W starym lesie gdzie bór tęgi
wśród gęstwiny modrzewiowej,
pan słowiczek bierze cięgi
od swej żonki słowikowej.
Że go w domu niema grzmiała,
wciąż w przestworzach tylko buja,
znów ze sroką go widziała
powiedz,czyś się w niej zabujał?
Innym razem koło buku
na gałęzi starej sosny,
do kukułki krzyczał kuku
jak skowronek był radosny.
Nie tak dawno przy dąbrowie
tam gdzie rosły wielkie dęby,
komplementy prawił sowie
miły był dla młodej zięby.
Ciągle obcym pięknie śpiewa
a mnie biedną zaniedbuje,
już od rana z domu zwiewa
ze wszystkimi romansuje.
Ja Cię wcale nie zostawiam
inne dla mnie to marnota,
słówkiem miłym je zabawiam
Ciebie jedną tylko kocham.
IDOL