Cisza niczym niezmącona
słońce nieśmiało wschodzi
noc podnosi ramiona
nowy dzień, się rodzi
Pierwsze słowika trele
który zawisł nad polami,
brzmi jak jutrznia w kościele
grana organów, cichutkimi tonami.
Nagle wokoło zawrzało
zewsząd słychać śpiewanie,
to leśne bractwo wstało
rozpoczyna, codzienne muzykowanie.
Drzewa szumiąc wtórują
bezwolnym stając się chórem,
krzaki się temu przysłuchują
otaczają wszystko, zielonym murem.
Wtem wiatr zazdrośnik
poruszył dębu konary,
wielki muzyki miłośnik
zagrzmiał, niczym fanfary.
Stojące obok osiki nadobne
zadrżały na całym ciele,
kiedy uderzył w listeczki drobne
niczym w perkusji czynele.
Sosny długimi igłami
nie bacząc na ich lęki,
poruszył jak harfy strunami
ostre wydobywając dźwięki.
Po brzozy ciele gibkim
przebiegł lekkim muśnięciem,
jak skrzypek ruchem szybkim
zagrał jednym pociągnięciem.
Słońce śmieje się sprośnie
w rosie połyskuje,
śpiew się niesie radośnie
to wiosna chórem dyryguje.
IDOL
WIOSENNA MUZYKA - dla SZCZELINY
CAŁA PRAWDA O FANIE
Wieść po necie gruchnęła
tak robić to nieładnie
Fangry to zwykły oszust
Idolowi wiersze kradnie.
Nie ważne jaka prawda
już plotka swoim życiem żyje
a Fana mieszać z błotem
naważył -niechaj piwo pije.
Zachciało się wierszyków
zamiast grać w pokera
dokopać mu po nerach
niechaj wstyd go zżera.
Już ta nadstawia ucha
gdy tamta nowość głosi
gdy na jaw wyjdzie prawda
biedaka ktoś przeprosi?
Przyznaję żem się wstydził
gdym pisał te androny
lecz kłamstwem to się brzydzę
nie słuszniem posądzony.
Nie tworzę wielkich rzeczy
bo piszę tak jak teraz nagle
lecz całą prawdę opisałem
juz wcześniej w Pawle i Gawle.
Lecz niemam o to żalu
urazy też nie czuję
reklamę mam za darmo
kapusiom zaś dziękuję.
IDOL
WIĘC ZAMIAST SIAC NIEPRAWDĘ
URĄGAĆ NIEWINNEJ OSOBIE
ZWRÓĆ SIĘ DO IDOLA
ON WIERSZEM CI ODPOWIE
PRZEPOWIEDNIA
Ranek chłodny nadchodzi
w mgły suknię ubrany,
szal mu szyję otula
z kropel rosy utkany.
Niczym sprytny łobuziak
słońce zza chmur spoziera,
nieprzytomnym spojrzeniem
lubieżnie z szat rozbiera.
Tylko wiatr nie bacząc, drzew
niepokorne karki zgina,
chichocze wśród gałęzi
zima nadciąga,zima.
IDOL
OSTATNIE TANGO
Początek grudnia,kres zamętu
kończy się czas karnawału
szybko się zbliża pora adwentu
święta nadchodzą pomału
jeszcze andrzejki ,okazja ostatnia
aby zabrzmiała balanga
potrzebna zatem jest dusza bratnia
by raz jeszcze ruszyć do tanga
jak każe tradycja i stare zwyczaje
godne każdego polaka,
koniecznym punktem się staje
na koniec zalać robaka
każda knajpa chętnie nas gości
gdy kumpli zbierze się kupa
by wśród ogólnej radości
jak nic,ubzdryngolić się w trupa
różne są możliwości
nie każdy ma mocną główkę
pod stół wpada wśród wesołości
choć ledwie zaliczył połówkę
inny z twarzą pełną głupich minek
wstając musi trzymać się ściany
obiektem kolesi jest kpinek
że jest w dupę pijany
następna flaszka na stole ląduje
znajdując wciąż amatora
choć nie jednemu w głowie buzuje
to wyparuje tak jak kamfora
czas szybko płynie w miłym gronie
z kumplami ciężko się rozstać
co też powiedzieć kochanej żonie
jak też do domu się dostać
kiedy rano otworzysz oczy
stwierdzając że jeszcze żyjesz
wtedy chętnie przysięgę złożysz
że już nigdy się nie upijesz.
IDOL
POKERZYSTA...
Miałem kiedyś przyjemność
znać się z kapitanem
który gier hazardowych
był namiętnym fanem.
Kiedy odbierał gaże
miast do żony i syna
jak sprinter zasuwał
biegiem do kasyna.
Drżały ręce obie
kiedy karty odkrywał
oczyma wyobraźni
już krocie wygrywał.
Choć mocno główkował
dobre ukończył szkoły
wciąż go ogrywali
do domu wracał goły.
Bo najlepsza taktyka
jest niewiele warta
nie odniesiesz zwycięstwa
kiedy nie masz farta.
IDOL