Samotność potrafi być przerażająca... i jest nieunikniona. Każdy tak naprawdę jest sam. Nieważne, czy ma kogoś bliskiego, czy nie. Sam przeżywa swoje lęki, nawet gdy ten drugi ktoś trzyma go za rękę. Sam płacze, nawet gdy ten drugi ktoś ociera mu łzy. Druga osoba może być powiernikiem największych tajemnic, ale wcale nie ma się gwarancji, że tak będzie do końca. A na końcu i tak odchodzi się w samotności...
Kobiety są częściej samotne... Ale one o wiele lepiej sobie z nią radzą. A bywa, że muszą sobie z nią radzić wielokrotnie. Najpierw opuszczają je mężczyźni odchodzący dla młodszej. Potem opuszczają je dorosłe dzieci... dla niektórych to także oznacza porzucenie i zdradę. Mimo to radzą sobie. Samotni mężczyźni są jak rozjuszone samce zamknięte w klatkach swoich pustych mieszkań. Ci samotni z powodu zdrady miotają się w swoim cierpieniu najbardziej. I to nie z powodu jakiejś tam banalnej niewierności, którą zazwyczaj sami wielokrotnie praktykowali. Cierpią głównie z powodu miłości. I wcale nie tej utraconej. Najbardziej cierpią z powodu urażonej miłości... własnej.
Nie ma nic gorszego dla zdradzonego niż paraliżująca myśl, że jego kobieta uległa fascynacji innym mężczyzną. Tym bardziej, że doskonale wiedzą, iż ta fascynacja jest u kobiet emocjonalna. - Jak to k...?! Ktoś jest lepszy ode mnie?! Ode mnie?!!! - Nie chcą wyjść z klatek i dzielić swojej samotności z innymi, bo to przecież nie wypada i byłoby dowodem słabości. Jeśli już wychodzą z domu, to po to, aby się upić w najbliższym barze. Pozornie silni na zewnątrz, w środku są jak rozbita i niesklejona porcelana. Wielu mężczyzn nie radzi sobie z samotnością.
Boimy się własnej samotności, a nawet jej perspektywy... wizji życia w pojedynkę. Bez względu na to, czy oznacza ona samotność z wyboru, z przypadku czy tę naznaczoną zakrętami losu. To z lęku przed nią robimy wszystko, aby jak najprędzej znaleźć drugą połowę własnej duszy i ciała. Gdy trzeba łamiemy własne charaktery, oczekiwania redukujemy do minimum, a ostatni grosz wydajemy na to, co modne. Żeby tylko nie być solo. Odrzucamy refleksję, że i tak w chwilach ostatecznych każdy z nas jest sam ze sobą.
Na poczekaniu układamy listę osób i zdarzeń, które mogłyby nas przed tą samotnością uchronić. Strach przed jedną poduszką w sypialni, przed pojedynczym kubkiem do kawy i losem niechcianej panny, odrzuconej kochanki i porzuconej żony mobilizuje nas do działania. Szybkie narzeczeństwa i szybkie śluby. Zdarza się, że tak się zatracamy w tej walce o stadne życie, że milczenie we dwoje wydaje nam się lepsze od tego w pojedynkę. Myślą tak zwłaszcza kobiety. Trwają i znoszą wszystko, byle było dla kogo ugotować zupę... Ale w życiu są i radosne dni. Bywa, że w najmniej spodziewanym momencie samotność nie oznacza udręki, lecz wybawienie, że pomiędzy samotnością a wolnością stawiamy znak równości. Wolności dla własnych uczuć, myśli, marzeń i ambicji. Gdy zdarzy nam się zanurzyć w samotności - choćby i nie z własnego wyboru - od nas zależy, czy zamkniemy przed nią serca i myśli, czy też dostrzeżemy, że zawitała ona do naszego życia nie przez przypadek, ale po coś.