fangry

 
Rejestracja: 2011-05-21
Witam
Punkty80więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 120

KOLACJA - DESER.

Zjeść deser na górę wchodzimy
schodami o stopniach wielu
po korytarzu długim błądzimy
by wreszcie stanąć u celu

przytulny pokoik deser na stole
widok ach jakże uroczy
czuje rosy kropelki na czole
pożądliwie patrzę Ci w oczy

na chwilę znikają ,zasłonięte rzęsami
jakby czegoś się przestraszyły
trwamy tak chwile ,złączeni myślami
znowu je widzę, niebiesko się zaświeciły

nie mogę stłumić w sobie płomienia
co trawi jak wielkie ognisko
dłonie się łączą ,tak od niechcenia
zbliżam się do Ciebie blisko

z bijącym sercem twarz biorę w dłonie
oczy przysłaniam powiekami
coraz bardziej,ciało mi płonie
dotykam ust ,drżącymi ustami

jak ptaki spłoszone się odrywają
zdziwione tym co się stało
znów się wolno ku sobie zbliżają
pragnąc by dłużej trwało

leciutki dreszczyk ciało przebiega
gdy znów się usta złączyły
głośny stukot z piersi dobiega
tak mocno serca nam biły

spragnione wargi znów się złączyły
sycę się ich słodkością
nagle usta się otworzyły
języki się starły z lubością

walka się toczy, ciągle się wzmaga
słychać już pierwsze jęki
ciało się więcej jeszcze domaga
ruszają ręce, bezczynności by przerwać męki

leciutko po plecach , jak baletnice
drobnymi kroczkami na dół zmierzają
nektarem języka Twego się sycę
usta,bez tchu się rozłączają

wzmocnieni oddechem co stał się westchnieniem
tulę by byśmy byli jedno
nasze ciała tak jasno płoną
że świece w pokoju - bledną.
IDOL


AWERSJA DOMINIKA.

Na krańcu dużego miasta
gdzie Wisłok toczy swe wody,
mieszkał spokojny Dominik
wprost nie zwyczajnej urody.

Dumą rodziców napawał
choć czasem złość nimi trzęsła,
powodem niezrozumiała
syna do wody awersja.

Już podczas kiedy był chrzczony
gdy woda dotknęła skóry,
głos wydał jak ranne zwierzę
kościoła zadrżały mury.

Kiedy zbliżała się pora
umyć się przed spoczynkiem,
totalną wojnę toczyli
z niecierpiącym wody synkiem.

Ufała że minie z wiekiem
naiwne bywają mamy
awersja wcale nie przeszła
nawet gdy był zakochany.

Zrezygnowała już z walki
choć nadal ją to dręczy
czeka kiedy się ożeni
niech żona się dalej meczy.

Kierując powyższe słowa
wyrażam głębokie pragnienie,
od dziś Dominik się myje
tylko czyściochy są w cenie.
IDOL

SAMOTNA BABCIA.

Już od rana do kuchni 
zakaz wstępu petentom,
gotowanie w pełni
dziś babcine święto.

Babcia krząta się i zwija
wystrojona modnie,
frykasy szykuje by
wnuki podjąć godnie.

Czas upływa już i wieczór
babcia kroków słucha,
a korytarz ciągle pusty
ni żywego ducha.

Już wystygło wszystko
wśród grobowej ciszy,
łezka się w oku kręci
i telefon ciągle milczy.

Siedzi smutna i zmęczona
aż jej lico zbladło,
choć chcieli - to nie mogli
pewnie coś wypadło .

Jutro będzie lepiej
na pewno wpadnie które,
listonosz przyniesie
moją emeryturę .
IDOL

JUBILEUSZ

Na scenie,za koszem kwiatów
ktoś szykował się do przemówienia,
grono gości wokół jubilatów skupione
składało im gorące życzenia.

Kieliszki z szampanem,gotowe były
życzeń treść ze sceny płynęła,
nagle drzwi się otworzyły
jakaś postać w nich stanęła.

Każdy spoglądał z zaciekawieniem
pojąłem skąd to spóźnienie,
ku scenie ruszyła z głowy skinieniem
specjalnie by zrobić wrażenie.

Lekko płynęła jak obłok po niebie
za nią skręcały wszystkie głowy,
każde spojrzenie przyciągała do siebie
widok był zjawiskowy.

W potokach włosów,ognia języki
kolorem swym przyciągały,
z oczu tryskały ciepłe ogniki
czerwone usta się uśmiechały.

Czarna spódniczka,bluzeczka biała
w kontraście do siebie były,
koronka czekoladowa biust zakrywała
piersi słodkością kusiły.

Coś we mnie drgnęło
wciąż myślę o tym widoku,
choć tyle czasu już upłynęło
tęsknię,- z łezka w oku.
IDOL

KULIG...................

Słonko od rana świeci
płatki śniegu fruwają,
by wpaść na saneczki
dziadkowie zapraszają.

Sanki podoczepiane
głośno szczeka Brytan,
świst bata się rozlega
kulig rusza z kopyta.

Sosny świecą białością
niczym skrzydła aniele,
kulig przez las się wije
jak sznurek serdelek.

Konie wesoło ciągną
nie czując męczarni,
wokoło się rozlega
wesoły śmiech dzieciarni.

Nagle dziadek przyśpiesza
konie w szalonym biegu,
ostro skręca w prawo
wszyscy lądują w śniegu.

Zmarznięci choć szczęśliwi
konie ciągną z mozołem,
do domu wpadamy
babcia czeka z rosołem.

Po obiedzie wypada
oddać się miłym akcentom
rysujemy laurki
za tydzień dziadków święto.
IDOL