nie wiem, czy na swoje szczęście czy nie.

Kobieta, wieku nie określę, z wiadomych kulturowo względów. Jednak czy to po figurze, czy po odzieży także nie byłby w wstanie tego zrobić. Nie dość ,że słońce świeciło trochę w oczy to i też specjalnie nie było co oceniać. Usiadła,  nasmarowała się czymś dość intensywnie pachnącym i położyła się na brzuchu.

Tu też chyba popełniam malutkie faux pas, gdyż biorąc odpowiednie proporcje, leżenie na brzuchu to określenie na wyrost.  Zgrabnie rozwiązała, nazwałbym to troczki, coś co jej wisiało, zawiązane w kokardkę, na plecach i szyi. Zastygła. Nie wiem czy to promienie słoneczne, czy wzrosła, do zapowiadanej, temperatura otoczenia, sprawiły ,że nie udzielił się mnie spokój i  bezruch sąsiadki.

Powieka, to jedna, to druga drgały mi co chwilę . Słoneczna operacja promieni słonecznych sprawiała, że trudno  było spoglądać, przed siebie, na słońce. Ulgę sprawiało jedynie lekkie zwracanie wzroku na najbliższą, dość znaczną, ciemniejszą plamę leżącą obok mnie.

Zamykanie oczu, dziwnym trafem, też nie przynosiło ulgi, gdyż owa plama nadal stała mi przed oczami.

Dziwna i niespodziewana zmiana stanu zdrowia, zaniepokoiła mnie do tego stopnia, że dość często, mimo piekących oczu otwierałem je i starałem się je ukoić czy to przetarciem , czy przemywaniem posiadaną wodą mineralną niegazowaną. Przy którymś przemyciu, trzymając jeszcze otwartą butelkę w dłoni, zauważyłem,  lawirującą między kocami parę ( mężczyzna i kobieta).  Z butelkami z piwem w rękach dość szybko dotarli do skraju mojego koca. I tu, muszę przyznać bardzo niewychowany mężczyzna, wskazał ręką, swojej towarzyszce, leżącą koło mnie kobietę i orzekł „ale du.pa”.

W trakcie tego, prymitywnego, gestu, część piwa, a było zapewne dobrze schłodzone , gdyż takie tylko piją koneserzy, wylała się na spragnione słońca wypięte pośladki mojej sąsiadki.

Od tego momentu sprawy nabrały „odpowiedniego” przyspieszenia.

Kobieta zerwała się. Ja zobaczyłem coś, co przeszło oczekiwania, nawet mojej wybujałej, wtedy, wyobraźni. Na krótką chwilę, gdyż uczucie ognia na twarzy z równoczesnym odgłosem towarzyszącym uderzeniu czymś płaskim w okolice moich oczu sprawiły, że zobaczyłem  ciemne plamy. Z żalem muszę przyznać , różniące się na niekorzyść, od widzianych jeszcze tak niedawno.

Odzyskawszy wzrok , przez łzy, ujrzałem oddalającą się sąsiadkę, z koszykiem i matą w jednej ręce, drugą poprawiającą coś tam na szyi.

 Do dzisiejszego dnia zastanawiam się nad rolą przypadku w życiu każdego z nas.

Nad splątaniem ścieżek ludzi, nad konsekwencjami zwykłych codziennych wyborów. Nad problemem winy i kary.

 

 

A zdziwienie?  Dziwię się swojej wyobraźni, która, uchodząc za bujną, okazała się dość skromna w zestawieniu z plażowymi realiami.

Podjąłem już pewne kroki w celu realizacji naprawy jej. Rozglądam się za jakimiś wczasami.

Może na Lazurowym Wybrzeżu? Doradźcie.

Może się dziwić przestanę    

Huker


Special Rider Blues

https://www.youtube.com/watch?v=voP_Y1ddbtk



Gdybym tylko innym był.......

https://www.youtube.com/watch?v=eVxjvCLT2w4


Gdybym tylko innym był

Gdyby choć skrawek mieć Twej szaty Muzo,

Może pomysłów posiadałbym dużo.

A tak odziany tylko w swe łachmany,

Pisać nie mogę, jestem załamany.

Staram się , trudzę, stare myśli drążę,

Nie wiem, co robić. Czy przed stosem zdążę?

Krążą te wydrążone myśli po mej głowie.

 

Dajcie choć jeden pomysł !O bogowie.

Taki, by wszyscy, nawet ludzie prości ,

Czytając mój utwór nie czuli już złości

 I rozumieli.  By w sposób obskurny

Nie nazywali mnie szmatą , lecz surowcem wtórnym.

By przychodzili do mnie z otwartą przyłbicą,

A ja nie  musiałbym wtedy, przywalać kłonicą.

I żebym po swym wpisie, rankiem czy wieczorem,

Nie był już nazywany, tu, prowokatorem.

 

Wtem nieba się rozwarły, stanęły otworem

I głos gromki mnie doszedł: „Huker,  ty masz z gorem”

 n13.gif

a gdybym tak.....................





Odezwa jesienna..........



Odezwa jesienna......

 

Może nienową prawdę obwieszczę

I niech nie będzie to też  złowieszcze,

Lecz gdy jesienią padają deszcze,

To z zakamarków wychodzą wieszcze.

 

Niejeden  pewnie przechodzi dreszcze,

Myśląc, co będzie, gdy wiersz zamieszczę?

Czy odpowiednio myśl swoją streszczę?

Czy się spodoba, w dodatku, jeszcze?

 

W takiej rozterki złapany kleszcze,

Stwierdziłem dzisiaj: a co, umieszczę!

Odezwę, którą wieszczów popieszczę.

Do piór poeci,  nim ranek wstanie

Zacznijmy wielkie gęsi skubanie!!!!!!!

 Huker Azorycz Szczekański n4.gif