Świat pędzi,jak błyskawica
nie bacząc na konsekwencje,
każdy się życiem zachwyca
bez względu,na egzystencję.
Jak iskra co padnie wśród drwa
w skrytości tam jakby zamiera,
choć jej nie widać,to jednak trwa,
wolno, wciąż w sobie się wzbiera.
Powoli rozkwita jak róża,
co płatki do słońca otwiera,
nagle, wybucha jak burza,
za chwile,gwałtownie umiera.
Jak słowik co śpiewa wśród łąk
tak pięknie, że dech zapiera,
tak ona wśród wielkich mąk
z trudem,przez dym się przedziera.
Drobnego deszczu kroplami,
co nagle w ulewę przechodzi,
zachłannie, małymi łykami
z iskry, ogień się rodzi.
Wybucha wciąż większym płomieniem
choć wiatr przeciwny wieje,
za chwilę zostaje wspomnieniem,
ogień przygasa,truchleje.
Ginie pod burzy naporem,
rozdarty przez błyskawice,
by gromem rażony, z uporem
czerwone pokazać znów lice.
Kawałki drew osmalone
zostają z ciepłego ogniska,
bezgraniczną tęsknotą zasilony,
wesoło, w górę wytryska.
Dokładaj do niego wytrwale,
to życia naszego cel właśnie,
serce wkładając w to stale,
niech ogień, nigdy nie zgaśnie.
IDOL