Życie pełne goryczy i nieszczęść
Łzy osuszyć może odrobina miłości
I choć dziś boli i dławi
I łzy na policzku tańczą
Myśli rozdwojone i ścieżki do nikąd
Dziś poprosiłam Anioła;
wyciągnij ręce,otocz ramieniem
ześlij nadzieję...
powiedz tak cichutko na ucho
nikt słyszeć nie będzie...
,,to nic że dziś płyną łzy,to nic
jutro wstanie lepszy dzień i słońce zaświeci
uwierzyć trzeba''
A wiara to siła...wszystko może
Chcę jeszcze szeptać słowa,,kocham Cię''
Chcę tańczyć w świetle księżyca
I w maju na koncert słowika bilet wykupić
Majowe noce są takie piękne
Gwiazdy drgają na nieboskłonie
Ogromny księżyc majestatycznie wyłania się z ziemi
A w krzaku bzu słowik koncertować nie przestaje
Nawet wiatr zaciekawiony przysiadł na gałązce wiśni zasłuchany
Pamiętasz...dwoje na bujawce
moja ręka w Twojej dłoni
usta tak blisko Twoich
trwaliśmy w majowym słowika graniu
Nawet się nie spodziewałam,że tę noc tak czule będę wspominała
Jak biały anioł dotykiem swych skrzydeł bezszelestnie przysiadł opodal
I zapisywał czar tej nocy na białej kartce papieru
Słowa czarem owiane...
Dziś wróciły tak równo rzędem zapisane...
nicola555
Warszawa
Rejestracja:
Chce nieść Twoje usta,chcę widzieć Twe oczy,chcę czuć Twoje serce i dotykać włosy,chcę trzymać Twą rękę i iść aż do słońca...
Ostatnia gra
Niech się stanie
Ktoś zawołał,ktoś zapukał
Ze snu wybudzona,boso wybiegłam
Przez uśpiony świat
Przez rosy dywany i mgły
Potrzebę taką miałam
Wyciągałam dłonie,wołałam
wiatr włosy rozwiewał
Szarpał cienką koszulkę
Jak by się naśmiewał
Gwiazdka jedna drugiej pytała
co mnie tak gna
co zobaczyć chciałam
wyobraźnia nocą często figluje
podpowiada coś złudnego coś nie realnego
Zagubiona szukałam echa
Czaru wspomnień...powrócić trudno
Nie śpiesz się powiedzieć,,kocham''
Być kochaną tak prawdziwie
Najpiękniej jest na świecie
Czy żyć chwilą...czy czekać na
Mój ból mnie przytłacza
Wszystko jest na,,nie''
Ocieram łzy z policzka...udaję uśmiech
Ale wiem że...
być może jutro już tu nie będzie mnie
Ze snu wybudzona,boso wybiegłam
Przez uśpiony świat
Przez rosy dywany i mgły
Potrzebę taką miałam
Wyciągałam dłonie,wołałam
wiatr włosy rozwiewał
Szarpał cienką koszulkę
Jak by się naśmiewał
Gwiazdka jedna drugiej pytała
co mnie tak gna
co zobaczyć chciałam
wyobraźnia nocą często figluje
podpowiada coś złudnego coś nie realnego
Zagubiona szukałam echa
Czaru wspomnień...powrócić trudno
Nie śpiesz się powiedzieć,,kocham''
Być kochaną tak prawdziwie
Najpiękniej jest na świecie
Czy żyć chwilą...czy czekać na
Mój ból mnie przytłacza
Wszystko jest na,,nie''
Ocieram łzy z policzka...udaję uśmiech
Ale wiem że...
być może jutro już tu nie będzie mnie
Nocne myslenie
O co pytasz w dzień
co jest ważne w nocy
O co pytasz jutro
o czym myślisz dziś
Opowiedz o nicości
taka jestem dziś
Ciemność się rozciąga
zagubiona w ciszy
Czysta biała kartka
ni słowa jednego
Wieczne dylematy
i schody wciąż w górę
Topniejące niebo...upadłe anioły
Chciałam się uwolnić...od myślenia
Bez strachu dnia tego...co wyrocznią będzie
Bez odwrotu...dokąd uciec
Sens mojego bytu czy rozpadnie się
Na tysiące mało ważnych scen
Pochłonięte nadzieje przez zwątpienie
Pustka..........to monolog z życiem
co jest ważne w nocy
O co pytasz jutro
o czym myślisz dziś
Opowiedz o nicości
taka jestem dziś
Ciemność się rozciąga
zagubiona w ciszy
Czysta biała kartka
ni słowa jednego
Wieczne dylematy
i schody wciąż w górę
Topniejące niebo...upadłe anioły
Chciałam się uwolnić...od myślenia
Bez strachu dnia tego...co wyrocznią będzie
Bez odwrotu...dokąd uciec
Sens mojego bytu czy rozpadnie się
Na tysiące mało ważnych scen
Pochłonięte nadzieje przez zwątpienie
Pustka..........to monolog z życiem
Jutro czy dziś
Przynieś mi kwiaty z łąki...o nic więcej nie proszę
Zerwij je w pierwszych słońca promieniach
Chcę poczuć rosę co w kroplach na płatkach
jak mgła osiada
chcę czuć wiatr co w liściach śpiewa
zamknę oczy i pobiegnę przez łąki ukwiecone
żółte,różowe i liliowe...
od ciemno liliowej ostróżki
przez chabry granatowe
sasanki różowe i rumianki białe
Daj mi to proszę..tak mi tego brakuje
Tylko w tych bezkresach się dobrze czuję
Betonowe miasta...szarość i nuda
Zasłaniam oczy by nie widziały
tej szarości i smutku który
od czasu pewnego zamieszkał ze mną
a to nic dobrego
Zaśpiewam pieśń...wczoraj słowa napisałam
W niej tylko o zdrowie będę wołała
to tylko słowa,ale słowa potęgę posiadają
błądzę myślami po zaułkach
tam gdzie z każdego kątka miłość wyglądała
miłość na każdym listku wypisana była
a każdy nowy dzień uśmiechem się zaczynał
Życie to krucha dziedzina...trzeba ostrożnie kroczyć
Omijać pustynie samotności i przepaści bez słowa
Życie to instrument ze strunami wieloma
grać tylko trzeba wysokie tony
basów nie dotykać
bo basowa to smutna muzyka
Jutro będzie nowy dzień i czas nowy nastanie
Być może inne doznanie ...
Ale kim jestem dzis...
To pytanie...
Ale ja nie odpowiem na nie...
Zerwij je w pierwszych słońca promieniach
Chcę poczuć rosę co w kroplach na płatkach
jak mgła osiada
chcę czuć wiatr co w liściach śpiewa
zamknę oczy i pobiegnę przez łąki ukwiecone
żółte,różowe i liliowe...
od ciemno liliowej ostróżki
przez chabry granatowe
sasanki różowe i rumianki białe
Daj mi to proszę..tak mi tego brakuje
Tylko w tych bezkresach się dobrze czuję
Betonowe miasta...szarość i nuda
Zasłaniam oczy by nie widziały
tej szarości i smutku który
od czasu pewnego zamieszkał ze mną
a to nic dobrego
Zaśpiewam pieśń...wczoraj słowa napisałam
W niej tylko o zdrowie będę wołała
to tylko słowa,ale słowa potęgę posiadają
błądzę myślami po zaułkach
tam gdzie z każdego kątka miłość wyglądała
miłość na każdym listku wypisana była
a każdy nowy dzień uśmiechem się zaczynał
Życie to krucha dziedzina...trzeba ostrożnie kroczyć
Omijać pustynie samotności i przepaści bez słowa
Życie to instrument ze strunami wieloma
grać tylko trzeba wysokie tony
basów nie dotykać
bo basowa to smutna muzyka
Jutro będzie nowy dzień i czas nowy nastanie
Być może inne doznanie ...
Ale kim jestem dzis...
To pytanie...
Ale ja nie odpowiem na nie...
Uwolnić się
Czas zapleciony we wspomnienia
Pomalować słowami obrazy
Ręce w górę wyciągnąć...stanąć jak w modlitwie
poprosić...Panie bądź łaskaw
oddal to co złe,nie zadręczaj mnie
ubierz dni w kolory
mgły letnim wiatrem rozwiej
ochroń skrzydłem swoim
nie gaś płomienia,daj nadzieję
Pogubiłam się...szczęście za drzwiami zostawiłam
Klucz gdzieś zapodziałam
I tak stałam w rozpaczy
Oddzielona progiem bólu,smutku i łez
Wiesz strach wyłania się nieproszony
Szare kąty i samotność szara
Sploty losu,drogi cierpieniem znaczone
Wraca niepewność...dni co daty nie mijają
smak cierpienia
chłód w rąk dotyku
jak piołun goryczą pali ból
do ziemi zgina brak wiary
i sens traci dzień
Zamykam oczy,ale ból nie znika
Łzy bez echa spadają
Niepewność...
Gdzieś biegłam,coś robiłam
Dziś w miejscu tkwię
Pytam echo...warto czy nie
Proszę znajdź moją drogę
Kierunkowskazem oznacz
Serca płomieniem ogrzej chłód co paraliżuje
Niepewność zabija...nie chcę jej
Moje myśli jak noże ranią
Wbijają się głębiej i głębiej...krwawią
Czy wszystko ma runąć,zniknąć,zatracić?
Jak się nazywam,skąd przybywam
Zapomniałam...
Dziś nie liczy się!
Pomalować słowami obrazy
Ręce w górę wyciągnąć...stanąć jak w modlitwie
poprosić...Panie bądź łaskaw
oddal to co złe,nie zadręczaj mnie
ubierz dni w kolory
mgły letnim wiatrem rozwiej
ochroń skrzydłem swoim
nie gaś płomienia,daj nadzieję
Pogubiłam się...szczęście za drzwiami zostawiłam
Klucz gdzieś zapodziałam
I tak stałam w rozpaczy
Oddzielona progiem bólu,smutku i łez
Wiesz strach wyłania się nieproszony
Szare kąty i samotność szara
Sploty losu,drogi cierpieniem znaczone
Wraca niepewność...dni co daty nie mijają
smak cierpienia
chłód w rąk dotyku
jak piołun goryczą pali ból
do ziemi zgina brak wiary
i sens traci dzień
Zamykam oczy,ale ból nie znika
Łzy bez echa spadają
Niepewność...
Gdzieś biegłam,coś robiłam
Dziś w miejscu tkwię
Pytam echo...warto czy nie
Proszę znajdź moją drogę
Kierunkowskazem oznacz
Serca płomieniem ogrzej chłód co paraliżuje
Niepewność zabija...nie chcę jej
Moje myśli jak noże ranią
Wbijają się głębiej i głębiej...krwawią
Czy wszystko ma runąć,zniknąć,zatracić?
Jak się nazywam,skąd przybywam
Zapomniałam...
Dziś nie liczy się!